sobota, 9 listopada 2013

Poeksperymentujmy na społecznych odpadach


Jedna z czytelniczek bloga odkopała leciwy tekst Szczury laboratoryjne, umieszczając pod nim komentarz o treści, która przez gros osób może zostać odebrana jako mocno kontrowersyjna:

Nie rozumiem jednak dlaczego nie tworzymy klonów ludzkich do eksperymentów? Albo dlaczego nie eksperymentujemy na odrzutach społecznych? Ciągle kwestie klonowania są w kategoriach holocaustu naukowego, podobnie jak zabijanie nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie - a mnie tymczasem wcale takie rzeczy nie mierżą. Nie mam nic przeciwko aborcji, eugenice, eutanazji i in vitro. Niech niepotrzebne jednostki poświęcą się dobru ogółu.
Jeśli mam wybierać czy szampon do włosów będzie testowany na króliku czy na jakimś zboczeńcu, nie mam żadnych wątpliwości - wykorzystajmy zboczeńca. Po testach na szampon - rąbnijmy jego głową o stół, rozetnijmy rdzeń kręgowy i szukajmy zła czy tam genu zboczoności dla dobra ludzkości.

Ciekawostka na początek: takie doświadczenia, z udziałem elementu społecznego różnego pokroju, miały już miejsce w historii. W czasie gdy społeczeństwa państw alianckich emocjonowały się procesami zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze, naukowcy za oceanem praktykowali kontrolowane zarażanie więźniów syfilisem. Amerykańskie badania nad penicyliną z lat '40, były bulwersujące tym bardziej, że obiekty doświadczalne obierano według kryterium narodowościowego. Porcję świeżych krętków otrzymywali więc nie obywatele USA, a imigranci na czele z Gwatemalczykami.

Pomijając kwestie amerykańskiej hipokryzji: czy testy prowadzone na żywych ludziach, nadają się jednoznacznego potępienia? Czy trzeba je traktować jako immanentną cechę systemów totalitarnych?

Mamy tu do czynienia z pytaniem o moralność. Dla mnie, jest to również niezwykle ważne pytanie o istotę i zakres praw człowieka. Obecnie, prawdopodobnie wszystkie systemy prawne cywilizowanych państw świata, kategorycznie wyłączają opcję doświadczeń na ludziach wbrew ich woli. Wystarcza do tego obecna w niemal każdej konstytucji i większości konwencji międzynarodowych klauzula zapewniająca jednostkom godność osobistą (art. 30 w Konstytucji RP). Stąd też, dopóki nie nastąpi kryzys na miarę II Wojny Światowej, wszelkie rozważania na ten temat stanowią czyste teoretyzowanie.

Jeśli musiałbym wyrazić własną opinię... ostrożnie przyznałbym rację autorce komentarza. Moje poglądy na prawa człowieka oraz ogólnie pojmowane człowieczeństwo nieco odbiegają od powszechnej doktryny i nie chciałbym ich tutaj propagować. W najogólniejszym zarysie, uważam że niektóre osoby w drodze autonomicznie podejmowanych decyzji, z własnej woli mogą się wyrzec człowieczeństwa. Kiedy słyszę o jednostkach popełniających najgorsze zbrodnie, nie mając przy tym nawet jasno uzasadnionego celu i motywu; nie pojmujących swoich własnych działań i ich konsekwencji – trudno mi myśleć o nich jak o innych ludziach. Każdy popełnia błędy, ulega agresji i emocjom. Ale pomyślmy o kimś wbijającym przechodniowi siekierę w plecy za krzywe spojrzenie, albo gwałcącym i brutalnie mordującym spotkaną dwunastolatkę. Nie potrafię sobie wmawiać, że ktoś taki wykształcił w sobie cechy pozwalające go zakwalifikować do gatunku człowieka rozumnego.

Tyle jeżeli chodzi o ideę. W praktyce musimy pamiętać o ważnym kontrargumencie; tym samym, który jest często stawiany w opozycji do kary śmierci. Nikt nie zagwarantuje, że więzień, którego właśnie pozbawiamy przymiotu godności, a być może także zdrowia, rzeczywiście jest winny swojej zbrodni. Pomyłki w zakresie wykonywania kary śmierci lub dożywotniego pozbawienia wolności zdarzają się bardzo rzadko – ale jednak. Z tego też powodu, o ile sama koncepcja doświadczeń na skazanych mnie przekonuje, o tyle pod ustawą wprowadzającą ją w życie prawdopodobnie bym się nie podpisał.

Jest jeszcze jeden problem. Gdzie przeprowadzić granicę między więźniami, na których eksperymenty byłyby dopuszczalne, a tymi, których godności naruszać nie wolno? Łatwo powiedzieć – "testujmy na zwyrodnialcach" – a trudniej zdefiniować kim ów zwyrodnialec jest. Dla mnie sama wysokość wyroku nie byłaby wystarczającym determinantem. Czasami różnica między degeneracją dwóch osób skazanych na podobny wyrok może być kolosalna.

Na koniec chciałbym się odnieść do poruszonej w komentarzu kwestii klonów. Upraszczając sprawę, mógłbym napisać – "ludzki klon to po prostu człowiek i nie ma usprawiedliwienia dla przeprowadzania na nim doświadczeń" – bo tak uważam. Ciekawiej się robi, gdy do dyskusji wrzucimy problem klonowania częściowego. Pojedyncze komórki? Żaden problem. Sklonowana tkanka? Podobnie. Ale co w hipotetycznej sytuacji wyhodowania całego ludzkiego ciała, pozbawionego jedynie mózgu? Nic nie czuje, nie posiada wspomnień i żyje przy pomocy aparatury. Eksperymentujmy! Ale jeśli zezwolimy na testy na takich "skorupach", to dlaczego nie na dzieciach dotkniętych bezmózgowiem?

Uwaga – drastyczne!

Nie znam odpowiedzi na pytanie, w którym miejscu kończy się moralność. Wiem na pewno, że kiedy narodzi się w pełni wykształcony ludzki klon, nie powinien być traktowany w sposób odmienny od "oryginalnych" (?) ludzi. Niezmiernie mnie ciekawi, czy zanim do tego dojdzie, klony nie będą najpierw musiały przebyć drogi podobnej do tej, jaką pokonali w przeszłości czarnoskórzy niewolnicy.

A jak Wy uważacie? Pozwolilibyście na testowanie leków lub środków higienicznych na "odpadach społecznych" tudzież ludzkich klonach?


27 komentarzy:

  1. Przede wszystkim zdefiniujmy "odpad społeczny". Musiałby to być człowiek pozbawiony moralności, psychopata, któremu bezsprzecznie udowodniono by winę (czy to morderstwo, czy gwałt, czy jakikolwiek inny rodzaj przestępstwa) i nie byłoby szans na jego resocjalizację. Innymi słowy jednostka zasługująca na strzał z TT w potylicę bez najmniejszych wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet gdyby istniała metoda stwierdzająca na 100%, że ktoś dopuścił się zarzucanych mu zwyrodniałých zbrodni, to i tak uważam, że zasługuje albo na dożywocie, albo na karę smierci. Męczenie kogoś eksperymentami wbrew jego woli jest nie ludzkie. A IMO z człowieczeństwem jest podobnie jak z demokracją. Nigdy nie można łamać zasad demokracji, nawet aby pokonać jej wrogów. Tak samo nie można (IMO oczywiście) uważając się za człowieka eksperymentować na innych. Nawet jak Ci inni są ludźmi tylko biologicznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nieludzkie" a nie "nie ludzkie"- tak, wiem, jestem gramatycznym nazistą :D .
    Wybacz, ale Twoja wypowiedź po "IMO" spójna logicznie nie jest. Przede wszystkim co to znaczy "uważając się za człowieka"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Uważając się za człowieka" czyli za kogoś kto posiada godność osoby ludzkiej . O niektórych zwyrodnialcach można powiedzieć, że pozbawili się człowieczeństwa. A ja chciałem powiedzieć, że nie powinniśmy eksperymentować na tych "ludzkich odpadach", bo wtedy sami pozbawiamy się człowieczeństwa.

      A z demokracją chodziło o to, że paradoksalnie broni ona swoich wrogów, np. terrorystów których nie można torturować żeby zeznawali (teoretycznie oczywiście). Więc porównałem to do człowieczeństwa, nie można eksperymentować na "odpadach", bo pozbawiamy się wtedy sami godności ludzkiej.

      Usuń
    2. Szanuję i rozumiem Twoje zdanie, ale jest ono uwarunkowane konkretnym światopoglądem i rozumieniem człowieczeństwa. Kierując się zimną logiką: jeżeli będę uważał, że jakiś zwyrodnialec sam pozbawił się praw człowieka, nie powinienem widzieć przeciwwskazań dla poddawania go doświadczeniom podobnym do tych, jakie fundujemy innym istotom żywym. Oczywiście nie chodzi tu o żadnego typu intencjonalne znęcanie czy sprawianie bólu.

      Usuń
  4. Szukający czarownic9 listopada 2013 22:30

    Dla mnie już samo zastanawianie się nad takimi możliwościami jest niemoralne i nieetyczne. Nawet gwałciciel ma święte prawo żyć i decydować o własnym ciele.

    OdpowiedzUsuń
  5. Własnym jak najbardziej. Gorzej jak decyduje o czyimś wpychając coś co mu sterczy a potem wychodzi z wyrokiem 2 na 4 w zawiasach... Skończyła by Ci się etyka i moralność, gdyby ów rzeczony gwałciciel spotkał Ciebie, albo Twoje dziecko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukający czarownic9 listopada 2013 22:46

      Nie powiem że nie. Pewnie gdyby taka zbrodnia spotkała mnie lub moich bliskich sam chciałbym śmierci dla złoczyńcy. Jestem w końcu tylko człowiekiem. Nie oznacza to jednak że tak powinno działać obiektywne prawo, państwo i nauka.

      Usuń
  6. Nie życzę Ci, ani nikomu innemu, nawet najgorszemu wrogowi tego.
    Nie ma czegoś takiego jak obiektywne prawo, prawo tworzą ludzie, na bazie swoich subiektywnych doświadczeń, z "państwem" jest tak samo, generalnie nie ma czegoś takiego jak "obiektywność". Tylko "nauka" jest jedna, zawsze taka sama zimna suka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu akurat przyznałbym rację Szukającemu czarownic. Każdy ma subiektywne odczucia (morderca i gwałciciel również!), ale nie można pozwalać na samosądy. Jedna osoba jest w stanie wybaczyć najcięższą zbrodnię, a inna obcięłaby ręce i nogi złodziejaszkowi, który ukradł 5 zł. System musi to wszystko uśrednić, regulować i utrzymać na rozsądnym poziomie.

      Usuń
  7. Zapewniam - człowiek, który miał poważny kontakt z tą patologią prawniczą, za degenerata w pierwszej kolejności uzna osobę chcącą na jej mocy wysyłać innych do jednostki 731. W sumie nieważne czy to będą maniacy z Dniepropetrowska, kwiat polskiej młodzieży z dokumentu "Adrenalina" czy Łukasz Machnacki z "Symetrii". PS, pomysł z klonami mądry prawie tak samo jak eugenika skuteczna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Autorze! - ''Niestrudzony Nieateista'' - wystarczającą karą dla recydywisty jest pozbawienie go wolności, nie nam sądzić. Pomijam już fakt o możliwości skazania niewinnego, ale ingerowanie w ludzką godność, 'dłubanie' w jego ciele to juz dla mnie przesadka.
    Problemy/zagadki które zostałyby rozwiązane w ten sposób i tak doczekają sie swojej unifikacji.

    'Love is the answer'
    http://tiny.pl/qt57b

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwołując się do mojego "nieateizmu" od razu założyłeś, że wierzę w jakiegoś przedwiecznego Sędziego. Jako agnostyk dmucham jednak na zimne i jeżeli taka siła nie istnieje - to właśnie nam pozostaje się sądzić. Akurat ten argument do mnie nie przemawia.

      Szkoda, że nikt nie odniósł się do problemu przedstawionego w ostatnim akapicie. Tym bardziej, że jest to problem, przed którym za kilka dekad możemy rzeczywiście stanąć.

      Usuń
  9. Kira approved.
    http://static.comicvine.com/uploads/original/12/123660/2593815-light_yagami.jpeg

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytając ten wpis i poniższe komentarze zauważam nowy nurt pt Konsumpcjonizm Ludzki. Ten problem przybliżył mi p.prof. Wolniewicz w jednym ze swoich wywiadów na YT. Proszę zaobserwować jak "ludzie" patrzą na ludzi powoli każdy człowiek staje się potencjalnym produktem więc można skonsumować a to zabierzemy mu nerkę, serce lub zabijemy jakiegoś staruszka czy płód z zespołem Downa bo nie opłaca się go żywić. W dzisiejszych czasach ciało ludzi zostało obdarte z jakiejkolwiek godności. Czytałem raz pewną książkę(nie pamiętam tytułu) o gułagu na terenie dzisiejszej Rosji gdzie panował niewyobrażalny głód a mimo to nie było kanibalizmu, więźniowie w ten sposób szanowali zmarłych, byłeś człowiekiem spoczywaj w pokoju. Nawet nie przyszło im do głowy konsumcja żadnego zmarłego człowieka. Dziś jak już powtarzam ciało ludzkie jest produktem, które społeczeństwo konsumuje. Żeby nie przedłużać klonowanie ludzi uważam za pomylenie i sama nawet myśl o tym kojarzy mi się z upadkiem Zachodniej Cywilizacji i moralności. Co do zwyrodnialców to myślę że należy im się krawat z konopi, ksiądz i kat w ten sposób ukazujemy mu człowieczeństwo:ksiądz - łaska, kat - sprawiedliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +1, no własnie, ludzie szanujmy sie...

      Usuń
    2. Jeżeli jesteśmy w temacie - trudno wyobrazić sobie kanibalizm w łagrach (chodź incydenty się zdarzały!) skoro właśnie za to, nierzadko się do łagrów trafiało. Wielki głód na Ukrainie wywołał taką falę kanibalizmu (na niespotykaną w XX wieku skalę), że musiało się to spotkać z ostrą reakcją bolszewików.

      Co do reszty, oczywiście profesor ma rację, choć osobiście kwestię człowieka jako produktu, rozpatrywałbym w innych kategoriach niż przywołane w tekście.

      Klonowanie - pomylenie czy nie - choć dzisiaj może budzić silne kontrowersje, za kilkadziesiąt/set lat, z dużym prawdopodobieństwem stanie się normą. Nie chcę się tu wdawać w dyskusję na temat samej idei, ale zalecam nie stosować zbyt ostrych osądów. Wszak, jeżeli doczekamy się narodzin pierwszego sklonowanego człowieka, trudno traktować go jako "pomylenie" czy po prostu wynik kontrowersyjnego eksperymentu. Przypomina to trochę stanowisko Kościoła wobec dzieci pochodzących z zabiegu in vitro. Sam zabieg podobno zasługuje na potępienie, ale co ze zrodzonym z niego człowiekiem?

      Usuń
  11. Odpuściłem sobie na kilka dni, żeby zobaczyć co inni powiedzą/napiszą... Jestem załamany. Albo "czytałem ksiunżkę panie, ale nie pamiętam jakom" (skleroza w tym wieku?) albo "wystarczającą karą dla recydywisty jest pozbawienie go wolności, nie nam sądzić" (a komu? zabijcie wszystkich, ten tam na górze swoich na wódkę zaprosi?). "Anonimowego" to nawet komentować nie ma co, bo chciał błysnąć znajomością filmów/książek.
    Adamie, ja nie nawołuje do samosądów, niech sobie ten morderca/gwałciciel ma swoje subiektywne poglądy, ale z mojej strony (subiektywnej jak najbardziej) nie ma on prawa funkcjonować w społeczeństwie i jako takiego należy się go pozbyć jak śmiecia. I jak puszkę po piwie traktujesz jako surowiec wtórny tak samo bandytę powinieneś.
    System się degeneruje przez ludzi go tworzących. Przez nas samych i nasze fałszywe poczucie moralności. 100 lat temu Breivik by zawisł. 500 lat temu by został rozerwany końmi, albo nawleczony na pal. Teraz dostał wyrok, jaki dostał i wyjdzie wcześniej niż ja nabędę prawa emerytalne. W imię czego? Resocjalizacji bandyty, zatwardziałego? Jego się nie da zresocjalizować, jego można tylko potraktować jak dawcę organów dla tych, którzy ich potrzebują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Brevik'u // Jego się nie da zresocjalizować... //
      Osobiście uważam, że z polskiego sądownictwa powinno zniknąć słowo RESOCJALIZACJA. Za każde popełnione przestępstwo powinna być KARA równoważna do popełnionego czynu: od zadośćuczynieniu pokrzywdzonemu, po pozbawieniu wolności z równoczesnym somoutrzymowaniem się(np praca w kamieniołomie) kończąc na stryczku. Kolejna sprawa // ...potraktować jak dawce organów... // otóż p.Brevik odpowiada za morderstwo i tylko za to może być sądzony. Jak ma to prawnie wyglądać za morderstwo +5 zabieramy wątrobę, serce + 10 przelewamy krew a + 30 poddajemy jakiemuś eksperymentowi. Takie rzeczy tylko w państwie totalitarnym i pozbawionym jakiejkolwiek wartości , gdzie władza interpretuje prawo na własny użytek. Kończąc, nawet gdyby Brevik został skazany na kare śmierci mógłby jako ostatnią wole zażyczyć aby jako ciało pozostało nienaruszone przez milion lat. Jest to jego prawo i trzeba to uszanować. Po części rozumiem złość autora, przecież dziś w Polsce z naszych podatków utrzymuje się człowiek, którego podnieca strach małego dziecka i później je gwałci lub człowieka który z zimną krwią morduje niewinną osobe. Nie ma co się mścić tylko stworzyć prawo pokazujące godność, szacunek i sprawiedliwość człowieczeństwa.

      Usuń
    2. Heh, w takich sytuacjach żałuję, że blog nie odpowiada tematyką mojemu formalnemu wykształceniu.
      Up. Resocjalizacja leży u podstaw całego systemu kar od co najmniej XVIII wieku i nie można jej ot tak deprecjonować. Mówiąc "kara" i "przestępca" od razu mamy przed oczami jakiegoś mordercę, zapominając, że dyskutujemy o różnych czynach, które zdarzają się... tysiącom obywateli. Gdyby nie brać pod uwagę celu pozyskania przestępcy dla społeczeństwa (jak to poetycko ujmował Beccaria), zostałaby nam tylko funkcja odstraszająca i restytucyjna - właściwie powrót do średniowiecza.

      Na marginesie Przemku - nie odczuwam złości. Tzn. jako element społeczeństwa, oczywiście chciałbym się pozbyć wszystkiego co mu (więc mi) szkodzi, ale jakiegoś ściśle osobistego celu w tym wywodzie nie miałem. Była to głównie odpowiedź na, bądź co bądź, ciekawy komentarz i zimne teoretyzowanie.

      Usuń
  12. A odnosząc się do ostatniego akapitu artykułu - nie chciałbym, żeby kiedykolwiek narodził się ludzki klon. A jeśli już musi to po cichu i żeby nie wiedział, że jest klonem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cytowany wpis odbieram jako prowokację lub wypowiedź nieprzemyślaną, napisaną pod wpływem emocji. Zastanawia mnie jak można wypowiadać tak radykalne poglądy ledwie w kilku zdaniach, nie precyzując właściwie czym jest "nieprzystosowanie do życia" czy "odpad społeczny". Nie precyzując jaki miałby być konkretny cel naukowy torturowania ludzi.. Jakie eksperymenty miałyby być przeprowadzane, których obecnie nie możemy przeprowadzić choćby na szczurach? Jakie nadzwyczajne okoliczności uzasadniają takie działania? Czy studentom medycyny brakuje materiału ludzkiego do nauki czy o co chodzi? Wydaje się, że celem są po prostu tortury dla samych tortur. Nie tak sobie wyobrażam zaawansowaną cywilizację do jakiej winniśmy dążyć.

    Rzeczywistość, która nas otacza jest bardzo złożona. A co jeśli nie mamy do czynienia z jednostką tylko z ludźmi popełniającymi zbrodnie, zrzeszonymi w grupie religijnej? Czy tacy ludzie też mieliby być "poświęceni dla nauki" cz należałoby im odpuścić w obawie przed zemstą religijnych współbraci?

    Po przeczytaniu przyszły mi do głowy dwa skojarzenia. Pierwsze to wspominane w wielu książkach historycznych, egzekucje komunistów po których ciała pomordowanych trafiały do szkół medycznych aby uczyć adeptów medycyny pracy ze skalpelem. Ofiary były z pewnością nieprzystosowane w pewnym sensie do określonych czasów. Drugie skojarzenia to eksperymenty Mengele. Tu również ofiary - żydzi, homoseksualiści, drobni przestępcy - byli w sensie nazistowskim nieprzystosowani.

    Autorka wpisu nie rozumie chyba sama dlaczego popiera aborcję i eutanazję. Sam je popieram, ale dla mnie mają one zapobiec cierpieniu, i zestawianie ich z eksperymentami na ludziach jest bezmyślne.

    Jeśli ktoś wypowiada tak skrajne i nieprzemyślane poglądy, w zasadzie szczycąc się tym, może to oznaczać, że termin "nieprzystosowania" nie jest dla takiej osoby sztywny, ani podoparty czymkolwiek racjonalnym. Dychotomiczne poglądy i populistyczne komunały to nie są rzeczy na które powinniśmy się nabierać. Wygląda to dla mnie na skrajnie prawicowy, bezmyślny i populistyczny bełkot, którego autorka żyje w przekonaniu bycia nośnikiem woli boskiej (dla ateistów niech to nawet będzie Bóg w rozumieniu Einsteina).

    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym stopniu owszem - takie teksty są pewną prowokacją. Udaną skoro przysporzyła dyskusji i Twojego dorodnego komentarza, za który zresztą dziękuję.

      Nie jest jednak tak, że istnieje jakaś jedna objawiona prawda. Możemy np. postawić tezę - "nie wolno krzywdzić żadnego stworzenia" - i każdy, łącznie ze mną, przytaknie. Niestety świat zarzuca nas sprzecznymi wartościami, między którymi musimy lawirować. Przecież ograniczanie wolności człowieka również jest złe - a jednak godzimy się na to. Po prostu przyzwyczailiśmy się do takiego stanu rzeczy i takich zasad. Kara śmierci z kolei wywołuje znacznie większe kontrowersje, choć zapewne człowiek żyjący kilka wieków temu nie widziałby w niej nic złego, a chwyciłby się za głowę słysząc o aresztach i więzieniach. Warto pomyśleć choćby nad tym problemem.

      Dla mnie w całym tym wywodzie najważniejsza była kwestia godności człowieka. Zgadzam się z powszechnym poglądem, przyznającym ten przymiot każdemu już w chwili urodzenia (a nawet wcześniej); ale czy powinniśmy na siłę uznawać godność za niezbywalną? Nie ma tu obiektywnych przesłanek ani argumentów. Wszystko zależy od ogólnej wrażliwości danego społeczeństwa, toteż sprowadzenie każdego "niepraworządnego" poglądu do poziomu nazizmu jest moim zdaniem, pójściem po najniższej linii oporu. Tak naprawdę od początku cywilizacji w różnoraki sposób zadajemy represje jednostkom nieodpowiadającym reszcie (np. przestępcom), zmieniają się tylko formy i cel, który chcemy osiągnąć.

      Usuń
  14. Jest taki film z początku XX wieku z Edisonem pokazujący zabijanie Słonia. Trwa jakąś minutę. http://www.youtube.com/watch?v=Gr6xBz-h99U

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wiadomo, Edison poszedł dalej organizując publiczny pokaz pionierskiej egzekucji na krześle elektrycznym.

      Usuń
  15. Nie mogę odpowiedzić na Twój komentarz będący polemiką do mojego wpisu, więc tworzę nowy wątek.

    Zgadza się, że nie istnieje objawiona prawda. A raczej możemy być pewni jedynie twierdzeń matematycznych. W innych dziedzinach czynimy pewne założenia, co do tego co jest prawdą, a co nie jest, ale nigdy nie mamy 100% pewności co do słuszności takich twierdzeń. Czynimy twierdzenie, że życie człowieka jest bardziej wartościowe niż życie innych zwierząt (pod pojęciem człowieka rozumiem istotę z rozwiniętym mózgiem, nie płód). Jako, że nie jest to twierdzenie matematyczne to nie jesteśmy w stanie potwierdzić tego na 100%. Możemy wysnuwać argumenty przeciwko takiemu twierdzeniu np. człowiek niszczy środowisko naturalne. Możemy wysnuwać też wiele argumentów za twierdzeniem. Jeśli uznamy takie twierdzenie za mające dobre uzasadnienie, to nie możemy z kolei zgodzić się na twierdzenie, że "nie wolno krzywdzić żadnego stworzenia". Jeśli bowiem życiu człowieka zagraża inne stworzenie to wolno nam je skrzywidzić, aby bronić naszego życia. Ograniczanie wolności ludzi o którym piszesz, to kara którą akceptujemy żyjąc w społeczeństwie. Tylko ograniczenie wolności, nic poza tym. Natomiast autorka wpisu od ograniczania wolności bardzo łatwo przechodzi do eksperymentów medycznych na ludziach, do bezpardonowego zabijania ludzi.

    Nie było moim zamiarem pójście po linii najmniejszego oporu, ale przeczytaj wpis autorki jeszcze raz i zamiast słowa zboczeniec wstaw np. homoseksualista. Jaki to ma wtedy wydźwięk? Takie poglądy są bez wątpienia charakterystyczne dla pewnych grup, które bardzo wyraźnie zarysowały się w historii. Poglądy takie uważam za niebezpieczne i były zawsze fundamentem systemów totalitarnych. Mimo likwidacji kary śmierci w większości krajów, żyjemy w najbezpieczniejszych czasach w historii (zerknij na art. Steve Pinker - "Violence Vanquished"). Cywilizacji ludzkiej zagraża natomiast nie łagodne prawo, a grupy ludzi promujące poglądy zbliżone do autorki wpisu. Myślę tu głównie o religiach jak np. islam, które wyraźnie stanowią że pewne grupy ludzi (niewierzący, homoseksualiści, ludzie innej wiary) to nieprzystosowane jednostki, które trzeba usunąć.

    Dlatego pytam o metodę wg której określa się grupę ludzi nieprzystosowanych oraz cel czyli racjonalne uzasadnienie dlaczego mielibyśmy torturować tych ludzi? Nie żyjemy w czasach krwawej przemocy, aby organizować coś na wzór publicznych egzekucji. Nie wiem też czy studentom medycyny brakuje materiału do badań? Pytam o wyjaśnienie. Jednocześnie wskazując, że takie poglądy zawsze towarzyszyły nadużyciom i systemom totalitarnym.

    Michał

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się z autorką komentarza. Postawą moralności jest empatia, której psychopaci nie mają. Takiej osoby się nie wyleczy, ale można wykorzystać w dobrych celach, zapobiegając może kolejnym zbrodniom. A w eugenice nie widzę nic niemoralnego.

    OdpowiedzUsuń