środa, 23 stycznia 2013

Jak aTezy obraziły się na kwejka

Dziś przypowieść o tym, dlaczego treści popularnonaukowe nie idą w parze z typowo rozrywkowymi witrynami; oraz o tym, dlaczego AstroPaski nie spełniły pokładanych w nich nadziei.


Nie ukrywałem swych niecnych zamiarów - ładne, proste i przyciągające oko AstroPaski, miały jedynie poszerzyć target bloga oraz skłonić do przemyśleń osoby na co dzień niezainteresowane nauką. Idea zacna, w praktyce okazała się klęską. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.

Pierwszy "sukces" nadszedł szybko, bo już druga grafika (dot. strzałki czasu) trafiła na stronę główną jednego z największych polskich portali "obrazkowych". Liczba odwiedzin bloga (jeszcze starej odsłony na CDA) rzeczywiście pokaźnie skoczyła do góry, a pod samym paskiem pozostawiono dziesiątki opinii. Idąc za doświadczeniem własnym, jak i innych blogerów, doskonale wiedziałem, że na pewnego typu komentarze nie należy zwracać uwagi, a już na pewno nie wolno na nie odpisywać. Przykładowo: 
ja jebie ale bełkot
~ Jakub Jonaszko
mózg rozjebany
~ Agnieszka Iwańska
I like trains.
~ Dominik Piasecki
Aaa, tu jest moje LSD!
~ Łukasz Kulis
Mózg mi się wyłączył podczas czytania :<
~ Agata Jędrzejczyk
Ot takie, niewinne ściganie na głupotę, jakiego się zresztą spodziewałem. Niestety, pojawiły się też treści znacznie gorsze, obraźliwe, mające bezpośrednio ubliżyć autorowi. Najzłośliwsi, okazali się przedstawiciele pewnego gatunku hejtera, nazwanego przeze mnie roboczo hejterem dyplomowanym. Hejter pospolity nie wyróżnia się niczym szczególnym i łatwo wtapia w internetową codzienność. Przedmiotem jego działań mogą być wszelkie twory kultury - od popularnych memów, poprzez muzykę, aż po kinowe bądź growe hity - ma więc ułatwione zadanie, nie musząc posiadać żadnych specjalnych kwalifikacji. Przecież każdy, mądry czy głupi, może zrecenzować Hobbita czy Diablo III, jeśli tylko miał z tymi tytułami styczność.

Hejter dyplomowany to szkodnik rzucający się na materiał o skonkretyzowanej wartości merytorycznej. Podobnie jak przeciętny hejter, próbuje zachować oryginalność mieszając z błotem coś powszechnie lubianego; tak odmiana dyplomowana, pragnie dodatkowo popisać się swoimi "wyjątkowymi" zdolnościami (O! Widzę, że też rysujesz, niestety robisz to do dupy, daj sobie spokój), lub zainteresowaniami. W poniższym przypadku, osobnik próbował dodatkowo podkreślić swoją "nieprzeciętną" wiedzę, nazywając drugą stronę idiotą i rzucając na ślepo "mądrze brzmiącymi" hasłami. Mam silne przeczucie, graniczące niemal z pewnością, że elokwentny pan hejter nie spodziewał się, że ktokolwiek mu odpowie i będzie zmuszony uargumentować swoją druzgocącą krytykę.
Piotr Koszela: Większość brzmi sensownie, ale co za idiota pisał fragment o chaosie na końcu a nie początku? Gwiazdy nigdy nie zgasną, bo wciąż tworzą się nowe (tzw. dyski akrecyjne). Kiedy jedna gwiazda zgaśnie, jej miejsca zajmie inna, albo nawet dwie.
[Proszę zwrócić uwagę na typowe dla tego typu internauty, używanie specjalistycznych terminów, bez elementarnego obycia w danej dziedzinie. - AA]
Adam Adamczyk: Nazywasz kogoś idiotą, samemu nie mając podstawowej wiedzy na dany temat? Druga zasada termodynamiki coś Ci mówi? Jeżeli wszechświat nie zacznie się kiedyś zapadać lub nie dojdzie do wielkiego rozerwania, na pewno dojdzie do momentu, w którym skończy się era gwiazdowa. To nie jest żadna wydumana teoria, a teza wynikająca z elementarnych zasad fizyki. Entropia zawsze wzrasta.
PK: W tym wszechświecie być może, ale jeśli wierzysz, że nasz jest jedynym, to... to po prostu przerwijmy konwersację na tym etapie. Poza tym gwiazdy są uczepione galaktyk, które wywołują oddziaływania grawitacyjne gigantycznymi czarnymi dziurami znajdującymi się w ich środkach. Korzystając z tego pola, kosmiczne pyły, skały i nie wiadomo co jeszcze tworzą wspomniane przeze mnie dyski akrecyjne dając początek życia nowym układom. Krąg istnienia.
[Osobnik w obronie wykorzystuje całe zasoby swojej wiedzy, zalewając dyskutanta jak największą ilością niepowiązanych ze sobą koncepcji, które obiły mu się o uszy. - AA]
AA: Zauważyłeś, że się pogubiłeś, więc odwołujesz się do science-fiction (ble ble... Pytam co mają czarne dziury do entropii wszechświata i uświadamiam, iż multiświat nie jest potwierdzoną teorią).
PK: Wskaż gdzie odwołuję się do SF? Że teoria innych wszechświatów? To żadne SF tylko prawdziwe teorie (ble ble... Potem próbuje udowodnić, że czarne dziury rodzą gwiazdy i każe mi kupić okulary).
AA: (...) Przypomnij sobie, po co w ogóle zacząłeś tę konwersację. Otóż nazwałeś mnie idiotą, gdyż napisałem, że era gwiazdowa (zgodnie ze wzrostem entropii) się skończy. Przestań więc w końcu skakać, wymyślać, ciskać się i wytłumacz (ble ble... Proszę o to samo, a następnie znudzony biciem w mur wklejam fragment książki prof. Hellera).
PK: Potrafię przyznać się do błędu, skoro już o to pytasz. A w tym momencie poddaję się, bo przestaję powoli ogarniać.  
[Po raz pierwszy zauważa, że coś jest nie tak - AA] 
AA: Gdybyś zwyczajnie zapytał, to mógłbym od razu uzasadnić to co napisałem (ble ble...). Pamiętaj, że ktoś po drugiej stronie monitora może mieć pojęcie o tym o czym pisze.
KP: Skoro masz  pojęcie, to ja mam pytanie (ble ble...). I wybacz moją bojowość ale rodzinka wyciągnęła mnie na wakacje w których nie chciałem brać udziału i trochę podminowany jestem.  
[Hejter dyplomowany uświadamia sobie, że nie miał racji i jest w stanie normalnie dyskutować. To tak jak gdyby obserwować naczelnego, który użył po raz pierwszy narzędzi otoczakowych. Co znamiennie, choć internauta wyraźnie zmienił nastawienie, to jednak "zapomniał" o przeprosinach za wcześniejsze inwektywy. - AA] 
 

Tak to mniej więcej wyglądało (jeśli ktoś chce zmarnować kilkanaście minut z życia, to może sobie wygooglować całą rozmowę). Dyskusja trwała jeszcze kilka postów, a użytkownik wyraźnie spokorniał i zadał mi kilka merytorycznych pytań, na które z chęcią odpowiedziałem. Było mi jednak przykro, że zanim zostałem potraktowany poważnie, musiałem znieść serię całkowicie bezsensownych inwektyw. 

Dostałem nauczkę, za niestosowanie się do od dawna wypracowanych i powszechnie znanych reguł. Teraz wiem dlaczego najpopularniejsi blogerzy nie śledzą dotyczących ich opinii, często nie odpowiadają, a nawet  wyłączają możliwość komentowania. Nauczyłem się również, że nie każde miejsce w sieci nadaje się do popularyzowania nauki; a trafienie w niepożądany target przynosi ogrom szkód przy niemal zerowej korzyści. Podobny bezsens jak szerzenie teorii ewolucji na kreacjonistycznym forum. Przynajmniej administracja portalu była zadowolona, gdyż z chęcią opublikowała następny odcinek AstroPaska. Na szczęście zareagowałem szybko, pisząc maila z prośbą o wyrzucenie mojej pracy ze strony głównej.

Zdziwiła mnie puenta całego zdarzenia. Człowiek, na tyle pewny siebie aby wszcząć tą całą bufonadę stwierdził na koniec, że nie rozumie jak można się zajmować takimi rozważaniami i po co w ogóle tracić na nie czas. Widać, postanowił pójść zasadą: nie rozumiem, ale jakiś tam autor nie może wiedzieć więcej ode mnie, więc go zbesztam. Do dziś pozostaje dla mnie zagadką, co taka osoba ma w głowie. Wyobraźcie sobie podobną sytuację - napisaliście tekst, nakręciliście film, namalowaliście obraz - a następnie zjawia się gość wyzywający was od idiotów. Gość, który ostatecznie okazuje się kompletnym ignorantem w komentowanej przez siebie dziedzinie. Tłumaczylibyście? Wyjaśniali? Olali sprawę? Ach te internety.


22 komentarze:

  1. Wszystko ma wady i zalety, pamiętam jak wróciłem po pracy, byłem zmęczony, leniwie przeglądałem internet i znalazłem właśnie Twój Astropasek, po przeczytaniu go chciałem więcej. Trafiłem na blog, długo jeszcze siedziałem i czytałem nie mogąc się oderwać. Tak jest do dziś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jestem zdziwiony. Choć trafiały się również życzliwe komentarze, nie myślałem, że udało się wtedy chwycić jakiś stałych czytelników. Może i zbyt surowo oceniłem sytuację.

      Usuń
  2. W połowie czytania Twojej rozmowy z tym typem stwierdziłem, że to nie ma sensu, że gadasz w próżnię, a tu jednak coś ruszyło ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę wygooglować rozmowy, a jestem fanem takich przypadków, może jakiś sznurek? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecie wystarczy w google wpisać "astropasek kwejk". Druga pozycja.

      Usuń
  4. Drogi Adamie - czy faktycznie AstroPaski nie spełniły swojej roli? Nie zaobserwowałeś zwiększonego ruchu na swojej stronie w dłuższej perspektywie?
    Sam właśnie dzięki kwejkowi dowiedziałem się o istnieniu aTez - właśnie tego szukałem, jako pasjonat fizyki i astronomii, ale z braku czasu nie dane mi było przekopywać się w gąszczu podręcznikowych wzorów. Takich ludzi powinno być więcej, w internecie nie są tylko i wyłącznie sami idioci.
    Moim zdaniem - stężenie hejterów wszelkiej maści jest zwykle takie samo, więcej ludzi na stronie tym więcej hejterów - tak jak sam słusznie zauważyłeś, nie ma sensu się wdawać w takie rozmowy.

    Po prostu rób dalej swoją świetną robotę, są ludzie którzy to doceniają =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, jeszcze parę takich opinii i się biorę za kolejne AstroPaski. Właśnie, w dłuższej perspektywie trudno mi było dostrzec wzrost. W tym samym czasie pisałem teksty, które również linkowały różne portale, toteż trudno mi było ocenić konkretne wpływy. A tu proszę, zaraz się okaże, że 2/3 czytelników poznała aTezy dzięki kwejkowi.

      Usuń
  5. Ja też byłem jednym z tych którzy po przeczytaniu astropaska zajrzeli na bloga i już pozostali na nim. :)
    Czekam na więcej soczystych tekstów!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co się przejmować komentarzami na kwejku. Co prawda jestem twoim czytelnikiem już od jakiegoś czasu ale jak zauważyłeś przybyło także wiele nowych. Tak więc rób swoje dalej :) Docenia to wiele osób.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja uważam, że najlepsza reklamą jest jak poleci Cię inny blog naukowy. Ja tu jestem od Nietuzimkowego ;)(od wakacji chyba) Plusy są takie, że przychodzą ludzie, którzy wiedzą czego chcą, a nie hołota :) Co do rozmowy z hejterami to nie ma sensu z nimi dyskutować życie jest za krótkie na to, a ich jest zbyt dużo :) Nawet jeśli z jakimś dłużej porozmawiać to i tak go w tym czasie nie zmienisz, szkoda zachodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiek Mazurkiewicz - I ja takk myślę, dlatego chętnie wchodzę we współpracę z innymi blogami naukowymi, jak ostatnio z Brain Mystery, który ma IMO wielki potencjał.

      Usuń
  8. I ja również przyłączam się do grona kwejkowiczów, których zachwyciły Twoje paski. Regularnie przeglądam bloga i śledzę najnowsze wpisy na facebooku (choć niezbyt często komentuję).
    Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
  9. Uświerknę ze zgryzoty jeżeli nie powstanie jeszcze choć jeden AstroPasek. Nie znam kwejka, lecz sądzę że rozpowszechnianie aTez na portalu rozrywkowym(?) mija się z celem, chybiając jak gdyby jądro sprawy, czyli skupienie się na treściach popularnonaukowych tutaj. Dla siebie i dla nas. Pewien target już osiągnąłeś, stałe grono 'stetryczałych' czytelników :)
    /Matus

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku był chaos. Te naukowce to jakieś niedouczone lemingi. Gwiazdy nie zgasną, bo człowiek powstrzyma entropię i agreguje cały wszechświat.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja trafiłam na Twojego bloga właśnie dzięki AstroPaskowi, który był wrzucony na Kwejka. I gdyby nie to, straciłabym taką świetną lekturę! Tak oto śledzę Twoje wpisy i cieszę się, że ktoś wpadł na pomysł wrzucenia Twojej pracy na Kwejka.
    A co do osoby, która nazwałaby mnie idiotką za moją pracę. Gdyby faktycznie okazało się, że nie ma zielonego pojęcia o komentowanej dziedzinie to zwyczajnie dostałaby kopa ;P ;P ;P
    Pozdrawiam!

    PS. Mam cichą nadzieję, że na przekór takim hejterom, AstroPaski nadal będą powstawały. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie dziwi Twoje zdziwienie, Adamie. Poziom kwejka oscyluje gdzieś pomiędzy gimnazjum i podstawówką (nie ubliżając uczniom tych szkół), więc nie należy przejmować się takimi cwaniaczkami i robić dalej swoje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ekspertów działających w myśl zasady "nie znam się, to się wypowiem" jest w Internecie cała horda, w zasadzie czytając komentarze na portalach typu "kwejk" można odnieść wrażenie, że osoby tam wypowiadające się, mają na celu wyłącznie zrobienie w okół siebie szumu, bo przecież nie znajdzie się nikt mądrzejszy, kto mógłbym zdementować ich bełkot. Przechodząc do meritum - skoro jesteś dobry w tym co robisz i swoją działalnością sprawiasz nam i sobie przyjemność, to może od razu nie skreślać tak dużego medium internetowego jakim jest portal "kwejk"? Oczywiście większość nigdy nie jest rozsądna i otwarta na świat, ale zawsze znajdzie się mniejszość, którą taki astropasek skłoni do refleksji. Zatem wytrwałości życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Trafiłem na Bloga właśnie z Kwejka, jeśli możesz to twórz więcej takich pasków i je rozpowszechnimy. Sam nie za bardzo interesowałem się astrofizyką, ale po poczytaniu strony mam zamiar iść do biblioteki po jakąś książkę Hawkinga i obejrzeć Cosmos Sagana ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nakomentowaliście się, więc odpowiem zbiorczo.

    Jestem zmuszony przyznać, że wpis okazał się dla mnie bardzo przydatną lekcją i uświadomiliście mi parę rzeczy. Widać, muszę się przeprosić z AstroPaskami i jeszcze kilka wykonać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawe i jakże pouczające;)

    Z doświadczenia wiem, że choć mam świadomość bezcelowości prowadzenia równie niepotrzebnych debat, jakoś daję się wciągnąć czasami przez własne... emocje. Od jakiegoś czasu staram się jednak w podobnych sytuacjach wyjść z domu co o dziwo pomaga:)

    Z mojej strony wielki plus dla Ciebie za cierpliwość wobec niektórych hominidów i za świetną treść bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Aż mi się trochę głupio zrobiło.
    Jeden z pierwszych artykułów przeczytanych u Ciebie opatrzyłem komentarzem z linkiem do poradni językowej - użyłeś słowa "opaczność" zamiast "opatrzność".
    Potem przeczytałem 5-cio częściowy artykuł o fizyce kwantowej i wiele innych notek (idę od najnowszej w tył) i mi się teraz jakoś tak niefajnie zrobiło, że mogłem wyjść na aroganckiego dupka który się przyczepił jedynego, czego mógł.
    Usprawiedliwię się jedynie tym może, że blog propaguję na facebooku i bardzo chwalę... O czym po prostu tutaj nie napisałem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, w żadnym wypadku nie powinieneś się źle czuć. Kulturalnie zwróciłeś uwagę na jak najbardziej słuszny błąd - aż dziw, że nikt wcześniej go nie zauważył. Już poprawiłem.

      Usuń