czwartek, 28 marca 2013

Kot Schrödingera jako mem

Zastanawiam się, co przyniosło większą sławę Erwinowi Schrödingerowi. Słynne równanie falowe opisujące prawdopodobieństwo w świecie kwantów, czy może jednak pobudzający wyobraźnię eksperyment myślowy z niezwykłym kotem w roli głównej? 

Pierwsze osiągnięcie austriackiego teoretyka stanowiło krok milowy w badaniach mikroświata, ale to zamknięty w pudełku kot spowodował, że nazwisko Schrödingera przebiło się na stałe do kultury masowej. Pierwotnie doświadczenie miało ukazać jak dziwne są wnioski płynące z mechaniki kwantowej, jeżeli spróbujemy je zastosować w rzeczywistości obiektów dużych. Skoro cząstka elementarna, do czasu pomiaru, może się znajdować w kilku stanach jednocześnie, to czy odizolowanego zwierzaka można uznać równocześnie za martwego i żywego? 

Nie wdając się w przemyślenia na temat ewentualnych błędów takiego rozumowania, różni nie-fizycy od lat starają się w zabawny i pomysłowy sposób interpretować zagadkę kota Schrödingera.




Zobaczymy jak Tobie się spodoba (do Schrödingera)!

 
 Poszukiwany żywy i martwy.


Jeśli kot Schrödingera żyje, to niewątpliwie w depresji.


 Jedna z najbardziej pomysłowych prac. Oddaje istotę rzeczy nawet bez mieszania w to sylwetki kota.

 "Genialny" sposób na sprawdzenie czy kot żyje bez otwierania pudełka.


  Filozozaur i jego cenne przemyślenia.

Oczywisty wynik doświadczenia, przeprowadzonego przez rudego pechowca.

To wyjaśnia kwaśną minę grumpy cat'a.


Na zakończenie Sheldon Cooper udzielający porady miłosnej Penny. Oczywiście stosując przy tym celne (?) porównanie strachu przed nieudanym związkiem do paradoksu kota Schrödingera:


środa, 6 marca 2013

AstroPasek #9: Niewidzialna tarcza Ziemi

Choć nie uświadamiamy sobie tego na co dzień, pod naszymi nogami znajduje się gigantyczny magnes, a my jesteśmy zanurzeni w jego niewidzialnym polu magnetycznym. To kolejny, spośród wielu faktów, determinujących możliwość istnienia życia na Ziemi.

Poprzedni AstroPasek: Srebrny Glob


Początkowo miałem zamiar stworzyć rozbudowany wpis na ten temat, ale mecz United z Realem tak mnie rozbił, że starczyło sił "tylko" na AstroPasek.



niedziela, 3 marca 2013

Ostrzeżenie przed wróżbitami? Raczycie żartować...

Ostatnio otrzymałem prośbę o ustosunkowanie się do tematyki wszelkiej maści wróżbiarstwa oraz do pewnej treści, jaka pojawiła się na stronie głównej jednego z popularnych portali obrazkowych. Chętnie to zrobię, choć nie będzie to sympatyczny tekst.


Co jest złego w powyższym demotywatorze? Idea szczytna: autor wbił ważny znak ostrzegający pośrodku sieciowego mrowiska. Nie powiem, nawet treść nie jest najgorsza. James Randi rzeczywiście wypowiedział wojnę zjawiskom paranormalnym, oferując milion dolarów dla magika, który dokona swoich sztuczek pod okiem niezależnych ekspertów. Wszyscy iluzjoniści, kuglarze i wróżbici to mniejsi lub więksi oszuści, wykorzystujący ludzką naiwność. Każdy z nich, przewiduje to, co jest statystycznie najbardziej prawdopodobne i przynajmniej w jakimś ułamku musi się sprawdzić. To wszystko prawda.

Tylko dlaczego, do cholery, taki transparent jest potrzebny?

Autor obrazka chciał dobrze, ale jeżeli człowiek żyjący w XXI wieku, potrzebuje informacji o tym, że czary nie istnieją, to coś tu jest nie w porządku.  Jak widać, lekceważący stosunek do nauki, niedocenianie uczonych i ślepe poddawanie się sztucznym autorytetom, zbierają swoje żniwo. Nie od wczoraj wiadomo, iż ludziom łatwiej jest wierzyć, niż rozumieć, ale wszystko powinno mieć swoje granice.


Gdyby ktoś mi nagle powiedział - "Hej, wiedziałeś o tym, że w Polsce hochsztaplerzy wyciągają co roku dwa miliardy złotych" - to w życiu bym nie uwierzył. Nadal w to nie wierzę i mam nadzieję, że ta liczba jest przesadzona, co najmniej dziesięciokrotnie. W innym wypadku, albo większość z nas łazi po kryjomu do cyganki na wróżenie z fusów; albo mamy grupę zapaleńców, którzy przepuścili w ten sposób całe majątki. W każdym przypadku, spora część naszego społeczeństwa to kretyni, niebezpieczni dla reszty cywilizacji. Rozejrzyjcie się wokół siebie - być może wasz sąsiad, wujek lub kolega - wymaga stałej opieki psychiatry, bądź powrotu do podstawówki, w celu uzupełnienia podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania rzeczywistości.

Powstaje też pytanie, kto jest typowym nabywcą "magicznych" usług? Z jednej strony mamy wierzących (w Polsce głównie katolików), którym Kościół zabrania wszelkich okultystycznych praktyk. Z drugiej, stoją ateiści, zazwyczaj odrzucający możliwość istnienia fatum i jakichkolwiek sił nadprzyrodzonych. Naciągacze żerują zapewne, tak na jednych jak i na drugich. Dokładniej na jednostkach najsłabszych i najgłupszych, nie potrafiących nawet konsekwentnie trzymać się własnego światopoglądu. Apeluję więc!

Chrześcijanie: Jezus się na was obrazi, jeśli zaczniecie uprawiać bałwochwalstwo i wierzyć, że jakieś pogańskie rytuały pozwolą przewidzieć przyszłość, którą zna tylko Najwyższy.
Ateiści: Jeżeli racjonalizm kazał wam odrzucić ideę istnienia Boga, to dlaczego pozwala wam wierzyć w przesądy i czary?

Jeżeli choć raz przeszła Ci przez głowę myśl - "a może jednak prawdziwi wróżbici istnieją" - to weź pierwszą lepszą książkę poświęconą nauce i przemyśl to raz jeszcze. Jeśli to nie pomogło, to ściągnij z półki najcięższy wolumin jaki znajdziesz i walnij się mocno w głowę. I tak już nic z Ciebie nie będzie. Jeżeli zaś zareagowałeś na powyższy demotywator jak i ten tekst słowami "thx capitan obvious", to możesz być z siebie dumny. Jak widać, jesteś w mniejszości.