poniedziałek, 4 lutego 2013

Szczury laboratoryjne

Doskonale pamiętam, jaki szum wśród internautów, wywołała informacja o... obcinaniu szczurom głów przez holenderskich naukowców z Radboud University. Cel eksperymentu prozaiczny: badanie aktywności mózgu po dekapitacji. Jak wyglądają tego typu doświadczenia w Polsce i co na to prawo?


Nazwijcie mnie zwyrodnialcem, ale nigdy nie odczuwałem żadnego żalu względem badaczy testujących swoje wynalazki na zwierzętach. Argumenty przeciwników - Niech eksperymentują na sobie! - traktuję równie naiwne co wegetarian apelujących o porzucenie mięsa na rzecz sałaty (albo kanibalizmu). Czy tego chcemy czy nie, jesteśmy ogniwem łańcucha pokarmowego i nie ma powodów, dla którego mielibyśmy rezygnować z wykorzystywania do swoich celów innych organizmów. Tak działa cała przyroda. Ale jeśli ktoś się z tą tezą nie zgadza i w pełni zrezygnuje z wynalazków zdobytych w ten... zwierzęcy sposób - w tym środków czystości i medykamentów - oczywiście zaskarbi sobie mój szacunek. Nadal będę uważał go za szaleńca, ale przynajmniej za szaleńca konsekwentnego.

Mimo tego co napisałem, rzecz jasna nie twierdzę, że obostrzenia nie są potrzebne. Wręcz przeciwnie, nikt nie powinien sprawiać zwierzętom szkody bezcelowo, bądź z powodów błahych. Na szczęście ustawodawstwa większości cywilizowanych państw, w tym Polski, przewidziały należyte unormowania.

Ustawa o doświadczeniach na zwierzętach z 2005 roku, stwierdza wyraźnie: 

Doświadczenia na zwierzętach są dopuszczalne tylko wtedy, gdy są konieczne do:
1) opracowania, wytwarzania, kontroli jakości, zapewnienia skuteczności i testowania
bezpieczeństwa produktów leczniczych, środków spożywczych
oraz innych substancji, preparatów i wyrobów (...).
2) ochrony zdrowia człowieka lub zwierząt przed chorobami,
3) ochrony środowiska w celu ochrony gatunków, zdrowia człowieka lub dobrostanu
zwierząt,
4) podstawowych badań naukowych,
5) dydaktyki w szkołach wyższych
jeżeli celów tych nie można osiągnąć bez użycia zwierząt.

Ograniczeń jest znacznie więcej, dotyczących zarówno środków jak i samych zwierząt. Warto wiedzieć choćby o tym, że w Polsce zabronione jest testowanie kosmetyków i środków higienicznych; nie można angażować zwierząt bezdomnych; a zawsze gdy istnieje taka możliwość nakazane jest stosowanie odpowiedniego znieczulenia. Jeżeli zwierzę będzie odczuwało trwały strach lub ból (zostanie okaleczone?) należy je uśmiercić. Jednostkami, w pewnym sensie uprzywilejowanymi, są psy, koty (na szczęście) i naczelne. Podlegają one oznakowaniu, co ma pozwolić na ich dokładną identyfikację i kontrolę doświadczeń. 

Od razu ostrzegam, że ustawa mnie ani was nie dotyczy. Na eksperymenty mogą sobie pozwolić jedynie jednostki uprawnione, jak: szkoły wyższe, instytuty badawcze, placówki PAN lub wytwórnie produktów leczniczych. Aby dostać się na listę, trzeba spełnić rygorystyczne wymagania i uzyskać wpis ministra ds. nauki. Jednakże, nawet po wydaniu odpowiedniej decyzji, każdy eksperyment wymaga kolejnych zezwoleń oraz zgody komisji etycznej.

Pora na ściskający serce obrazek.

Jak to często bywa, praktyka nie zawsze idzie drogą wybrukowaną przepisami. Najczęstszym przewinieniem wydaje się powtórne przeprowadzanie bliźniaczych badań. Ustawa zezwala na eksperyment, pod warunkiem wcześniejszej próby zdobycia potrzebnych danych z międzynarodowych źródeł. Niestety, niektórym naukowcom łatwiej przychodzi "zużyć" dodatkowego szczura, niż porozumieć się z kolegami z zagranicy. Jednak poza tym, sytuacja nie wydaje się najgorsza, a bezprawne znęcanie się przez badaczy nad swoimi pupilami to raczej margines niż reguła.

Jeśli najdzie was ochota na zajrzenie do danych statystycznych, to nie ma większych przeszkód. Jednostki badawcze publikują odpowiednie wykazy, natomiast minister nauki zamieszcza corocznie raport z wykorzystania zwierząt doświadczalnych. Tutaj, przykładowo trafiłem na przyjazny wykaz zwierząt laboratoryjnych hodowanych w Polsce z roku 2010. Jak w nim widać, przodującymi placówkami naszego kraju, są: Instytut Biologii Doświadczalnej PAN oraz Centrum Onkologii w Warszawie. 

Jak zwykle, przy tego typu tekstach, nie mam na celu nikogo uspokajać. Zwyrodnienia się zdarzają i będą zdarzać, bez względu na rygor prawny. W każdym dniu jakiś szczur czy królik podlega testom, często niebezpiecznym. Kontrola tych działań nie zawsze jest możliwa, a przy tym nigdy nie da tyle, ile może przynieść troska i rozsądek samych naukowców.


Literatura:  
Mózg może żyć po dekapitacji, czyli po ścięciu głowy, PolskieRadio.pl;  
Aleksander Lipiński, Prawne podstawy ochrony środowiskaWarszawa 2010.


27 komentarzy:

  1. Najważniejsze, żeby do wszystkiego podchodzić rozsądnie, a nie nadymać się bez potrzeby i szerzyć radykalizm :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście uczestniczyłam w podobnych zabiegach na ćwiczeniach z biologii. Mieliśmy żaby, które najpierw były ogłuszane uderzeniem o stół, po czym obcinaliśmy im głowy. Na początku wydawało się to dość szokujące, potem wszyscy się przyzwyczaili, w końcu skupiali się na tym, żeby przeciąć czy wyciągnąć odpowiedni nerw i nie rozwodzili się nad losem żaby. Fakt, jest to dość brutalne, ale właśnie dzięki badaniom na zwierzętach odkryto wiele ciekawych praw, jak pan który suszył pare żabek na słońcu. Wolelibyśmy, żeby w celach naukowych wykorzystywano ludzi? Przecież bez tego nie byłoby możliwości pierwotnego badania leków, kosmetyków itd. Ludzie załamują ręce nad losem zwierząt, być może słusznie, ale zastanówmy się co by było, gdyby prawo całkowicie zakazało badań na zwierzętach. Dopiero wtedy ludzie uświadomiliby sobie, że było to bardzo pożyteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem naukowcy powinni testować na sobie nawzajem, skoro są tacy ciekawscy.

      Usuń
  3. No panie Adamie, widzę że ładnie sobie pan kpi z innych ludzi. Niby eksperymentowanie na zwierzakach jest ok? Używanie przez naukowców obcego życia jak własnego? Tu nie ma żadnej konieczności - możemy żyć jedząc rośliny, podobnie jak możemy żyć nie wstrzykując różnych świństw zwierzętom.
    Brain Mystery, i sądzisz, że to krojenie żab było w porządku? To mi się wogóle w głowie nie mieści! Jak można ścinać innym żywym istotom głowy? Czym można to bestialstwo usprawiedliwić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mylisz się jest konieczność, bo albo badamy leki na zwierzętach albo ich nie będzie i ludzie będą umierać, czasami trzeba wybrać miedzy ludźmi a zwierzętami.
      A poza tym żadne życie nie idzie na marne, jest poświęcane w imię nauki, a to kto może poświęcać życie zwierząt szczegółowo i restrykcyjnie określa prawo (o czym jest we wpisie zresztą)

      Usuń
    2. Masz całkowitą rację Aniu.

      Usuń
    3. @Anka84 - Rozumiem że nie nosisz wełnianych ani skórznaych ubrań, nie jesz mięsa, ryb, galaretek ani nie szczepisz się nigdy (szczepionki są w ogromnej większości hodowane w kurzych jajkach). Bo w innym przypadku Twoja wypowiedź to po prostu hipokryzja.

      Usuń
    4. Aniu84 .... to już od dawna wiadomo, że ludzie nie potrzebują jeść zwierząt by zdrowo żyć, ale większość nie przejmuje się masowymi, okrutnymi hodowlami przemysłowymi i nadal jedzą mięso, nie patrząc jakim kosztem jest otrzymywane. Szkoda, że jest tak mało takich ludzi jak Ty na tym świecie :(

      Usuń
  4. Nie rozumiem oburzenia. Człowiek może żyć jedząc tylko rośliny? Człowiek może też żyć również bez tworzyw sztucznych, fabryk, samochodów i cywilizacji. Może mieszkać w drewianych szałasach i kąpać się raz na miesiąc, w rzece. I gwarantuję, że przeżyje! A ile zyska na tym środowisko naturalne!

    Anka84, nie można mylić idealizmu z głupotą. Rośliny nie są w stanie zastąpić tłuszczów zwierzęcych, ich smaku i tekstury (bo to też ważne, kurczę, skoro już żyjemy to dajmy sobie trochę przyjemności! ale to temat na inną dyskusję). Ludzie wykorzystują zwierzęta, bo silniejszy zjada słabszego - takie są prawa natury. Funkcjonujemy w tych prawach i jak bardzo byśmy nie próbowali, nie uciekniemy od nich. Oczywiście nie można pozwolić na niepotrzebne okrucieństwo, na zabijanie całych gatunków itp. i właśnie po to są te wszystkie normy, które opisał AA. Starajmy się być "dobrzy" i żyć w zgodzie z szeroko pojętą Ziemią, ale nie popadajmy w absurd. Mimo wszystko jesteśmy mięsożercami, powinniśmy korzystać z dóbr natury (roślin, zwierząt, złóż) i powinniśmy przeprowadzać eksperymenty. Z prostego powodu, choć zabrzmi to jak banał: by żyło się lepiej. Byleby nie zapominać, że nie jesteśmy na tej planecie sami. Rozsądek - oto czego nam trzeba. Bo skrajności rzadko są dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko to jesteś zwyczajnym konformistą. Takim wygodnym. Leming można by powiedzieć. Papu, kaku, lulu.
      Wsadź sobie te pseudo-logiczne uzasadnienia do kieszeni.

      Usuń
    2. Oto słowa prawdy! Rzeczywiście muszę być konformistą, bo na polskim blogu piszę rzeczy, które większości Polaków się nie podobają! Zapomniał pan/pani dodać, że swoje poglądy opieram na papce serwowanej przez TVP/TVN do wyboru, do koloru.

      To doprawdy wspaniały pomysł budować dyskusję, wjeżdżając komuś na prywatność, i jeszcze nawet się nie podpisując. Uczciwa wymiana argumentów jest przecież dla konformistów!

      Usuń
  5. Wywalam ten blog z ulubionych po tym artykule. Żegnam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takim go zapamiętałem [*]

      Usuń
    2. Żeby go wywalić, najpierw trzeba go mieć w ulubionych. Tak na przyszłość.

      Usuń
  6. Pełna zgoda z Brain Mystery! Trzeba poświęcać w imię nauki zwierzęta i ucinać im głowy!Niestety albo na szczęście.Inaczej trzeba będzie ścinać głowy ludziom.A kto tego nie rozumie -to znaczy że tkwi na dobre w fałszywej rzeczywistości.Takich ludzi trzeba edukować!

    OdpowiedzUsuń
  7. Anka84 & Anonim - Nie kpię nigdy z ludzi o przeciwnych ale konsekwentnych i uzasadnionych poglądach, otwarcie drwię jednak z głupoty i obłudy.

    - Insulina - przełom w leczeniu cukrzycy. Rezygnujesz?
    - Przeszczepy, w ogromnej większości testowane na zwierzętach. Rezygnujesz?
    - Wiele antybiotyków i środków przeciwbólowych. Rezygnujesz?

    Jeżeli staniecie twarzą w twarz z takimi wyborami, będzie mieli szansę otwarcie zrezygnować z tych jak i wielu innych dobrodziejstw. Nie życzę wam jednak, aby w przyszłości wasze dziecko zachorowało. A jeśli nawet, to mam szczerą nadzieję, że okażecie się wtedy hipokrytami i nie skażecie go na niepotrzebny ból w imię "nonkonformizmu".

    OdpowiedzUsuń
  8. Popieram Adama. Przecież nawet najprostsze leki, typu rutinoscorbin były kiedyś testowane, bo inaczej nie trafiłyby na półki aptek. W takim razie powinniśmy zrezygnować z absolutnie wszystkich leków, jednak myślę, że większość osób zmieni zdanie przy pierwszej grypie. Testy na zwierzętach to przecież nie celowe okrucieństwo. To przymus związany z brakiem innego wyjścia. Istnieją zasady, nawet na ćwiczeniach z biologii, które ograniczają ból zwierząt do minimum. Nikt ich nie torturuje w imię nauki, a ja niestety z powodu żab nie zamierzam rezygnować ze studiów. A testy nie są związane z ciekawością naukowców, tylko z walką o ludzkie życie. Poza tym zapewne więcej zwierząt ginie przy bezmyślnym zanieczyszczaniu środowiska śmieciami, spalinami czy nawet pod kołami samochodów niż w laboratorium. Można więc je chronić dbając o otoczenie, a nie protestując przeciwko badaniom na zwierzętach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja żona ma dwa prawdziwe futra.Mówi że za nic w świecie nie zamieniłaby ich na sztuczne.Wygląda w nich cudnie ;i co najważniejsze są bardzo ciepłe.A ja mam futrzaną czapkę ,i nawet 30 stponiowe mrozy tp pikuś.A jak ktoś chce chodzić w sztucznym dziadostwie ,to niech sobie chodzi i narzeka jak to bardzo mu jest żle!

    OdpowiedzUsuń
  10. Łatwo jest apelować o zaprzestanie takich eksperymentów, jednocześnie korzystając z ich dobrodziejstw. Trudniej jest wyrzec się wszystkich środków, lekarstw i posiłków wyprodukowanych dzięki zabitym zwierzętom. To samo odnosi się zresztą do apeli o przestrzeganie praw człowieka w chińskich fabrykach pisanych na komputerach w tych fabrykach złożonych.
    Zresztą, czemu stawiamy granicę akurat tu? Dlaczego jemy rośliny i niewolimy je w doniczkach? Dlaczego ustalamy, że te stworzenia wolno hodować i zabijać, a innych nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam rośliny. Znam bydlaków mordujących z zimną krwią komary, muchy i pajęczaki. Jak można spojrzeć w te śliczne oczęta aby następnie, bezlitośnie zmiażdżyć je kapciem?
      http://www.antoranz.net/CURIOSA/ZBIOR9/C2200/2247-QZE05099-ART40108-1.jpg

      Usuń
  11. Autor wpisu ma rację.

    Ja nie wiem, co ludzie mają z tym "bronieniem" zwierząt, naprawdę myślicie, że naukowcy dla zabawy przeprowadzają eksperymenty? Że jakiemuś profesorkowi się nudzi na emeryturze, więc zabija szczury? Jeśli naprawdę obrzydzają Was ich działania - to dlaczego tak chętnie korzystacie ze zdobyczy nauki, hm? Ot, hipokryzja w wykonaniu "lemingów".

    Swoją drogą, znam ludzi, którzy - widząc bezdomnego człowieka, leżącego pod płotem - wzdrygają się z obrzydzeniem. Za to pochylają się nad każdym bezpańskim kotem szwędającym się po osiedlu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to jest zboczenie XXI wieku, jak to powiedział George Carlin: "Ludzie chcą dbać o planetę a nie nauczyli się jeszcze dbać o siebie nawzajem"

      Usuń
  12. Dajcie spokój .Mądry zrozumie,a głupiemu i tak nie przetłumaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozumiem, że eksperymenty na zwierzakach są smutnym efektem ubocznym mojego wygodnego życia. Podobnie jak dewastacja środowiska, hodowla zwierząt na ubój itd. Nie rozumiem jednak dlaczego nie tworzymy klonów ludzkich do eksperymentów? Albo dlaczego nie eksperymentujemy na odrzutach społecznych? Ciągle kwestie klonowania są w kategoriach holocaustu naukowego, podobnie jak zabijanie nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie - a mnie tymczasem wcale takie rzeczy nie mierżą. Nie mam nic przeciwko aborcji, eugenice, eutanazji i in vitro. Niech niepotrzebne jednostki poświęcą się dobru ogółu.
    Jeśli mam wybierać czy szampon do włosów będzie testowany na króliku czy na jakimś zboczeńcu, nie mam żadnych wątpliwości - wykorzystajmy zboczeńca. Po testach na szampon - rąbnijmy jego głową o stół, rozetnijmy rdzeń kręgowy i szukajmy zła czy tam genu zboczoności dla dobra ludzkości. Więzienia są pełne, a resocjalizacja to bzdura. A ile pożytku: wiedza, narządy wewnętrzne i społeczny efekt wychowawczy murowane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że Twoje przyszłe dzieci też będą zwolennikami eutanazji i uznają że jesteś już niepotrzebna :)

      Usuń
    2. Up. Nie wiem o czym w tej chwili piszesz, ale nie o instytucji eutanazji.

      Usuń