tag:blogger.com,1999:blog-73167222870361596972024-03-06T00:22:14.808+01:00aTezy, czyli naukowy dzienniczekMoja teza jest najmojsza, bo jest to teza naukowa. Pogadajmy o wszechświecie pełnym atomów, cząsteczek, planet, gwiazd i galaktyk.Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.comBlogger53125tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-67463321362696094142018-04-18T08:49:00.001+02:002018-04-18T08:50:22.184+02:00Troszkę więcej o fizyce promieniowania jonizacyjnego<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Zrozumienie promieniowania jądrowego
wymaga pojmowania wzajemnego oddziaływania promieniowania i materii.
Ten tekst traktuje o zasadniczych aspektach tego zagadnienia.</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2HGCsrtQZ4Sm04DA_qup_JvuwVs8bWgJQoMWC7QwjIAbPzaXJOAciTzvATPSS49U-BG_TMNnftO6k-JDkmUbDCs4WEXbX-sQ9AVeLDzcPvU91QtKnyVACoItRLOc7crKN-xXP6reyBJo/s1600/alfa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="721" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2HGCsrtQZ4Sm04DA_qup_JvuwVs8bWgJQoMWC7QwjIAbPzaXJOAciTzvATPSS49U-BG_TMNnftO6k-JDkmUbDCs4WEXbX-sQ9AVeLDzcPvU91QtKnyVACoItRLOc7crKN-xXP6reyBJo/s640/alfa.jpg" width="640" /></a></div>
<h2 style="margin-bottom: 0cm;">
Promieniowanie a materia</h2>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
Promieniowanie jądrowe powstaje w
układach, ulegających przemianom jądrowym, W akceleratorach
cząstek oraz, jak promieniowanie kosmiczne, w otaczającej
przestrzeni. Emisja promieniowania obejmuje zarówno cząstki
subatomowe i atomowe. Łatwo pominąć tu szereg pozycji, a wśród
nich długą listę cząstek o bardziej przejściowym charakterze
jak: obojętne mezony. Omówienie własności tych cząstek wykracza
poza zakres krótkiego opracowania, jednakże ich detekcja opiera się
na istotnych zasadach.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Charakter oddziaływania z materią
jest różny dla różnych rodzajów promieniowania jądrowego. W
niniejszej pracy pewne rodzaje promieniowania uznano za podstawowe i
omówiono je szczegółowo. Własności innych rodzajów
promieniowania można wyprowadzić z własności najbardziej do nich
podobnego promieniowania podstawowego. Podstawowymi kryteriami w
ocenie podobieństwa z punktu widzenia właściwości takich jak
absorpcja są: ładunek i masa. Nie należy jednakże przeoczyć
faktu, że cząstki przynależne do określonego typu podstawowego
mogą się znacznie różnić pod względem tak ważnych cech, jak
spin i moment magnetyczny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Następujące rodzaje promieniowania
wybrano jako podstawowe, cząstki fragmenty rozszczepienia,
elektrony, promienie alfa i neutrony.<br />
<br /></div>
<h2 style="margin-bottom: 0cm;">
Alfa, promienie podstawowe</h2>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Strata energii naładowanych cząstek
przechodzących przez materię, przypadająca na jednostkę długości
toru, zależy od masy i ładunku cząstek. W grupie obejmującej
cząstki alfa, jądra trytu, deuterony i protony, masy różnią się
między sobą w stosunku nie większym niż 4 do 1, a ładunki w
stosunku tylko 2 do 1. Dzięki temu zasięgi tych cząstek mogą być
podane w ścisłych relacjach. Do tej samej grupy, oprócz
wymienionych już cząstek, można zaliczyć mezony, jednakże z
powodu dużej różnicy mas zmniejsza się dokładność określenia
zależności ilościowych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W ciągu wielu lat przepnowadzano
gruntowne pomiary zasięgów cząstek alfa. Cząstki emitowane przez
jądra promieniotwórcze, należały do pierwszych dostępnych
rodzajów promieniowania. Energia, z którą są emitowane, zależy
od rodzaju źródła promieniotwórczego i sięga wartości 10 MeV
(megaelektronowoltów). Ponadto cząstki alfa mogą być
przyspieszane w różnego rodzaju akceleratorach cząstek, aż do
energii rzędu kilkuset megaelektronowoltów.<br />
<br /></div>
<h2 style="margin-bottom: 0cm;">
Absorpcja cząstek alfa</h2>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Cząstka przy przejściu przez
absorbenty traci energię na wzbudzenie i jonizację ich atomów.
Zjawiskiem w głównej mierze odpowiedzialnym za stratę energii jest
wzajemne oddziaływanie pól kulombowskich cząstki z polami
kulombowskimi elektronów związanych absorbenta. Ze względu</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
na stosunek mas rozpatrywanych cząstek
odchylenia cząstek alfa są pomijalne. Dwa inne zjawiska mogą
spowodować absorpcję lub odchylenie cząstki alfa od skolimowanej
wiązki; są to: przemiana jądrowa i rozproszenie na jądrach
atomowych. Udział tych zjawisk w procesie osłabiania wiązki
cząstek alfa jest jednak pomijalny w porównaniu ze zjawiskami
wzbudzenia i jonizacji.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Stanley Livingston i Hans Bethe
obliczyli stratę energii naładowanej cząstki, spowodowaną przez
jonizację i wzbudzenie. Strata energii na jednostkę długości
toru, nosi obecnie nazwę zdolności hamowania materiału. W zakresie
energii nierelatywistycznych liczba hamowania jest</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
funkcją logarytmiczną. Odpowiada to
na wzrost czasu zużywanego przez cząstkę oz na przejście obok
związanych elektronów i wynikające z tego dłuższe oddziaływanie
na elektrony i większe prawdopodobieństwo wzbudzenia i jonizacji.
Równanie przestaje jednak obowiązywać dla energii cząstek oz
mniejszych niż 0,1 MeV, ponieważ prędkość cząstek staje się
tak mała, że ich ładunki ulegają fluktuacjom spowodowanym
występowaniem na przemian wychwytu i straty elektronów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Absorpcję można badać doświadczalnie
przez pomiar liczby par jonów wytworzonych na jednostkę długości
toru; wielkość ta nosi nazwę jonizacji właściwej. Strata energii
wiąże się z jonizacją przez wielkość wyrażającą stosunek
energii straconej przez naładowaną cząstkę do całkowitego
wytworzonego przez nią ładunku jonizacyjnego. Stwierdzono, że
wartość zależy od szeregu czynników, m. in. od materiału
absorbenta, rodzaju cząstek i ich energii. Powyższą zależność
rozpatrzył Lars Uehlin. Okazuje się, że wszystkie wartości w dla
gazów zawierają się w prze-</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
dziale od około 25 do 50 eV na parę
jonów. W środowiskach ciekłych zagęszczonych w wynosi około 5
eV/parę jonów. Strata energii cząstki przypadająca na wytworzenie
pary jonów w gazie znacznie przewyższa wartość energii potrzebnej
wyłącznie do zjonizowania atomu. Dodatkowa energia zużywa się na
dysocjację cząsteczek gazu oraz na wzbudzenie jego atomów i
cząsteczek.</div>
<br />Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-24878228392266560162018-04-06T14:51:00.002+02:002018-04-06T14:51:50.962+02:00Ciemna materia to MACHO?<b>Ciermna materia w halo galaktycznym powinna znajdować się w masywnych zwartych obiektach halo: Massive Compact Halo Objects - MACHO). </b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHp0Ea-_1YRXRf8GTbqdFw7KpS2CMBSeyCm1qEi301qaEHXVwm_Urr9GlKIsUzZS9p3DA7KMo3F17zimNt2S8EHAHroMNPKA_CNe0PZ-WkdfszYVMThPty62KuqKnYoOAPYabJ-s-lV_M/s1600/macho.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="675" data-original-width="1200" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHp0Ea-_1YRXRf8GTbqdFw7KpS2CMBSeyCm1qEi301qaEHXVwm_Urr9GlKIsUzZS9p3DA7KMo3F17zimNt2S8EHAHroMNPKA_CNe0PZ-WkdfszYVMThPty62KuqKnYoOAPYabJ-s-lV_M/s640/macho.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<h2>
Polowania na MACHO</h2>
Sprytną metodą wykrywania takich obiektów w Drodze Mlecznej w 1986 roku zaproponowal Bogdan Paczyński, astronom pracujący w Warszawie i W Princeton. Obserwując gwiazdy pobliskiej galaktyki, powinniśmy zauważyć tu i ówdzie nagle pojaśnienie gwiazdy, gdy niewidzialny ruchorny MACHO przetnie linię widzenia. Obecnie astronomowie ciągle śledzą 8 milionéw gwiazd w naszej satelickiej galaktyce, Wielkim Obłoku Magellana, czekając na pojaśnienia. Po kilkuletnich wysiłkach odkryto kilkanaście przypadków soczewkowania.<br />
<br />
Czas pojaśnienia zależy od masy. ciemnego ciała, jego odległości od nas oraz jego prędkości. Jeśli MACHO ma masę równą jednej dziesiątej masy Slońca i porusza się z prędkością 100 km/s w odległości 10 kiloparseków, to gwiazda najpierw pojaśnieje na okres około miesiąca, po czym w ciągu nastęnego miesiąca powróci do swojej normalnej jasności.<br />
<br />
<h2>
Jakie to obiekty?</h2>
Przypadki soczewkowania najprawdopodobniej ujawnily obecność obiektów typu MACHO. Co wiemy o ich masach? Obserwacje wskazują na masy rzędu kilku dziesiątych masy słonecznej. Krótkotrwałe pojaśnienia są bardzo trudne do wykrycia, obecnie więc ta metoda nie może wykazać bardzo małych ciał o masie mniejszej od 1 milionowej masy słonecznej (czyli porównywalnych z masą Ziemi). Nadal nie wiadomo, jaka część masy halo znajduje się w MACHO, lecz być może nawet połowa. Przy pomocy zadziwiająco małych teleskopów (o średnicach od 40 cm do<br />
1 m) i najnowocześniejszych systemów komputerowych można już dziś dostrzec tajemniczą skladową materii.<br />
<br />
<h2>
Czy kwazary pokazują ciemną materię?</h2>
Jeszcze na zakończenie chciałem podjąć wątek innej wskazówki mówiącej nam to i owo o obecności ciemnej materii. Mianowicie silnie poczerwienione kwazary i słabo poczerwienione galaktyki występują obok siebie na niebie znacznie częściej niż można byłoby tego oczekiwać na podstawie przypadkowej zbieżności. Lecz czy oznacza to, iż istnieje dodatkowa anomalna składowa poczerwienienia kosmologicznego? Być może, ale prawdopodobnie soczewki grawitacyjne w halo położonych bliżej galaktyk powodują pojaśnienie kwazarów i obserwowaną koincydencję. Kwazary Arpa leżą zazwyczaj w rzutowanej odległości 60-100 kiloparseków od centrum "związanej z nimi" galaktyki. Oznacza to, iż jeżeli kwazary są obiektami bardzo odległymi, ich światło przechodzi przez masywne halo pobliskiej galaktyki. Jeżeli halo zawiera odpowiednio ułożoną ciemną materię, obiekty Arpa mogą być mirażami wytworzonymi przez soczewkowanie grawitacyjne.<br />
<br />
Obliczono jdnak, iż mikrosoczewkowanie przez słabe gwiazdy w halo nie może wykazać obserwowanej liczby powiązań kwazarów z galaktykami. Wynika to z tego, iż gwiazdy dość szybko się poruszają i przecinają linię widzenia: jasność kwazara powinna spaść w ciągu roku, podczas gdy obiekty Arpa na niebie świecą jak dawniej.<br />
<div>
<br /></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-48262302437188967442018-04-05T09:05:00.000+02:002018-04-05T09:05:17.800+02:00Soczewki grawitacyjne: lupa z ciemnej materii<b>Kiedy oglądamy wspaniałe fotografie galaktyk spiralnych, Wtedy nie mamy żadnych podstaw, aby twierdzić, iż zbudowane są one z czegoś innego niż gwiazdy, obłoki gazowe i pył. Ten naturalny pogląd legł w gruzach w latach 70., gdy Vera Rubin i Ken Ford rozpoczęli na szeroką skalę zakrojone badania nad rotacją galaktyk.</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf-b2VDOrzgmH17Wzw2II-RJJi00mNEG06ailweqhbU2MTVqswj73LQ3aRd4jkTkFIOgP5VP1D64PH29MBurn_OLKlAjvHRu3jBfkGSmmriKGz61EH3ABN608LlrHuTbbtdyq8dHNqgZc/s1600/soczewka+gr.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf-b2VDOrzgmH17Wzw2II-RJJi00mNEG06ailweqhbU2MTVqswj73LQ3aRd4jkTkFIOgP5VP1D64PH29MBurn_OLKlAjvHRu3jBfkGSmmriKGz61EH3ABN608LlrHuTbbtdyq8dHNqgZc/s640/soczewka+gr.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<h2>
Rotacja galaktyk</h2>
Z dopplerowskiego przesunięcia widmowych światła emitowanego przez obłoki gazowe wyznaczyli, jak szybko galaktyki spiralne obracają się w różnych odległościach od centrum. Spodziewano się, że rotacja będzie gwałtownie malała w kierunku widocznego brzegu galaktyki. Lecz jest zupełnie inaczej! Galaktyki kontynuują szybki obrót nawet w dużych odległościach od centrum, gdzie nie widać już gwiazd — rotacją nie rządzi więc widoczna materia, lecz coś innego.<br />
<br />
Obrót naszej galaktyki trudno wyznaczyć, ponieważ znajdujemy się wewnątrz niej. Pomimo to można dojść do wniosku, że Droga Mleczna obraca się tak szybko jak inne galaktyki spiralne, a jej prędkość liniowa wynosi około 23 km/s. W odległościach większych od odległości Słońca od centrum. Obserwacje te są interpretowane jako dowód istnienia ciemnego halo wokół galaktyk. Materia tworząca halo, przekraczająca kilkakrotnie masy widocznych gwiazd, ujawnia się tylko poprzez swoje oddziaływania grawitacyjne. Nie emituje żadnego obserwowanego promieniowania i o jej składzie wiemy bardzo mało. Lecz czy ciemna materia naprawdę istnieje?<br />
<br />
<h2>
Dużo niewidzialnego czegoś</h2>
W astronomii był niegdyś zwyczaj przypisywania tajemniczych widzialnych zjawisk czemuś niewidzialnemu, co czasami kończyło się pomyślnie (przypomnijmy planetę Neptun), ale nie<br />
zawsze. Przytoczmy bardzo dawny przykład, gdy Anaksagoras uważał, że zaćmienia wywołuje nie tylko cień Ziemi, ale również czynią to ciemne ciała okrążające Ziemię w mniejszej odległości niż Księżyc. To raczej naturalne, że astronomowie próbują wyjaśnić współczesną ciemną materię jako skutek niepewności obserwacyjnych, nieodpowiednich metod lub nawet nowych właściwości newtonowskiej siły grawitacji. Pojawiły się jednak nowe rodzaje dowodów przemawiających silnie za oddziałującą grawitacyjnie ciemną materią.<br />
<br />
Nowatorski sposób badania ciemnej materii, co podkreślają popularyzatorzy jak choćby <a href="http://www.kwantowo.pl/">blog kwantowo.pl</a>, wykorzystuje soczewkowanie grawitacyjne. Istota zjawiska jest prosta: jeżeli na drodze widzenia między obserwatorem a odległym obiektem (gwiazdą lub kwazarem) znajdzie się masywne ciało (będące soczewką), to jego pole grawitacyjne może ugiąć promienie światła i zogniskować je w kierunku obserwatora. Rolę soczewki mogą pełnić gwiazdy, galaktyki, jak również ciemne ciała niebieskie.<br />
<br />
<h2>
Soczewkowanie dzięki Einsteinowi</h2>
Zjawisko soczewkowania zostało po raz pierwszy obliczone w 1924 roku przez Oresta Chwolsona na Uniwersytecie w Petersburgu. Jeżeli linia widzenia między obserwatorern a odległą gwiazdą przecina linię gwiazdy (soczewkę), to obserwator dostrzeże świecący pierścień wokół gwiazdy. Pierścień jest zogniskowanym obrazem bardziej odległej gwiazdy. Chwolson przewidział również, że jeśli soczewki nie będą leżeć dokładnie na lini widzenia, obserwator ujrzy podwojny obraz zamiast pierścienia. W roku 1936 Albert Einstein niezależnie wykonal takie same obliczenia i stwierdził, że efekt ten musi być możliwy do zaobserwowania. Gdyby soczewki były podobne do Słońca, kątowy promień pierścienia byłby niezwykle mały i wynosiłby okolo jednej tysięcznej sekundy łuku dla odleglości wewnątrz Drogi Mlecznej, czyli byłby zbyt trudny do zaobserwowania.<br />
<br />
Po obliczeniach Einsteina Fritz Zwicky wykazał, że galaktyki - miliardy razy bardziej masywne od gwiazd — moga, poprzez soczewkowanie wytwarzać pierścienie o promieniu kilku sekund łuku.<br />
<br />
<h2>
Mamy wiele soczewek</h2>
Upłynęło jednak czterdzieści lat zanim odkryto pierwszą soczewkę grawitacyjną. W tym przypadku galaktyka utworzyła podwójny obraz odległego kwazara. Dwa obrazy, nieznacznie oddzielone od siebie o 6 sekund łuku, identyczne widma, co dobitnie świadczy, że są dwoma obrazami tego samego pojedynczego obiektu.<br />
<br />
Obecnie znamy kilkadziesiąt obrazów uzyskanych przez soczewki grawitacyjne, wśród nich kilka z pierścieniarni Chwolsona-Einsteina, w literaturze nazywane są pierścieniami Einsteina.<br />
<br />
Astronomowie traktują soczewki grawitacyjne bardzo poważnie. Są to rozdzielone obrazy odległych obiektów, i, co bardzo przydatne, strumień fotonów płynący od obiektu jest znacznie, nawet setki razy, wzmocniony. Soczewki grawitacyjne są gigantycznymi naturalnymi teleskopami, które umożliwiają obserwację bardzo słabych i odległych galaktyki są dobrym narzędziem badania ciemnej materii, gdyż niosą informację o sumarycznych masach oddziałujących grawitacyjnie i o rozmiarach samych soczewek.Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-8481607335210578792018-04-03T13:01:00.002+02:002018-04-03T13:01:23.457+02:00Paradoks ruchu względnego<b>Omówienie kolejnego paradoksu zawartego w postulatach szczególnej teorii względności, wymaga pewnych ustaleń wstępnych, które zaraz spróbujemy uzyskać. </b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5hsix4QuIEBolHO3xUZb5bJPLixxNFypfyVIZGFcP_TtKTEYqbo5yhRzxrlchmXsWlDLNWmRUrj1mCGvlLe7ZY5PWQZqqMeCh8PHgpI5a45EDKr52B8B1aO_8ISfd0WH5VR1HO6BUYXc/s1600/paradoksy+wzglednosci.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="675" data-original-width="1200" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5hsix4QuIEBolHO3xUZb5bJPLixxNFypfyVIZGFcP_TtKTEYqbo5yhRzxrlchmXsWlDLNWmRUrj1mCGvlLe7ZY5PWQZqqMeCh8PHgpI5a45EDKr52B8B1aO_8ISfd0WH5VR1HO6BUYXc/s640/paradoksy+wzglednosci.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<h2>
Te układy odniesienia...</h2>
W używanym przez Newtona pojęciu ruchu względnego jest pewna dwuznaczność; bywa on bowiem rozumiany bądź jako ruch pojedynczego ciała określony z punktu widzenia obserwatora związanego z pewnym układem odniesienia (czyli jako jego ruch W tym układzie odniesienia), bądź jako ruch jednego ciała względem innego, bez względu na to z jakiego punktu widzenia (tzn. w jakim układzie odniesienia) określony. Podobna dwuznaczność cechuje składanie ruchów względnych, która może być rozumiana albo jako składania ruchu jednego ciała w układzie odniesienia związanym z drugim, z ruchem drugiego w układzie związanym z trzecim, albo jako składanie ruchu jednego ciała względem drugiego z ruchem drugiego względem trzeciego, bez względu na układ odniesienia, w którym oba te ruchy są określone.<br />
<br />
W kinematyce Galileusza ta dwuznaczność nie prowadzi do żadnych problemów, gdyż określenie ruchu względnego dwóch ciał jest niezależne od układu odniesienia. W szczególności, dotyczy to prędkości takiego ruchu, która bez względu na to, w jakim układzie została określona, jest różnicą wektorową prędkości rozważanych ciał w tym układzie, taką samą we wszystkich układach. Ruch względny może więc być określany na te dwa sposoby. W kinematyce Lorentza już tak jednak nie jest, gdyż te dwa sposoby prowadzą do rozbieżnych wyników. Prędkości ruchu względnego określonego drugim sposobem dodaje się; bowiem, podobnie jak w kinematyce Galileusza, wektorowo, a określonego sposobem pierwszym — nie, podlegając relatywistycznemu prawu składania prędkości.<br />
<br />
<h2>
Lorentz czy Galileusz?</h2>
Można zatem zapytać, który z tych sposobów należy uznać za właściwy. Zazwyczaj domyślnie zakłada się, że właściwy jest ten pierwszy sposób. Warto jednak się zastanowić, z jakiego punktu widzenia jest on właściwy. Z pewnością z punktu widzenia związanego z układem odniesienia, w którym spoczywa ciało, względem którego rozważany ruch względny się odbywa. Czy jednak również z jakiegokolwiek innego punktu widzenia?<br />
<br />
Z punktów widzenia związanych z innymi układami odniesienia ciało to przecież się porusza, podczas gdy z tamtego punktu widzenia — spoczywa. Utożsamienie ruchu jednego ciała względem drugiego z jego ruchem w układzie związanym z tym drugim jest więc w najlepszym razie nieoczywiste.<br />
<br />
Co gorsza, prędkości ruchów w innych układach nie są określone względem tych samych standardów metrycznych co prędkości w tamtym układzie — chociaż, rzecz jasna, do określenia tych standardów używa się obiektów takich samych fizycznie. Poruszający się wciąż zegar pomiarowy nie jest przecież tym samym, co taki sam zegar spoczywający.<br />
<br />
<h2>
Który punkt widzenia jest "prawdziwy"?</h2>
Właśnie dlatego prędkości te nie dodają się wektorowo, lecz podlegają bardziej skomplikowanemu prawu składania. Wypada więc skonkludować, że najpopularniejszy sposób określenia ruchu względnego opiera się na pomieszaniu dwóch różnych punktów widzenia: związanego z układem odniesienia, w którym ciało odniesienia porusza się, i związanego z układem, w którym ono spoczywa. Opowiadając się konsekwentnie za pierwszym punktem widzenia. należy względny ruch dwóch ciał określić jako różnicę ich ruchów w tym układzie, a jego prędkość —jako wektorową różnicę odpowiednich prędkości.Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-69800627202074328712018-03-30T09:37:00.001+02:002018-03-30T09:37:10.977+02:00Jak Lorentz widział fizykę relatywistyczną?<b>Dla Hendrika Lorentza efekty relatywistyczne wynikające z teorii względności mały być „czysto kinematyczne”, związane z perspektywą obserwacji, a zatem nie wymagające wyjaśnienia dynamicznego. Gdyby jednak miały być realne, to podobnie jak tamte, potrzebowałyby takiego wyjaśnienia.</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3GZcVKXwLoxgrTXF1ONIhyN8AFUljDtiz66pbYbAAgUqntIpboaa7FeTJDOEOW32SywVNsqVm9UssU91wGyyin3sW-Y0SFdwABSu-Ak0a7SnZ_yViI94zReaBwYh0wlwtqFd20cCDLvE/s1600/lorentz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3GZcVKXwLoxgrTXF1ONIhyN8AFUljDtiz66pbYbAAgUqntIpboaa7FeTJDOEOW32SywVNsqVm9UssU91wGyyin3sW-Y0SFdwABSu-Ak0a7SnZ_yViI94zReaBwYh0wlwtqFd20cCDLvE/s640/lorentz.jpg" width="640" /></a></div>
<h2>
Kinematyka w teorii względności</h2>
Jak jednak już zauważyliśmy, czysto kinematyczny, perspektywiczny charakter można przypisać jedynie efektom relatywistycznym interpretowanym biernie. Interpretowane czynnie, są one skutkami wprawienia obiektu w ruch, do czego przecież potrzebne jest oddziaływanie. Chociaż układy inercjalne są w określonym sensie równoważne, spoczynek w jednym z nich jest niewątpliwie innym stanem niż spoczynek w innym.<br />
<br />
Zmiana wymiarów przestrzennych i czasowych związana ze zmianą stanu ruchu można więc potraktować jako uboczny skutek oddziaływania wprawiającego go w ruch. Jak wiadomo przecież, w ramach dynamiki relatywistycznej w celu nadania ciału danej prędkości trzeba wykonać większą pracę niż w ramach dynamiki nierelatywistycznej, co ma związek z relatywistycznym przyrostem masy. Różnicę tę można złożyć na karb zmiany konfiguracji elementarnych składników obiektu odpowiadającej ich równowadze dynamicznej w spoczynku na nową, odpowiadającą równowadze dynamicznej w ruchu.<br />
<br />
<h2>
Kłopotliwa konkluzja Lorentza</h2>
Zasada względności zrównana jest stwierdzeniu, że z punktu widzenia obiektu związanego z dowolnym układem inercjalnym, zjawiska przebiegają tak, jak gdyby to właśnie ten układ spoczywał względem eteru. Dało to skądinąd asumpt do niedorzecznej opinii, jakoby zasadą tą można było pogodzić z hipotezą eteru jedynie za cenę absurdalnego założenia, iż z każdym z układów inercjalnych związany jest osobny, spoczywający względem niego eter, bądź, co gorsza, ten sam eter spoczywa względem wszystkich takich układów.<br />
<br />
Abstrahując jednak od tego błędnego wniosku, można zauważyć, że w takim razie, dla efektów relatywistycznych związanych z ruchem w dowolnym układzie inercjalnym można przedstawić wyjaśnienie dynamiczne formalnie identyczne z tym, które Lorentz przedstawił w odniesieniu do analogicznych efektów związanych z ruchem względem eteru.<br />
<br />
<h2>
Natura relatywistyki</h2>
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na specyfikę tego wyjaśnienia, której przeoczenie może prowadzić do nieporozumień. Ktoś mógłby np. zastanawiać się, jak ruch względem eteru może powodować realne skutki, skoro cząstki materii korpuskularnej z założenia mają poruszać się w eterze bez żadnego oporu,z jego strony. Rzecz w tym jednak, że skutków tych nie powoduje żadne zwyczajnie rozumiane oddziaływanie materii z eterem, lecz wpływ wiatru eteru na warunki rozprzestrzeniania się w danym układzie odniesienia przenoszonych przez eter oddziaływań między cząstkami, których dynamiczne układy stanowią ciała makroskopowe. Chociaż więc cząstki nie oddziałują w zwykłym sensie z eterem, lecz tylko między sobą, wspomniana zmiana warunków tego oddziaływania powoduje określenie nowego stanu równowagi dynamicznej, a w konsekwencji zmianę wymiarów i innych charakterystyk ciał.<br />
<br />
<h2>
Przestrzeń bez eteru</h2>
W stosunku do takiego wyjaśnienia można wysunąć zastrzeżenie, że do pełnego wyjaśnienia wspomnianych efektów Lorentz potrzebował założenia istnienia eteru, bez którego dynamiczne skutki ruchu są niezrozumiałe. Tymczasem nie można przecież założyć, że eter spoczywa w każdym, dowolnie wybranym układzie inercjalnym. Zastrzeżenie to jest o tyle uzasadnione, że bez założenia eteru spoczywającego w danym układzie wyjaśnienie jest niewątpliwie niepełne. Samo wyprowadzenie efektów jednak nie wymaga tego założenia, lecz jedynie założenia, że w tym układzie obowiązuje elektrodynamika klasyczna, a inne oddziaływania fundamentalne zachowują się tak jak elektromagnetyczne. Oparte jedynie na nim wyjaśnienie dynamiczne jest wprawdzie niewystarczająco głębokie, jednak niewątpliwie efektywne.Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-2339818041209967092018-03-29T08:13:00.003+02:002018-03-29T08:14:58.373+02:00Czy dylatacja czasu i kontrakcja przestrzeni są "prawdziwe"?<b>Podobnie jak przy problemie stosunku teorii względności do idei względności ruchu, nieporozumienia są dość popularne również w odniesieniu do jej ważnych konsekwencji, jakimi są efekty relatywistyczne. </b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQNVf0uXpucWo4jDdwrfC7Zaqar8XWOWM-hi_grHTjsDOQYz7gkosXR-yGywkQ0CjwBpKpaNsxNb6QlE9b_xZzEY-iZGvw5mh07t5Vd-01J0RP8d_rFUSQH5kE3Rk08ALmexrfeonUT-E/s1600/dylatacja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQNVf0uXpucWo4jDdwrfC7Zaqar8XWOWM-hi_grHTjsDOQYz7gkosXR-yGywkQ0CjwBpKpaNsxNb6QlE9b_xZzEY-iZGvw5mh07t5Vd-01J0RP8d_rFUSQH5kE3Rk08ALmexrfeonUT-E/s640/dylatacja.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<h2>
Rzeczywiste skrócenie</h2>
Ekstremalnym przypadkiem takiego nieporozumienia jest pogląd, jakoby teoria względności w ogóle nie przewidywała spowolnienia poruszających się zegarów, czy skrócenia poruszających się ciał. Motywacji dla takiej opinii dostarcza ryzykowne, jak zauważyliśmy, skojarzenie tej teorii z ideą względności ruchu. Względność ruchu wydaje się wykluczać jego wpływ na własności poruszających się obiektów. Z drugiej strony, za realne zazwyczaj uważa się charakterystyki niezmiennicze, jakimi są czas własny czy długość własna (spoczynkowa). Tymczasem efektów skrócenia długości ani dylatacji czasu nie sposób wyrazić jako funkcji tych wielkości. Co gorsza, zazwyczaj interpretuje się je jako, odpowiednio, stosunek różnicy współrzędnej przestrzennej do długości własnej lub różnicy współrzędnej czasowej do przyrostu czasu własnego. Tymczasem uważa się, że układ współrzędnych nie jest niczym więcej, niż czysto umownym „ponumerowaniem” punktów czasoprzestrzennych za pomocą liczb rzeczywistych, pozbawionych sensu fizycznego.<br />
<br />
To „ponumerowanie” jednak zazwyczaj nie ma charakteru czysto przypadkowego, lecz przeprowadzane jest według jakiejś zasady, dzięki czemu różnice współrzędnych można jednoznacznie powiązać z wynikami pomiarów geometrycznych i chronometrycznych. Abstrahując zresztą od tego, wspomniane efekty nie muszą bynajmniej być rozumiane jako stosunki przyrostów współrzędnych do niezmienników, lecz do ich określenia można wykorzystać, odpowiednio, długości i czasy trwania w pewnym układzie odniesienia.<br />
<br />
<h2>
Znów ta względność równoczesności</h2>
W szczególności, jest tak w układach inercjalnych STW, gdzie równoczesność można w naturalny sposób zdefiniować przez relację ortogonalności względem linii reprezentujących spoczynek w takim układzie, czas trwania procesu przez przyrost czasu własnego wzdłuż takiej linii pomiędzy hiperpowierzchniami zdarzeń równoczesnych zawierającymi jego zdarzenie początkowe i końcowe, a długość ciała jako odległość między równoczesnymi położeniami jego końców.<br />
<br />
Również przy takim rozstrzygnięciu można próbować piętrzyć trudności. Można np. zauważyć, iż charakterystyk tych na ogół nie da się jednoznacznie zdefiniować W modelach OTW. Tam jednak na efekty związane z ruchem nakładają się skutki grawitacji. Tymczasem wydaje się, iż kwestia sensu efektów relatywistycznych powinno się rozważać raczej w warunkach, gdy występują one w postaci czystej, co ma miejsce jedynie w układzie inercjalnym STW.<br />
<br />
<h2>
Wartości własne vs. relatywistyczne</h2>
Inna strategia polega na utożsamieniu „prawdziwej” długości z długością własną a „prawdziwego” czasu trwania z czasem własnym. Skoro zaś tak rozumiane długości i czasy są niezmiennicze, to można wtedy stwierdzić, że teoria względności nie przewiduje żadnego skrócenia ciał w ruchu ani spowolnienia procesów w poruszającej się materii. Łatwo zauważyć, że wniosek ten opiera sie na zabiegu semantycznym, jakim jest wspomniane utożsamienie. Taki zabieg do pewnego stopnia jest uzasadniony. W zasadzie w fizyce nierelatywistycznej nie można było odróżnić np. długości rozumianej jako odległość równoczesnych położeń końców i długości spoczynkowej, określonej w zwykły sposób przez pomiary geometryczne w układzie spoczynkowym ciała, którym w przypadku ciała poruszającego się jest układ współporuszający się z nim. Ponieważ jednak zakładano, że ruch nie wpływa na żadną z tych charakterystyk, które w odniesieniu do ciała spoczywającego się pokrywają, to można było z tego odróżnienia zrezygnować, mówiąc jedynie o dwóch sposobach określania tej samej wielkości, mianowicie długości.<br />
<div>
<br /></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-61712750986513493702018-03-28T10:37:00.000+02:002018-03-28T10:37:38.603+02:00Kłopoty Einsteina z względnością ruchu<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Formułując szczególną teorią
względności, Einstein nie dysponował rozwiązaniem co najmniej
trzech powiązanych problemów, z których na początku w
ogóle nie zdawał sobie sprawy. Związane one były ze względnością ruchu. </b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxOs7dyuEgCbCj90eorBhXjvn7-WNt3LoB95lDcSLgnOuc-a_uJEwnYzxO33Ye_TVuDk4MLBV0Fj5so7A2F-e1t2M-XMt7x9xFYdUmeMr_f0vhsMANhc2tXOrKznZ9d9jDADXbyOyCF0A/s1600/stw.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxOs7dyuEgCbCj90eorBhXjvn7-WNt3LoB95lDcSLgnOuc-a_uJEwnYzxO33Ye_TVuDk4MLBV0Fj5so7A2F-e1t2M-XMt7x9xFYdUmeMr_f0vhsMANhc2tXOrKznZ9d9jDADXbyOyCF0A/s640/stw.jpg" width="640" /></a></div>
</div>
<h2 style="margin-bottom: 0cm;">
Trzy problemy teorii względności</h2>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pierwszych z tych problemów był kłopot układów
inercjalnych, drugim sens drugiego postulatu, a trzecim brak
wyjaśnienia efektów relatywistycznych. Wszystkie one wynikły z
odrzucenia istnienia eteru. Z pomocą przyszedł mu dopiero
Minkowski, przedstawiając geometryczną interpretację teorii
względności. Pozwala ona rozwiązać pierwsze dwa problemy, wiązać
układy inercjalne z geodezyjnymi czasopodobnymi, a promienie
świetlne z geodezyjnymi zerowymi w czasoprzestrzeni. Również
efekty relatywistyczne można przedstawić jako konsekwencje
geometrii czasoprzestrzeni. Pozostawiając ocenę tego rozwiązania
do dalszych rozważań, przyjrzymy się jego konsekwencjom rzutującym
na zagadnienie względności ruchu.<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<h2>
Geodezja czasoprzestrzeni</h2>
Symetria czasoprzestrzeni względem
przekształceń nakładających na siebie geodezyjne czasopodobne
oznacza, że wprowadzone za pomocą geometrii czasoprzestrzeni układy
inercjalne są równouprawnione, tj. żadna właściwa podklasa klasy
tych układów nie jest wyróżniona. Sama ich klasa jest jednak
wyróżniona. Jak pamiętamy, wartość przyspieszenia ruchu
względnego jest niezmiennikiem przekształceń Galileusza.
Szczególna teoria względności (STW) zastąpiła je
przekształceniami Lorentza, które nie zachowują wartości
przyspieszenia, jednak, jak każde przekształcenia liniowe,
zachowują warunek jego zerowania się, wyróżniający obiekty
poruszające się bez przyspieszenia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nieprzyśpieszony (i przyśpieszony)
charakter ruchu okazuje się zatem mieć sens absolutny w świetle
przyjętego wcześniej kryterium absolutności charakterystyki ruchu.
W ramach geometrycznej interpretacji STW nie sposób więc, mimo
odrzucenia ruchu absolutnego, potraktować ruchu jako w pełni
względnego. W czasoprzestrzeni STW ruchom w powyższym sensie
absolutnie nieprzyśpieszonym odpowiadają geodezyjne czasopodobne.
Geodezyjne takie można zdefiniować w sposób niezależny od
jakiegoś szczególnego wyboru układu odniesienia. Pozwala to przez
powiązanie z takimi geodezyjnymi zdefiniować ruch nieprzyśpieszony
nie tyle względem jakiegoś układu odniesienia, ile względem samej
geometrii czasoprzestrzeni. Określenie to znajduje zastosowanie
również w czasoprzestrzeni ogólnej teorii względności (OTW).<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<h2>
Ruch to klucz</h2>
Nie odnosząc nieprzyśpieszonego
charakteru ruchu do żadnego układu odniesienia, ma ono sens w
określonym znaczeniu „absolutny”. Abstrahując od pewnych
subtelności związanych z dynamicznym charakterem metryki
czasoprzstrzennej, można więc twierdzić, że odróżnienie ruchu
nieprzyśpieszonego od przyśpieszonego również w ramach
geometrycznej interpretacji OTW zachowuje pewien sens może nie
absolutny, ale jednak bezwzględny, niezależny od wyboru układu
odniesienia.</div>
<br />Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-37208132314090687442018-03-27T08:27:00.000+02:002018-03-29T07:39:12.419+02:00Wiatr eteru przywiał teorię względności<b>Wielkim problemem fizyki wieku XIX była niewykrywalność "wiatru eteru", oparta o założenie, że działa on jak siła uniwersalna. Założenie to umożliwia pogodzenie istnienia eteru z niewykrywalnością ruchu względem niego. Jako alternatywne rozwiązanie mogło nasuwać się zanegowanie istnienia eteru, wobec jego zasadniczej nieobserwowalności.</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4LWzzufJ2J_ma_DNXIVxHmML7AqiVgeV5-eb0PBFwM-Ui0Ftfld9FeQAyOPRc3y0UMCEQWowcs4dv3Ti58NV7G_NP1qd8RIIMfvdJk4q5DNRhSvGzQSNo4CHXRAuCdCGcu3xztk0hEcM/s1600/szczegolnateoria.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4LWzzufJ2J_ma_DNXIVxHmML7AqiVgeV5-eb0PBFwM-Ui0Ftfld9FeQAyOPRc3y0UMCEQWowcs4dv3Ti58NV7G_NP1qd8RIIMfvdJk4q5DNRhSvGzQSNo4CHXRAuCdCGcu3xztk0hEcM/s640/szczegolnateoria.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<h2>
Ruch, eter i Einstein</h2>
Takie rozstrzygnięcie nie było bynajmniej wtedy pożądane, gdyż groziło zaprzepaszczeniem większości sukcesów w zrozumieniu zjawisk elektromagnetycznych uzyskanych w ramach teorii Maxwella-Lorentza. Jak wiadomo, tę drogę wybrał Albert Einstein, któremu udało się zminimalizować straty dzięki radykalnym zmianom aparatu pojęciowego. Zmianom tym przyjrzymy się nieco dokładniej w późniejszych etapach naszych rozmyśleń. Na razie zapoznamy się z nimi jedynie w stopniu odpowiadającym naszym potrzebom.<br />
<br />
Pomyślmy o tym, jak niewykrywalność ruchu względem eteru wyjaśnił Einstein. Założył on, że obowiązuje zasada względności obejmująca wszystkie zjawiska, tj. we wszystkich układach inercjalnych wszystkie prawa przyrody wyrażają się jednakowo. Następnie przyjął on, pozornie sprzeczne z tym pierwszym, drugie założenie, zgodnie z którym w spoczywającym układzie inercjalnym każdy promień świetlny rozprzestrzenia się z prędkością równą co do wartorości stałej c, niezaleznie od tego, czy jest emitowany przez źródło spoczywające, czy poruszające się. Okazaio się, że oba założenia, zwane dziś postulatami szczególnej teorii względności, można pogodzić, jeżli tylko w roli przeksztalceń kinematycznych przedstawić przekształcenia Galileusza przez przeksztaicenia Lorentza.<br />
<br />
Widać wagę wyniku, jakim było uogólnienie zasady względności na wszystkie zjawiska. Einstein po prostu to zalożył, podczas gdy Lorentz z trudem, nie bez potknięć i tylko w przybliżeniu wyprowadzii tę zasadę jedynie w odniesieniu do zjawisk elektromagnetycznych, analizując wplyw "wiatru eteru" na przebieg zjawisk i procedur pomiarowych w układzie inercjalnym poruszającym się względem eteru (wyprowadzenie to zresztą skorygował Poincaré, otrzymując dokładny wynik). Podobnie rzecz ma się z drugim postulatem, którego odpowiednik w teorii Lorentza wynikał z założenia, iż światło jest zaburzeniem pola elektromagnetycznego rozprzestrzeniającym się w eterze. W rezultacie Einstein otrzymał postać obowiązujących przekształceń kinematycznych w sposób znacznie bardziej ekonomiczny i od razu ścisły (w teorii Lorentza znów wynik ścisły uzyskał Poincare).<br />
<br />
Z drugiej strony jednak, jeszcze w dwa lata po ogłoszeniu szczególnej teorii względności uskarżał się na brak pełnego obrazu świata odpowiadającego jej treści. Nic w tym dziwnego, gdyż nowe przekształcenia kinematyczne radykalnie różnią się od starych. Przede wszystkim z uwagi na relatywizację równoczesności. Różnice te próbuje się bagatelizować, twierdząc, że w przybliżeniu małych prędkości przekształcenia Lorentza przechodzą w przekształcenia Galileusza. Faktycznie jednak jest to prawdą jedynie w odniesieniu do wzorów dotyczących współrzędnych przestrzennych. Wzór dotyczący współrzędnej czasowej różni się od odpowiedniego wzoru nierelatywistycznego, przede wszystkim właśnie tym, iż zachowuje relatywizację równoczesności.<br />
<br />
<h2>
Teoria względności teorią zasad</h2>
Jak dostrzegł Albert Einstein, teoria ta w postaci, w której ją wprowadził, była tzw. teorią zasad, w odróżnieniu od teorii konstrukcyjnej, jaką była teoria Lorentza. Specyficzna dla teorii konstrukcyjnych jest przejrzystość modelu zjawisk, który został od podstaw skonstruowany, a rządzącego ewolucją prawa, w ostatecznym rozrachunku, są konsekwencją jego struktury i założonych własności elementarnych obiektów, z których został skonstruowany. W teorii zasad zaś o modelu wiadomo niewiele, poza tym, ze spełnia z góry założone prawa. Nic dziwnego, że teorie takie nie są w pełni zrozumiałe, na co własnie uskarżał się Einstein. Z drugiej strony, jeśli teoria taka nie jest wewnętrznie sprzeczna, to otwarta pozostaje możliwość odtworzenia jej jako teorii konstrukcyjnej, co oznacza, że o żadnej niesprzecznej teorii nie można zakładać, iż pozostanie teorią zasad na zawsze. Podczas gdy w teorii Lorentza odpowiednikiem drugiego postulatu było rozstrzygnięcie, że z prędkością równą co do ważności stałej c światło rozprzestrzenia się w układzie spoczywającym względem eteru, Einstein istnienie eteru odrzucił!<br />
<br />
<h2>
Czy wtedy umarł eter?</h2>
Wynik, który uzyskał, nie zależał jednak wprost od negacji istnienia eteru, która odgrywa jedynie pewną rolę heurystyczną w związku z przyjęciem pierwszego postulatu. Z kolei założenie, że światło rozprzestrzenia się ze stalą co do wartości prędkością w pewnym układzie inercjalnym, w zasadzie można było przyjąć niezależnie od rozstrzygnięcia kwestii istnienia eteru, nawet jeśli założenie istnienia eteru odgrywa przy jego akceptacji doniosłą rolę heurystyczną. Oba postulaty można było więc przyjąć, abstrahując od założenia nieistnienia eteru, które motywowało przyjęcie pierwszego z nich przez Einsteina, jak również od przeciwnego założenia, które motywowałoby przyjęcie drugiego z nich przez Lorentza. Wspólnie określają one zarówno postać obowiązujących przekształceń kinematycznych, jak też wszystkie empiryczne konsekwencje szczególnej teorii względności.Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-44964488190327751222017-07-31T21:06:00.000+02:002018-03-16T15:35:51.223+01:00Opowieść o niezwykłej M-Teorii<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>Osobliwość. Trudno ją opisać, lecz z całą pewnością możemy stwierdzić, że była znacznie, znacznie gęstsza i gorętsza od wszystkiego co znamy i możemy poznać. W jej wnętrzu nie miały sensu takie pojęcia jak czas i przestrzeń. W dodatku nie istniała grawitacja ani elektromagnetyzm, oddziaływania słabe i silne. Nie istniały nawet budujące nasze ciała atomy i cząstki. Wszystko stanowiło jednolitą papkę o olbrzymiej masie i energii. Nastąpił jednak przełom - osobliwość z nieprawdopodobną prędkością zaczęła się rozszerzać i ochładzać, tak że w końcu wyodrębniły się: przestrzeń, czas, materia i oddziaływania. Po ponad 13 miliardach lat wszechświat stał się zdatny do powstania organizmów świadomych, mogących zadawać fundamentalne pytania. Dziś te zuchwałe istoty pragną zgłębić tajemnice natury oraz znaleźć pojedynczą odpowiedź na pytania o początek, zasady funkcjonowania i wreszcie koniec wszechświata. Czy rzeczywiście mamy szansę na odkrycie teorii ostatecznej? Co może nam ona zaoferować? Czy nasz wszechświat jest jedynym? Czy dojdzie do kolejnego w historii przewrotu w sferze rozumienia rzeczywistości?</b><br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5QrlSF1UpBhlt_t1-4uexwaFPbcsxUKcGE3loQgj95I0ycaZ6BEOBCaRe7QspLAkzjwtMbWxN55Hl7bU5HCeGR4OpbqruNB_cssVQ2mU22-RfFjY8MqW3I6Cr7Y0XBuUBG4bMvSVcDO8/s1600/m+theory.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="914" data-original-width="1500" height="242" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5QrlSF1UpBhlt_t1-4uexwaFPbcsxUKcGE3loQgj95I0ycaZ6BEOBCaRe7QspLAkzjwtMbWxN55Hl7bU5HCeGR4OpbqruNB_cssVQ2mU22-RfFjY8MqW3I6Cr7Y0XBuUBG4bMvSVcDO8/s400/m+theory.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<h4 style="text-align: left;">
Strunowy Einstein</h4>
<br />
Na przełomie lat '80 i '90 Teoria Strun robiła prawdziwą furorę. Kosmyki energii o długości mniejszej niż 10^-31 metra zdawały się uniwersalnym rozwiązaniem zdecydowanej większości problemów trapiących fizykę. Wiadomo było jak działają siły natury, z czego zbudowana jest materia, a nawet zaczęto snuć domysły na temat przyczyn Wielkiego Wybuchu. Struny skrywały jednak pewną wstydliwą tajemnicę. Teoria była tak elastyczna, że na jej podstawie stwierdzono aż <span style="color: orange;">5 różnych modeli</span> opisujących funkcjonowanie naszego świata. W ten sposób powstały Teorie Strun: typu I, typu IIA, typu IIB, heterotycznej O(32) i heterotycznej E(8)xE(8). Owe typy cechowały te same podstawy, przede wszystkim to, że każdy potrzebował <span style="color: orange;">10 wymiarów</span>. Jak jednak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach. Naukowcy nie byli zgodni co do wyboru sposobów włączenia symetrii, kształtu strun, równań opisujących ich drgania i wielu istotnych drobnostek matematycznych. W tych okolicznościach Teoria Strun znów zaczęła budzić silny sceptycyzm. Zamiast rozwiązań zagadek wszechświata, pojawiły się dziesiątki nowych pytań. Przede wszystkim: Czy może istnieć kilka różnych zasad, które opisują ten sam kosmos? Myślę, że większość z nas skłaniałaby się ku odpowiedzi przeczącej. Może więc natura mogłaby funkcjonować wedle każdej z pięciu teorii, lecz w rzeczywistości korzysta tylko z jednej? To stwierdzenie też budzi sprzeciw, bo jeśli jest prawdą, to dlaczego natura "wybrała" akurat tą jedną, a cztery pozostałe odrzuciła? I dlaczego teorii wszystkiego miałoby być 5, a nie 6, 10 bądź 100? Fizyka, jako nauka ścisła, bardzo nie lubi takich dylematów. Teoria Strun już kiedyś wylądowała na śmietniku i był potrzebny cud do jej reinkarnacji. Tym cudem było to, że wbrew wszelkim przeciwnościom, tacy badacze jak John Schwarz i Michael Green wciąż ryzykowali swoje kariery dla potencjalnej teorii wszystkiego. Na ich szczęście, przyniosło to wymierne efekty.<br />
<br />
Zastój lat '90 zwabił nowe zastępy sceptyków i strunowcy znów potrzebowali bata do ich odgonienia. Na to zapotrzebowanie odpowiedział genialny matematyk - <span style="color: orange;">Edward Witten</span>. Aż trudno wyrazić jak wielką wdzięcznością, wręcz czcią, entuzjaści Teorii Strun obdarzają tego człowieka. Ed Witten nazywany jest przez nich najgenialniejszym żyjącym naukowcem, cudownym fizykiem, a nawet następcą Alberta Einsteina. Amerykański matematyk zdobył swoją sławę dzięki błyskotliwemu wystąpieniu na konferencji "Struny '95". Jak wspomina Leonard Susskind: <i>Rzekł kilka słów, które mnie zainteresowały, po czym przez resztę wykładu byłem wciąż zaaferowany jego pierwszymi słowami i kompletnie zgubiłem sens dalszego wystąpienia</i>. Edward Witten w elegancki* sposób dowiódł, że <span style="color: orange;">10-wymiarowe Teorie Strun tak naprawdę są przybliżeniem wyższej, bardziej tajemniczej, 11-wymiarowej teorii</span>. Wykazał, że jeżeli weźmiemy teorię 11-wymiarową i zwiniemy jeden z wymiarów, przekształci się ona w jeden z pięciu typów Teorii Strun. Najprościej mówiąc, okazało się, że każdy z typów był niczym innym aniżeli różnym odbiciem tego samego. Witten nadał swojemu projektowi nazwę M-teorii.<br />
<br />
Zapytacie: <span style="color: orange;">Co oznacza "M"?</span> Wersji jest tyle, ilu fizyków zajmujących się strunami. Magiczna Teoria, Monstrualna Teoria, Mistyczna Teoria, Teoria-Matka - do wyboru, do koloru. Mi osobiście, najbardziej odpowiada wersja humorystyczna, wyjaśniająca że pierwotnie Witten miał zamiar swoje dziecko nazwać W-Teorią, lecz z uwagi na skromność wywrócił "W" do góry nogami. Najczęściej przyjmowaną wariacją jest jednak Macierzowa Teoria.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuYsJbldakHDSIaWI27kxlfT40jLaboSDNzhwN_AAH4gj0myPc7xpr-KruyqJIPu6zvEV3HGZCBKOQ1HGmjSEe8feHhzmx3GO84m9LpLHEfuwFPVBKy60gQicm5Tt4f_wQ3rItQ_PbTJ0/s320/m-theory1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuYsJbldakHDSIaWI27kxlfT40jLaboSDNzhwN_AAH4gj0myPc7xpr-KruyqJIPu6zvEV3HGZCBKOQ1HGmjSEe8feHhzmx3GO84m9LpLHEfuwFPVBKy60gQicm5Tt4f_wQ3rItQ_PbTJ0/s320/m-theory1.jpg" /></a></div>
<br />
<h4>
Niby gdzie ta hiperprzestrzeń?</h4>
<br />
Niezwykle trudno uzmysłowić sobie wyższe, nieobserwowalne na co dzień wymiary. Jak pisałem kiedyś we wpisie <i>2, 3, 4, 5... 11!</i> (polecam tym, którzy szukają rozwinięcia wątku wyższych wymiarów), szansę na poczucie hiperprzestrzeni stanowią siatki czterowymiarowych brył. Tak jak możemy na płasko rozrysować plan sześcianu, tak możemy zaprojektować model hipersześcianu <a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d7/8-cell.gif" target="_blank">czterowymiarowego</a> (tesseraka), pięciowymiarowego (pentaraka), sześciowymiarowego (heksaraka) itd. Innym sposobem, jest spojrzenie z daleka na jakąś linę bądź rurę. Przy odpowiednim kącie ludzkie oko postrzega taki obiekt niczym dwuwymiarową linię. Dopiero podejście bliżej i inna perspektywa, odsłaniają prawdziwą istotę rzeczy. Te metody, zwłaszcza druga, przekazują nam jedynie namiastkę i uproszczenie, lecz dla <span style="color: orange;">mózgów przystosowanych do odbierania 3 wymiarów przestrzennych</span>, jest dobre i to. Jednak nawet gdy będziemy potrafili sobie to wszystko poukładać w umyśle, to i tak 6 dodatkowych wymiarów przewidzianych przez Teorię Strun (w każdym z 5 typów) nigdy nie zobaczymy, bowiem są one bardzo drobno zwinięte. Tak drobno, że właściwie powinienem pisać o podprzestrzeni zamiast nadprzestrzeni.<br />
<br />
Dodatkowe wymiary są niezwykle ważne, gdyż to one pozwalają Teorii Strun na <span style="color: orange;">unifikację mechaniki kwantowej z Teorią Względności</span>. Einstein uważał, że cała przyroda jest przewidywalna i wszystko można konkretnie obliczyć. Heisenberg, Schrödinger i inni odkryli, że na poziomie subatomowym natura jest zgoła inna, a jedyne na co można liczyć to prawdopodobieństwo. Ślepym zaułkiem okazywała się każda próba skwantowania grawitacji. Ciągle pojawiały się znienawidzone nieskończoności. Co jednak ciekawe, wczesna Teoria Strun również się gryzła z mechaniką kwantową, co owocowało ujemnymi prawdopodobieństwami. Wtedy właśnie pojawiła się idea nowych wymiarów. Jeśli dać strunie więcej swobody, a co za tym idzie, możliwości drgań to w cudowny niemal sposób niewłaściwe wyniki znikają. To uratowało Teorię Strun, ale jednocześnie uzależniło ją od fantastycznego pomysłu nadprogramowych wymiarów.<br />
<br />
<h4>
A to nie tylko struny!</h4>
<br />
Witten do tej, i tak nielichej liczby dziesięciu, dołożył <span style="color: orange;">kolejny wymiar przestrzenny</span>. Jak się bawić, to się bawić. Przecież nawet jeden nadprogramowy wymiar był dostatecznym kontrargumentem dla przeciwników strun, a entuzjaści są przyzwyczajeni do oryginalnych rozwiązań. Do znanych sceptyków należał Richard Feynman, który lubił stosować wobec strunowców słowne zaczepki typu: <i>Cześć! W ilu wymiarach dzisiaj się znajdujemy?</i> Ironią jest to, że niektórzy naukowcy biorący już udział w szalonych projektach, jak mechanika kwantowa, przekreślali niewiele bardziej wariacką Teorię Wszystkiego. Trzeba im jednak wybaczyć, zwłaszcza, że jak się niebawem przekonacie M-Teoria może służyć do snucia jeszcze bardziej fantastycznych i niewiarygodnych scenariuszy. Najpierw muszę zwrócić uwagę na szalenie istotny wniosek płynący z 11-wymiarowej koncepcji Eda Wittena. Obok już nieco oswojonych strun, świeża teoria dawała możliwość bytowania nowym tworom o kształcie błon lub membran, w skrócie ochrzczonych <span style="color: orange;">branami</span>. W istocie brany istniały cały czas, lecz w 10 wymiarach można było dopatrzeć się najwyżej ich odcisków. Tak jak hipotetyczna, dwuwymiarowa istota widziałaby jedynie przekrój naszego palca, czyli koło. Analogicznie, gdy jeden z wymiarów zostaje zredukowany, równik membrany staje się struną. Warto również dodać, że same struny mogą mieć strukturę otwartą (większość strun tak właśnie wygląda) lub zamkniętą na kształt pętli. W ten sposób ujawnia się iście plastyczny obraz całej teorii, pełen różnorodnych kształtów i możliwości. Co ważne, naukowcy postulują, że nie każda strunowa struktura musi być zwinięta do rozmiarów subatomowych. Istnieje nawet szansa, że przykładowa brana rozciągnie się na obszar o wielkości... Naszego wszechświata!<br />
<br />
<h4>
Wielki wieloświat</h4>
<br />
Nieprzypadkowo we wstępie wspomniałem akt powstania świata. Współczesny model Wielkiego Wybuchu jest wystarczający i zgodny z obserwowalnymi dowodami. Nie zawiera on jednak odpowiedzi na nurtującą kwestię: Co spowodowało nagłą inflację? Teoria Strun, jeśli okaże się prawdziwa, może pomóc w znalezieniu zadowalającej hipotezy. Na pewno niektórzy z Was, już wcześniej zadali sobie pytanie: Dlaczego <span style="color: orange;">6 rzekomych wymiarów zwinęło</span> się do rozmiarów znacznie mniejszych niż atom? Strunowa wersja Big Bang zakłada, że istniejąca około 13,7 mld lat temu, pierwotna energetyczna kula nazywana osobliwością, zawierała w sobie wspólnie <span style="color: orange;">koegzystujące 10 wymiarów.</span> W pewnym momencie nastąpiło złamanie symetrii i po upływie czasu Plancka** trzy wymiary przestrzenne rozpoczęły ekspansję, podczas gdy pozostałe zachowały swoje mikroskopijne rozmiary. Dlaczego 3 wymiary zaczęły się rozszerzać? Można sobie wyobrazić, że niektóre struny niczym lasso oplatają wymiary, nie pozwalając im się rozwinąć. Ewentualna przypadkowa fluktuacja, mogła spowodować urośnięcie kilku takich strun, anihilację i w efekcie uwolnienie z wielką mocą. Spuszczone ze smyczy struny, otoczyły inne struny i mniejsze wymiary. Ponieważ owinięcie się struny wokół większego wymiaru wymaga wyższej energii, z każdym momentem inflacja postępowała coraz łatwiej i szybciej.<br />
<br />
Inna koncepcja bardziej zadowoli fanów science-fiction. Wystarczy na chwilę wrócić do bran i pomyśleć, czysto hipotetycznie, że mogą istnieć znacznie większe struktury niż nasz wszechświat. Wyobraźcie sobie nasze trójwymiarowe uniwersum jako ogromną błonę. Błona ta porusza się w niedostępnej dla nas <span style="color: orange;">nadprzestrzeni</span>. Możliwe, że z jej punktu widzenia jesteśmy zwinięci podobnie jak dla nas zwinięte są 6-wymiarowe struny. To daje wysyp całkiem nowych idei. Najpotężniejszą z nich jest niewątpliwie koncepcja multiuniwersum, zakładająca, iż gigantycznych bran może być znacznie więcej. Fantazja? Sam tak czasem myślę, ale z drugiej strony czy naprawdę bardziej realna jest myśl, że z jakiegoś powodu istnieje tylko ten jeden jedyny wszechświat? Zresztą nikt nie twierdzi, że uniwersa funkcjonujące obok naszego również posiadałyby gwiazdy, planety i życie. Wręcz przeciwnie! Najprawdopodobniej każda z bran różniłaby się parametrami. Występowałyby tam inne rodzaje cząstek, moc oddziaływań, czy nawet stałe fizyczne. W niektórych fizyka byłaby do tego stopnia pokręcona, że nawet nie doszłoby do wytworzenia materii zbudowanej z atomów. Zakładając jednak, że liczba wszechświatów byłaby nieskończona lub przynajmniej bardzo duża, można się spodziewać kilku światów zdatnych do powstania życia. Może nawet bardziej zdatnych niż nasz.<br />
<br />
Ta kontrowersyjna teoria dopuszcza także możliwość, że być może nigdy nie było pierwotnej osobliwości. Kosmos w tym przypadku rozszerza się z innej przyczyny - przez <span style="color: orange;">zderzenie się z inną braną</span>. Jeżeli wszechświaty faktycznie dryfują w jakiejś nadprzestrzeni, to rzeczywiście czymś normalnym jest, że czasem się zderzają. Byłoby to niezwykle potężne spotkanie. Tak silne, że mogłoby z powodzeniem wyglądać na to, co nazywamy Wielkim Wybuchem. Nasuwa to jednak niepokojącą myśl, że kolejne zderzenie bran może nastąpić całkiem niespodziewanie, w każdej chwili.<br />
<br />
<h4>
I co dalej?</h4>
<br />
Unifikacja praw przyrody to cel nauki, największe wyzwanie z jakim przyszło się zmierzyć ludzkiemu intelektowi. Najpiękniejsze jest to, że wszechświat może okazać się prosty i elegancki, pełen symetrii oraz jednolitości. Nawet gdy prace nad Teorią Strun zostaną zakończone, to nadal czeka nas wiele pracy. Będzie to jednak przełom, bez którego ludzkość prawdopodobnie w przyszłości zginie. To furtka do kolejnych, rewolucyjnych odkryć, dzisiaj zdających się fantastyką. Sceptycy psioczą, że ludzkość nie jest zdolna do udowodnienia istnienia strun, zatem to nie jest nauka sensu stricto. Z tego powodu dla wielu to mrzonki, bajki, a w najlepszym przypadku filozofia. To gigantyczny problem. Wierzę jednak, że umysł ludzki pokona i tą przeciwność, jeśli nie teraz to za dziesiątki lub setki lat. A co jeśli eksperymenty udowodnią błędność Teorii Strun? Niewątpliwie byłby to cios dla całej rzeszy świetnych naukowców, którzy poświęcili swoje kariery na badania nad nią. Myślę jednak, że do tego nie dojdzie, a po wiekach dopasowywania do siebie elementów układanki, z naukowego zamętu wyłoni się Teoria Wszystkiego.<br />
<br />
Tymi oto słowami kończę najdłuższy do tej pory cykl na moim blogu. Doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie poruszyłem wszystkich zagadnień. To po prostu niemożliwe i w pewnym sensie bezcelowe. Poświęciłem nieco objętość i dokładność, na rzecz czytelności, tak aby nikt nie przysnął, ani się nie zgubił po pięciu zdaniach. Mam nadzieję, że uczyniłem słusznie i kilka osób zainteresowałem tematem. Powiedzmy sobie szczerze: Co może być ciekawszego od próby złamania kodu wszechświata? Tych, którzy chcieliby jeszcze poczytać jakieś wypociny mojego autorstwa, proszę o wzięcie udziału w ankiecie.<br />
<br />
To już koniec. <br />
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>*</b> Witten odkrył, że przy zwiększeniu stałej sprzężenia w Teorii Strun typu IIA, przyjmując na początek wartość znacznie mniejszą od 1 i dochodząc do wartości dużo większej niż 1, fizyka ma przybliżenie w postaci 11-wymiarowej supergrawitacji.<br />
<b>**</b> TPlanck = (hG/2πc5)1/2 = h/(2πMplanckc2) ≈ 5,4·10^-44 s.<br />
<br />
<div style="color: #cccccc;">
<div style="text-align: right;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
</div>
</div>
</div>
</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-86114153637163386852017-07-31T20:52:00.000+02:002018-03-13T10:36:53.852+01:00Opowieść o symetrycznym wszechświecie<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>Przypomniałem sobie o pewnym elemencie, o którym powinienem napisać już wcześniej. Co prawda, wspominałem o nim, lecz sprawa zasługuje na znacznie poważniejsze potraktowanie. Chodzi mianowicie o symetrię. Wbrew pozorom, zagadnienie to obostrzone jest ciężką matematyką która, choć elegancka, nie powinna być przeznaczona dla oczu śmiertelnika. Mimo to istnieją co najmniej trzy powody, dla których chcę wrócić do tego problemu: Po pierwsze, symetria jest teraz w modzie i każdy zainteresowany wszechświatem powinien zdawać sobie sprawę z jej mocy. Po drugie, dopiero po zrozumieniu symetrii można w pełni pojąć potęgę strun. Wreszcie po trzecie, od symetrii wiedzie najkrótsza droga do nękającego mnie w komentarzach pytania - dlaczego 11 wymiarów?</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRhbsqsaCo4xMZPES7ONuBa1gfbPR_D-Q6lWqHjJ9TWBC5L4asNXKoNdPpATV6X8apE5E9NHQhU6CEmp1rxE8fOAlgBkTNj2bwll278nRiHrcEfgKTILSrFDOCpeWCynejfWqLeHM-LRo/s1600/Beyond-Beauty-e1509130199778.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="987" data-original-width="1600" height="246" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRhbsqsaCo4xMZPES7ONuBa1gfbPR_D-Q6lWqHjJ9TWBC5L4asNXKoNdPpATV6X8apE5E9NHQhU6CEmp1rxE8fOAlgBkTNj2bwll278nRiHrcEfgKTILSrFDOCpeWCynejfWqLeHM-LRo/s400/Beyond-Beauty-e1509130199778.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<h4>
Przyroda pożąda elegancji</h4>
<br />
Możecie stwierdzić, że to głupota. Przecież każdy intuicyjnie wyczuwa na czym polega symetria. Jak się okazuje, znaczenie tej cechy dla współczesnej nauki, znacznie przerasta pospolite, znane nam ze szkoły. Przez ostatnie kilka dekad fizycy przekonali się, że <span style="color: orange;">natura dąży do symetrii</span> na wielu możliwych płaszczyznach i to w niej prawdopodobnie znajduje się klucz do zagadek wszechświata. Skąd to przeświadczenie? Zerwijcie z łąki byle Stokrotkę i spójrzcie ile osi symetrii można przeprowadzić przez jej kwiat. Oczywiście, jeśli ją poszarpiemy to symetria ulegnie zakłóceniu, niemniej w pierwotnym stanie, zasadniczo jej kształt jest symetryczny. Wśród zwierząt również znajdziemy znacznie więcej przykładów istot symetrycznych niż uderzająco asymetrycznych. Wręcz trudno wyobrazić sobie, że natura mogłaby pozwolić na wyewoluowanie ptaka o krótszym skrzydle bądź ryby o jednej płetwie. Jeśli zwrócimy uwagę na większe struktury, takie jak gwiazdy, galaktyki, a nawet cały wszechświat - nadal zauważymy że są one z grubsza regularne. (Jak wiadomo dzięki pomiarom mikrofalowego tła, wykonanego przez satelitę COBE, różnice temperatury promieniowania dochodzącego z różnych kierunków różnią się najwyżej o kilka stopni!). Dalej możecie mówić, że to głupstwo, którego nie trzeba tłumaczyć. Skądś jednak to przeświadczenie zwykłości symetrii wzięło się w naszych umysłach. Najczęściej bywa tak, że to co najbardziej oczywiste, jest jednocześnie nieuchwytne i w efekcie pomijane.<br />
<br />
Zgodnie z powyższym, symetrię można zdefiniować jako właściwość obiektu, pozwalająca na przekształcenie podobne do lustrzanego odbicia, względem danej prostej. To jednak tylko jeden sposób postrzegania symetrii. Dla fizyki zjawiskami nie mniej ważnymi są: niezmienność względem przesunięć, czyli jednorodność oraz niezmienność względem obrotów, czyli <span style="color: orange;">izotropia</span>. Pojęcia bardzo proste i nierzadko obserwowane w świecie. Weźmy na ten przykład grawitację. Niezależnie od tego czy będziemy w pomieszczeniu, czy na zewnątrz, obróceni w lewo czy w prawo, zawsze Ziemia będzie nas tak samo przyciągać. Mało tego. Prawo ciążenia jest takie samo dla każdego miejsca w kosmosie. Co niektórzy podniosą protest - "Przecież na innych planetach przyciąganie będzie się różnić od ziemskiego!" Owszem, ale wynika to z innej masy ciała po którym stąpamy, a nie z powodu zmiany oddziaływania grawitacyjnego. E=mc2 czy Równanie Schrödingera są więc takie same dla każdego punktu w przestrzeni. Na szczęście. Aż trudno wyobrazić sobie chaos, jaki powstałby we wszechświecie, gdyby praw fizyki nie obowiązywała symetria jednorodności.<br />
<br />
<h4>
Czy cząstka wiruje?</h4>
<br />
Pozostaje nam do wyjaśnienia izotropia, czyli niezmienność względem obrotów. Wiele obiektów we wszechświecie wiruje w przestrzeni. Ziemia obraca się wokół własnej osi, wraz z innymi planetami kręci się dookoła Słońca, a całość znajduje się w jednym z ramion Drogi Mlecznej, okrążającej centrum galaktyki. Symetrię obrotu opisujemy zależnie od tego, przy jakim obrocie przechodzi on sam w siebie. W ten sposób kostka zachowuje symetrię przy obrocie o każde 90 stopni, a piłka przy wszelkich możliwych przeobrażeniach. Ta izotropia stała się obiektem westchnień wszystkich fizyków. Odkryto bowiem, że za jej pomocą można bardzo skutecznie opisać i skatalogować cząstki elementarne. Kluczem jest pewna dziwna, lecz jednocześnie fundamentalna cecha wszystkich cząstek. Odkryli ją dwaj holenderscy uczeni <span style="color: orange;">George Uhlenbeck</span> l <span style="color: orange;">Samuel Goudsmit</span>. Zauważyli oni, że pewne magnetyczne cechy elektronu muszą być wywołane przez jego ruch obrotowy, który nazwali spinem (ang. obracać, wirować).<br />
<br />
Jeśli położycie na podłodze piłkę, to znajdzie się ona w spoczynku. Podobnie, gdy postawimy jakikolwiek inny, stosunkowo duży obiekt, bez dostarczania energii. Cząstki, zgodnie z odkryciem Uhlenbecka i Gudsmita, zachowują się inaczej. Można je porównać do ciągle wirujących bączków, których nie trzeba w żaden sposób nakręcać. Jeżeli przyjmiemy, że nasz bączek jest jednolicie pomalowany i z każdej strony wygląda tak samo, to jego <span style="color: orange;">spin</span> wynosi 0. Gdy namalujemy po jednej stronie zabawki linię, to dopiero po jej obrocie o pełny kąt, znów będzie wyglądała tak samo. Spin 4 opisze nam bączek, który przy obrocie o każde 90 stopni przejdzie samego siebie. Cząstki są jednak znacznie ciekawsze niż jakiś tam bączek i nader często posiadają spin 1/2! To oznacza, że mimo pełnego obrotu cząstki "wygląda" ona inaczej niż wcześniej, a dopiero po pokonaniu 720 stopni wraca do stanu spodziewanego. Na tej podstawie naukowcy podzielili wszystkie cząstki na dwa główne rodzaje. Pierwszy to <span style="color: orange;">fermiony</span>, o spinach zawsze połówkowych (1/2), noszące nazwę na cześć pioniera energetyki jądrowej - Enrico Fermiego. Drugi to <span style="color: orange;">bozony</span>, o spinach całkowitych (0, 1, 2), ochrzczone ku pamięci Satyendry Bosego, hinduskiego fizyka współpracującego m.in. z Einsteinem i Skłodowską-Curie. Znamienne jest to, że fermiony o dziwnych spinach połówkowych tworzą całą znaną nam materię. Należą więc do nich kwarki, elektrony i neutrina. Bozony natomiast przenoszą konieczne do funkcjonowania świata oddziaływania. Zaliczymy do nich m.in. fotony, cząstki W oraz gluony. Celowo pominąłem cząstkę pozwalającą działać grawitacji. Tej hipotetycznej, bezmasowej drobiny jak na razie nie udało się zaobserwować, lecz naukowcy są niemal pewni, że grawiton istnieje i powinien mieć spin 2.<br />
<br />
<span id="goog_2007233480"></span><span id="goog_2007233481"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<h4>
Klucz do unifikacji</h4>
<br />
Pewnie niektórzy są zdezorientowani i nie wiedzą co to wszystko ma do poszukiwań teorii wszystkiego. Otóż ma, i to bardzo dużo. Jak pisałem w części 2 Kosmicznej symfonii, na początku lat 80' Adbus Salam oraz Steven Weinberg stworzyli teorię obejmującą cząstki elementarne oraz trzy siły podstawowe, znaną jako <span style="color: orange;">Model Standardowy</span>. Nie napisałem jednak wtedy, że aby osiągnąć swój sukces, nobliści uciekli się do zasad symetrii. Kluczem okazała się Teoria Grup, a konkretniej prace norweskiego matematyka Sophusa Liego. Ten XIX-wieczny uczony wykazał, że istnieje <span style="color: orange;">siedem grup symetrii</span>. W niedalekiej przyszłości fizycy zaadoptowali grupy Liego, tworząc własne notacje używane do opisu cząstek elementarnych. Wyróżnili przy tym własne typy symetrii, np.: SU(n+1), SO(2n+1), SP(2n), E(6), E(8)*. Rozumiecie coś z tego? Nawet jeśli nie, to nie należy się tym martwić. W książce <i>Dalej niż Einstein</i> Michio Kaku pociesza, że większości tych grup nie można wyjaśnić bez zastosowania potężnych modeli matematycznych, a dla niektórych nie da się nawet znaleźć zadowalających przykładów w codziennym życiu. Myślę jednak, że warto przynajmniej zerknąć na narzędzia, którymi najtęższe umysły świata rzeźbią swoje dzieła. Salam i Weinberg tworząc teorię <span style="color: orange;">oddziaływań elektrosłabych</span> użyli matematycznej symetrii SU(2)xU(1), co w praktyce oznaczało uznanie elektronu i neutrina za swoje odbicia. Wkrótce analogicznie wykorzystali symetrię SU(5) do powiązania elektronów z neutrinami oraz kwarkami i w rezultacie złączenia elektromagnetyzmu, oddziaływania słabego i oddziaływania silnego w <span style="color: orange;">jednolitą teorię GUT</span>. Wraz z tymi odkryciami wszystko się zmieniło. Nauka poczyniła ogromny skok naprzód dzięki włączeniu do równań symetrii. Nie dziwi więc, że ogromna rzesza fizyków uważa ją za kluczowy element budowy świata i w niej szuka kolejnych odpowiedzi.<br />
<br />
<h4>
SUSY zmienia struny</h4>
<br />
Po wielu latach bezowocnych prób zunifikowania praw przyrody, fizycy stwierdzili, że "zwykła" symetria to za mało. Najnowszym trendem w poszukiwaniach teorii wszystkiego jest <span style="color: orange;">supersymetria (SUSY)</span>. Metaforycznie można ją scharakteryzować jako dość nieśmiałą dziewczynę - chowa się przed światem, po cichu romansując z wszystkimi istniejącymi cząstkami, od fotonów aż po kwarki. Susy ma również dwóch tatusiów (bez podtekstów) - z jednej strony Model Standardowy, a z drugiej Teorię Strun. Istotnie, supersymetria jest teoretycznym modelem możliwym do zastosowania zarówno gdy materia okaże się zbudowana ze strun jak i w przypadku klasycznej koncepcji punktowej.<br />
<br />
Supersymetria zakłada istnienie kolejnej, nieodkrytej jeszcze niezmienności, powodowanej przez spin. Najprościej byłoby ją znów przyrównać do ruchu obrotowego. Szkopuł tkwi w tym, iż trudno nam sobie uzmysłowić jak cząstka może wirować na dwa sposoby jednocześnie. Dzieje się tak, ponieważ supersymetria uwzględnia kwantowomechaniczne rozszerzenia przestrzeni i czasu. Zamiast więc tracić czas na heroicznych próbach wyobrażenia sobie samego zjawiska, skupmy się na tym, co może nam przynieść. Po pierwsze wprowadzenie Susy do równań Modelu Standardowego powoduje zniesienie wielu nieznośnych nieskończoności, skutecznie uprzykrzających włączenie doń Teorii Względności. Po drugie <span style="color: orange;">supersymetria daje stabilność</span>. Dziwnie to brzmi, ale w uproszczeniu można powiedzieć, że płótno czasoprzestrzeni podlega ciągłemu rozrywaniu przez dynamiczne procesy kwantowe. O ile Teoria Strun ma na to oddzielny pomysł, o tyle jedynym ratunkiem dla Modelu Standardowego może okazać się supersymetria. Po trzecie supersymetria wprowadza ogólną elegancję, pozwalającą na matematyczne sprowadzenie wszystkich cząstek świata do jednego szablonu. Idea piękna, lecz jak się na pewno spodziewacie - niezweryfikowana. Jednak zdaniem naukowców, jeżeli teoria jest prawdziwa, to jej dowód możemy odnaleźć już niebawem.<br />
<br />
<h4>
Cząstki stają się super</h4>
<br />
Jednym z celów Susy (a może celem nadrzędnym?) ma być znalezienie wspólnego mianownika dla wszystkich cząstek świata, to jest opisu symetrii między fermionami i bozonami. Aby go osiągnąć naukowcy muszą znaleźć... <span style="color: orange;">Jeszcze więcej cząstek!</span> Oto myśl przewodnia. Skoro jeden fermion po poddaniu go odpowiednio wysokiej energii, może przypominać kolejne fermiony, a bozon inne bozony; to powinny również istnieć cząstki łączące te dwie rodziny. Superoptymistyczni naukowcy nazwali je oryginalnie superpartnerami. W ten sposób powstała cała hipotetyczna menażeria: grawitina i wina, gluina i fotina - przypominające materię cząstki, które są partnerami grawitonów, cząstek W i całej reszty. Z drugiej strony zaś znajdują się <span style="color: orange;">supersymetryczni partnerzy</span> elektronów, neutrin, kwarków - selektrony, sneutriny i skwarki. Supersymetryczne odbicia, od znanych nam cząstek odróżnia właściwie tylko jedna cecha - spin różny o 1/2. Przykładowo selektron powinien mieć spin 0, podczas gdy zwykły elektron obdarzony jest spinem 1/2. Konsekwencje są niemalże zbawienne - każdy superpartner bozonu jest fermionem, a fermionu bozonem. Ergo, dochodzimy do miejsca unifikacji cząstek! Nie widzimy superpartnerów dlatego, że są za ciężkie aby występować wraz ze zwykłymi cząstkami. Do ich odnalezienia potrzebujemy potężnego akceleratora, niszczącego cząstki elementarne z ogromną energią. Nadzieję budzi Wielki Zderzacz Hadronów (LHC), lecz fachowcy studzą nastroje. Nawet jeżeli uda się zarejestrować superpartnerów, to tylko tych najlżejszych. Oczywiście, nawet to trzeba by uznać za ogromny skok naprzód. To, jak bardzo świat nauki oczekuje dowodu, najlepiej obrazuje teza postawiona przez Marię Spiropulu z CERN-u: <i>Odkrycie supersymetrii byłoby wzniosłym wydarzeniem i myślę, że nawet większym niż odnalezienie życia na Marsie</i>.<br />
<br />
(Co ciekawe, jeżeli do tego dojdzie to naukowcy upieką dwie kosmiczne pieczenie na jednym fizycznym ogniu. Na pewno obił się Wam o uszy problem Ciemnej Materii. Niemal mityczna substancja, ciężka, nieodbijająca światła, no i... Hipotetyczna. Nikt nie wie z czego może się składać, ale zgodnie z obliczeniami może stanowić nawet 1/4 masy wszechświata. Tak się składa, że koncepcja supersymetrii aby miała sens, potrzebuje istnienia całej rodziny nieznanych nam jeszcze cząstek.)<br />
<br />
<h4>
Struny stają się superstrunami</h4>
<br />
Teoria Strun, jako najpoważniejsza pretendentka do miana teorii ostatecznej, nie może pominąć wątku symetrii. Już jej pierwotna wersja wyjaśniająca jedynie strukturę oddziaływań silnych, zawierała spory zestaw symetrii, lecz tylko tych koniecznych do przenoszenia sił. Przez ten fakt, zwykło się ją nazywać <span style="color: orange;">Bozonową Teorią Strun</span>. Dopiero po opublikowaniu swojej pracy przez Schwarza i Greena, struny zyskały nowy format. Teoretycy zdali sobie sprawę, że aby zunifikować grawitację z mechaniką kwantową, potrzebny będzie <span style="color: orange;">ogromny arsenał symetrii</span>. A tak się złożyło, iż nowa teoria posiadała największy repertuar symetrii jaki kiedykolwiek widziała fizyka. Prace w tym kierunku prowadził popularny kwartet strunowy z Princeton**. Dowiedli oni, że właściwości struny pozwalają na zastosowanie symetrii E(8)xE(8)***. W ten sposób supersymetria zaistniała w Teorii Strun. Tak potężna, iż nie tylko zgadzała się z dotychczasowym dorobkiem Wielkiej Unifikacji, ale również przewidywała wiele nowych rozwiązań. Od tamtej pory co niektórzy, zamiast o Teorii Strun mówią już o Teorii Superstrun. (Mnie osobiście mierzi już przedrostek "-super", więc pozwolicie, że będę stosował nazewnictwo standardowe.)<br />
<br />
Na koniec dodam, że "wyjątkowa" symetria E(8)xE(8) jest głównym powodem istnienia najbardziej kontrowersyjnego założenia Teorii Strun - <span style="color: orange;">większej ilości wymiarów</span>. Badacze nie do końca rozumieją przyczynę takiego stanu rzeczy, ale obliczenia dotyczące struny kwartetu z Princeton, ciągle wymagają takich liczb jak: 8, 10, 11 (Choć akurat pomysł 11 wymiarów jest owocem nowszych rozważań) i 26. Być może nie do fizyków należy znalezienie odpowiedzi na to pytanie? Sporym pocieszeniem dla każdego entuzjasty Teorii Strun powinien być fakt, że to co najważniejsze, a więc równania, są wolne od anomalii.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
C.D.N.<br />
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>*</b> W oznaczeniach tych "S" oznacza słowo "specjalna", "O" "ortogonalna", "U" "Unitarna", "SP" "symplektyczna", a "E" pochodzi od angielskiego "exceptional" - "wyjątkowa".<br />
<b>**</b> Ryan Rohm, Emil Martinec, Jeffrey Harvey i David Gross.<br />
<b>***</b> Struna heterotyczna. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-39610841097379210532017-07-31T20:37:00.000+02:002018-03-13T10:28:22.453+01:00Opowieść o teorii superstrun<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>Jak funkcjonuje wszechświat? Z czego jest zbudowany? Czy znamy jego naturę? Chyba każdy z nas zastanawiał się nad przynajmniej jednym z tych fundamentalnych pytań. We wcześniejszych tekstach starałem się pokrótce przedstawić zarys tego, jakich odpowiedzi na te kwestie udzielali najwybitniejsi uczeni w dziejach. Każdy z nich w jakiś sposób przybliżył ludzkość do złamania tego kosmicznego kodu, lecz żaden nie znalazł pełnej odpowiedzi. Pojawiły się uzasadnione wątpliwości: Czy człowiek jest dostatecznie rozwiniętą istotą aby zrozumieć główną zasadę wszechświata? Jak się okazuje, spore grono naukowców stoi na stanowisku, iż teoria wszystkiego znajduje się w naszym zasięgu. Wszystko za sprawą stosunkowo młodej teorii, łamiącej dotychczasowe wyobrażenie o fizyce. Zgodnie z nią, dosłownie wszystko, od nas samych, poprzez planety i gwiazdy, aż po oddziaływania, zbudowane jest z tego samego składnika - niesamowicie małych i elastycznych strun energii. </b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnhrGuVkN4g6ozJ7ViI7qslEfQNtQzKmipS0apkPEPzMZd3YUWhHpQhooutSySALDQ4DYAqe7q0Ys6vXVKpCNvf4Rwmp-UC7_aLOvhAllAOo2uWhKqJm238PLeQ_f8glf6iPOaxDiOR0c/s1600/struna.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnhrGuVkN4g6ozJ7ViI7qslEfQNtQzKmipS0apkPEPzMZd3YUWhHpQhooutSySALDQ4DYAqe7q0Ys6vXVKpCNvf4Rwmp-UC7_aLOvhAllAOo2uWhKqJm238PLeQ_f8glf6iPOaxDiOR0c/s1600/struna.jpg" /></a></div>
<br />
<center>
<b style="color: orange;">ACHTUNG! To już trzecia część serii, więc wypada mi podziękować wszystkim, którzy komentowali te wypociny, a także tym, którzy choć próbowali je czytać.</b></center>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br />
<h4>
Szczęśliwy traf</h4>
<br />
Wszystko zaczęło się w roku 1968, gdy młody fizyk pracujący w CERN-ie, <span style="color: orange;">Gabriele Veneziano</span>, pracował nad wyjaśnieniem oddziaływań silnych, łączących cząstki elementarne wewnątrz jądra atomu. Podczas wielotygodniowego ślęczenia nad książkami, wpadł mu w oko wzór, znany jako <span style="color: orange;">funkcja beta Eulera</span>. Ku zdziwieniu Veneziano, relikt XVIII-wiecznej matematyki zdawał się świetnie opisywać oddziaływanie silne! Nie wiedział do końca dlaczego archaiczna formuła wydaje się jakby stworzona do jego problemu. Odpowiedź znaleźli niezależnie od siebie <span style="color: orange;">Yoichiro Nambu</span> oraz <span style="color: orange;">Leonard Susskind</span>. Oba nazwiska warto zapamiętać. Ten pierwszy, obdarzony nazbyt skromnym charakterem, nie pchał się na pierwsze strony gazet, przez co bywa często pomijany w opracowaniach jak i przy rozdawaniu nagród. Susskinda natomiast powinien kojarzyć każdy zainteresowany czarnymi dziurami, ponieważ wygrał on ważną batalię z samym Stephenem Hawkingiem*. W każdym razie obaj badacze, na podstawie odkrycia Gabriele Veneziano, ukuli podstawowe równania dla nowej teorii. Cechowały się one przede wszystkim tym, że ich przedmiotem nie były punktowe cząstki, a coś co nazwano strunami. Owe twory drgały przenosząc oddziaływania silne między cząstkami.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://news.stanford.edu/news/2005/march2/gifs/aaas_susskind.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://news.stanford.edu/news/2005/march2/gifs/aaas_susskind.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Profesor Susskind</span></div>
<br />
Czy Veneziano, Nambu i Susskind zostali okrzyknięci duchowymi spadkobiercami Newtona, Einsteina i Heisenberga? Nie. Świat fizyki uznał nową teorię za wspaniałą abstrakcję w istocie niemającą nic wspólnego z rzeczywistością. Posiadała ona kilka matematycznych problemów, zakładała możliwość istnienia całej gamy cząstek (w tym zbędnych grawitonów, fotonów, a nawet tachionów podróżujących szybciej niż światło) i wreszcie... Zdawała się najbardziej sensowna dopiero w 26 wymiarach. Trzeba przyznać, że Teoria Strun faktycznie mogła się wydawać nieco zbyt nowatorska jak na lata 60'. Gwóźdź do jej naukowej trumny wbili Weinberg oraz Salam, wraz ze swym Modelem Standardowym.<br />
<br />
<h4>
Green i Schwarz odkopują trupa</h4>
<br />
Struny wylądowały na cmentarzysku historii nauki. Na szczęście nie wszyscy je przekreślili - kilku badaczy wciąż dostrzegało w oryginalnej teorii ogromny potencjał. Przełom nastąpił w połowie lat 70'. Wtedy to młody badacz, <span style="color: orange;">John Schwarz</span>, w przebłysku geniuszu zrozumiał, że struny są wykorzystywane w błędny sposób. To nie jest koncepcja wyjaśniająca funkcjonowanie oddziaływania silnego, a teoria obrazująca stosunki między wszystkimi siłami występującymi w przyrodzie! To była bomba. Wszystkie bolączki strun nagle okazały się ich zaletami. Schwarz podekscytowany odkryciem, szybko wciągnął do badań swojego kolegę - <span style="color: orange;">Michaela Greena</span>. Obaj kontynuowali pracę z dala od blasku reflektorów, w cieniu innych odkryć, dzięki czemu mogli w spokoju eliminować wszelkie problemy. Wreszcie, po wielu latach intensywnych badań, w roku 1984 Schwarz i Green opublikowali swoją wersję zapomnianej Teorii Strun, tym razem jako potencjalnej teorii wszystkiego. Artykuł spowodował istne naukowe trzęsienie ziemi, a liczba entuzjastów strun wzrosła z kilku do kilkuset i do dzisiaj stale rośnie. Wszyscy młodzi i ambitni adepci fizyki oraz starsi lecz wciąż wierzący w możliwość zrealizowania marzenia Einsteina, prześcigali się w pomysłach na wykorzystanie strun w celu zunifikowania praw fizyki.<br />
<br />
Ci, którzy mają za sobą lekturę dwóch poprzednich części tego cyklu, wiedzą na czym polegał problem. Do tej pory nauce udało się objąć trzy spośród czterech sił uznawanych za podstawowe - oddziaływanie silne, oddziaływanie słabe oraz elektromagnetyzm. <span style="color: orange;">Poza tak zwanym Modelem Standardowym wciąż znajduje się zjawisko, zdawałoby się najbliższe nam wszystkim - grawitacja.</span> Siła powodująca powszechne ciążenie, świetnie opisana przez ogólną teorię względności, nie przypomina w żadnym elemencie sił pozostałych. Grawitacja, zgodnie z zamysłem Einsteina, tworzyła świat uporządkowany, zrozumiały i do bólu przewidywalny. Odkryta później mechanika kwantowa, korzystająca z elektromagnetyzmu, oddziaływania słabego oraz silnego, to zupełnie inna para kaloszy. Zgodnie z nią, świat cząstek subatomowych jest zwariowany i zmienny, a jedyne co może zrobić człowiek to obliczyć prawdopodobieństwo spodziewanego zdarzenia.<br />
<br />
Obie teorie - teoria względności oraz mechanika kwantowa - opisują ten sam wszechświat i obie świetnie się sprawdzają, jednak są kompletnie przeciwstawne. Zdaniem wielu tą kuriozalną sytuację może wyjaśnić jedynie Teoria Strun.<br />
<br />
<h4>
Piękno w fizyce</h4>
<br />
Schwarz i spółka proponują nam całkowicie nowe spojrzenie na wszechświat. Oto w jaki sposób. <span style="color: orange;">Teoria Strun</span> zakłada, że gdyby człowiek potrafił zajrzeć daleko w głąb cząstki elementarnej, takiej jak elektron, neutrino czy kwark, ujrzałby maleńki, nieprzerwanie drgający kosmyk energii. Wszystko w swej istocie jest więc złożone <span style="color: orange;">z tego samego budulca</span> - od DNA w naszym ciele, przez wodór w gwiazdach, aż po samą sieć przenoszącą oddziaływania grawitacyjne. Skąd więc cała kosmiczna różnorodność? Kluczem jest podstawowa właściwość strun, a więc jej drgania. Niczym struna gitary, zależnie od szarpnięcia zmienia ona ton, a więc swoje właściwości. Pięknej metafory użył Michio Kaku: [rodzaje cząstek] <i>Nie są niczym innym, jak różnymi nutami wygrywanymi na superstrunie. Harmonia tej struny to prawa fizyki. Struny wchodzą również w interakcje z innymi strunami, czego przejawem są znane nam siły podstawowe.</i> To oznacza, że ewentualne szarpnięcie struny wewnątrz fotonu mogłoby spowodować, że zamiast elektromagnetyzmu, nosiłby on oddziaływanie grawitacyjne. Kolejne szarpnięcie i z grawitonu powstałoby neutrino. Jeszcze jedno i mamy kwark.<br />
<br />
Moim zdaniem największym osiągnięciem teorii jest sam zamysł zamiany punktów na struktury rozciągłe. Ta koncepcja przetrwa, nawet jeżeli sama Teoria Strun znów wyląduje w koszu. Zwróćmy uwagę, że fizycy wreszcie przełamali wielowiekowy <span style="color: orange;">paradygmat punktowej cząstki</span> jako podstawowego składnika wszechświata. Z wielu powodów w umyśle człowieka zarysował się obraz atomu o kształcie kulistym, składającego się z mniejszych kulek - elektronów, protonów czy neutronów. Teoretycy strun zwrócili uwagę na podstawowy fakt: To, że widzimy punkt, nie oznacza, że w przybliżeniu będzie on nadal punktem. Kiedy spojrzymy z ogromnej wysokości na ziemię, to ujrzymy mnóstwo poruszających się po niej punktów. Jeśli się jednak do nich zbliżymy to zaczniemy widzieć co raz więcej szczegółów ich budowy, a punkt okaże się człowiekiem, zwierzęciem bądź jeszcze innym obiektem. Analogicznie, struny w założeniu są bardzo, bardzo małe, ponad miliard razy mniejsze od protonu, toteż nie powinno dziwić, że jedyne co widzimy pod mikroskopem elektronowym, to punkty. (Aby uświadomić sobie rozmiar struny, polecam użycie <a href="http://htwins.net/scale2/" target="_blank">tej</a> animacji i zejście na sam "dół"). Naturalnie, za tą niemalże genialną prostotą czai się gąszcz niezwykle skomplikowanych równań. Mimo to nie da się zaprzeczyć - mamy okazję podziwiać czystą elegancję w naukowym opakowaniu.<br />
<br />
<h4>
Struna, strunka, struneczka</h4>
<br />
Jak już zdążyliście zauważyć, świat nauki nie lubi być stały, a wszystko kręci się dzięki ludziom czepialskim, drobiazgowym i ciągle szukającym dziury w całym. Teoria Strun również posiadała(posiada) kilka słabych punktów, w które bez skrupułów uderzają sceptycy. Największym było bez wątpienia... bogactwo. Po raz kolejny okazało się, że teoria jest aż zbyt piękna i elastyczna. Do tego stopnia, że fizycy znaleźli aż 5 sposobów na użycie jej do zunifikowania praw przyrody. Oprócz tego wielu naukowców nadal nie jest przekonanych do jednego z głównych założeń Teorii Strun - nadprogramowych wymiarów przestrzennych. To jednak materiał na inną opowieść**.<br />
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<br />
<b>*</b> Chodzi o zasadę holograficzną, o której nie omieszkam wspomnieć, jeśli kiedyś przyjdzie mi pisać o czarnych dziurach. Dodany obrazek<br />
<b>**</b> To czy powstanie cz. 4 zależy jedynie od poczytności.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
</div>
<br /></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-47472826985289182912017-07-31T20:11:00.000+02:002018-03-13T10:38:06.980+01:00Opowieść o zwariowanym świecie kwantów<div style="text-align: justify;">
<b>Albert Einstein miał wielkie marzenie polegające na odkryciu jednego, boskiego równania. Wzoru potrafiącego pogodzić elektromagnetyzm Maxwella z jego własną teorią względności. Gotowe dzieło tłumaczyłoby wszystkie zjawiska fizyczne występujące w znanym nam wszechświecie - od działania atomu aż po ruchy ogromnych galaktyk. Niestety. Kiedy Einstein starał się odszyfrować ten kosmiczny kod, badania świata mikroskopowego posuwały się naprzód niczym czołg, równając z ziemią dawne wyobrażenia o strukturze materii.</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7TCr2759ST9QOjXYE6OHJgpjyE6Cvghy4H168iLpJH14bojSZPnmoxonX6ZLiyHP9e3avzvq3AUmqEkUVz6psJ8irXTPDwlJWyazHT1Ln2Y9ap8ANBjiriBnC4In858MQvDJ9wVP_FYE/s1600/quant.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1500" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7TCr2759ST9QOjXYE6OHJgpjyE6Cvghy4H168iLpJH14bojSZPnmoxonX6ZLiyHP9e3avzvq3AUmqEkUVz6psJ8irXTPDwlJWyazHT1Ln2Y9ap8ANBjiriBnC4In858MQvDJ9wVP_FYE/s400/quant.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<h4>
Korpuskularno-falowa egzotyka</h4>
<br />
Wielokrotnie w historii bywało tak, że człowiek uważał, iż zgłębił już wiedzę na temat budowy wszechświata; po czym nagle uświadamiał sobie jak jednak daleko mu od ostatecznej prawdy. Podobnie rzecz się miała na przełomie XIX i XX wieku. Odkrycia rodzącej się fizyki jądrowej zaowocowały powstaniem pierwszych modeli atomu. Modele te, nazywane planetarnymi, wskazywały, że materia składa się z trzech rodzajów cząstek (protonów, neutronów i elektronów) działających, na pierwszy rzut oka, na zasadach podobnych do Układu Słonecznego. Wydawało się, że ludzkość jest o krok od poznania budowy materii na jej najbardziej elementarnym poziomie i już niewiele się może w tej kwestii wydarzyć.<br />
<br />
Wydarzyło się wiele. Aby zachować chronologię, zacznę od pytania, które po raz pierwszy rzuciło cień na pierwotne i banalne modele atomu. Brzmiało ono wręcz głupio: Dlaczego rozgrzane ciało (np. kawałek metalu) żarzy się zmieniając barwę? Pomijając skomplikowane obliczenia, traktując światło jako falę elektromagnetyczną i korzystając z równań Maxwella, uczeni dochodzili do absurdalnego wniosku, że energia wypromieniowywana przez rozgrzane ciało powinna być nieskończona. Tak zwana <span style="color: orange;">katastrofa w nadfiolecie</span> stała się prawdziwą łamigłówką dla fizyków*. Pytanie to poważnie potraktował szanowany profesor Uniwersytetu Berlińskiego - <span style="color: orange;">Max Planck</span>. Znalazł on odpowiedź dzięki zmianie sposobu interpretowania fali elektromagnetycznej. Otóż Planck stwierdził, że energia przenoszona przez falę nie ma charakteru "ciągłego", a tak naprawdę jest <span style="color: orange;">posiekana na konkretne "kawałki"</span>. Oznaczało to, że każde drgnięcie fali następuje skokowo, jednak na tak małą wielkość, że przejścia tworzą iluzję płynnych. Teoria ta nie od razu zyskała pełne poparcie światka naukowego, gdyż pojedynczy "kawałek" fali światła był niezwykle mały, nawet jak na standardy fizyki jądrowej**. Żarówka w ciągu sekundy miała wysyłać miliardy miliardów "kawałków" światła. Wkrótce te niewielkie porcje zyskały używaną do dzisiaj nazwę <span style="color: orange;">kwantów</span> (kwanty światła z kolei noszą nazwę fotonów), a odkrycie Niemca okazało się kamieniem milowym. Jakiś czas później Albert Einstein (zresztą, dobry znajomy Plancka) sprawdził tę teorię badając co się dzieje gdy rzekomy kwant światła uderza w metal. Zgodnie z przewidywaniami Plancka i Einsteina światło wybijało określoną ilość elektronów z metalu, co zostało nazwane zjawiskiem fotoelektrycznym. W ten właśnie sposób obaj panowie doczekali się splendoru w postaci nagród Nobla. (Ciekawostką jest to, że Albert Einstein nigdy nie otrzymał Nobla za teorię względności, która obróciła naukę do góry nogami, a za znacznie mniej spektakularne zjawisko fotoelektryczne).<br />
<br />
Interesujące jest to, że na pomysł fotonów przenoszących światło wpadł już dawno temu Isaac Newton. Rzecz w tym, że jego przewidywania okazały się błędne po próbach empirycznego dowiedzenia. Najważniejsze w tej kwestii było <span style="color: orange;">doświadczenie z dwoma szczelinami</span>. Każdy na pewno o nim słyszał w szkole średniej. Eksperyment polegał na przepuszczeniu światła przez dwie szczeliny i obserwacji obrazu jaki pozostawi na ekranie. Wyniki dawały argumenty przemawiające za jak najbardziej falową naturą światła. Na ekranie ukazywał się <span style="color: orange;">obraz interferencyjny</span>, taki jaki pozostawiłaby po sobie choćby fala na wodzie. Tutaj dochodzimy do paradoksu: Doświadczenie ze szczelinami udowadnia, że światło to fala elektromagnetyczna, a einsteinowski efekt fotoelektryczny dowodzi, iż światło to w istocie promień cząstek. Kto popełnił błąd? Okazało się, że nikt, a nowo rodząca się mechanika kwantowa wymaga od nas uznawania czegoś za coś innego i odwrotnie.<br />
<br />
<h4>
Geniusz odchodzi ze spuszczoną głową</h4>
<br />
O ile Plancka i ewentualnie Einsteina można uznać za dziadków mechaniki kwantowej, o tyle ojcami tej świeżej teorii należy nazwać Nielsa Bohra, Wernera Heisenberga oraz Erwina Schrödingera. Ten pierwszy zreflektował się nad planetarnym modelem atomu, stwierdzając iż jest on niestabilny biorąc pod uwagę użycie reguł fizyki klasycznej. Większość wybitnych uczonych szukając odpowiedzi zwróciło się ku <span style="color: orange;">nowej teorii kwantów</span>. Drogą do zaadoptowania mechaniki kwantowej były badania nad elektronem, który pod wieloma względami przypominał światło. Eksperymenty wykazały, że podobnie jak foton, ma on charakter korpuskularno-falowy i ulega wielu innym dziwnym zachowaniom. Mam ten komfort, że nie muszę sztucznie wydłużać tego artykułu opisując zjawiska kwantowe, gdyż już to <a href="http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display&section=blog&blogid=66&showentry=27978">kiedyś zrobiłem</a>. Przypomnę tylko, że najdonioślejszym wnioskiem płynącym z mechaniki kwantowej jest <span style="color: orange;">zasada nieoznaczoności Heisenberga</span>. Nigdy z całą pewnością nie będziemy wstanie stwierdzić gdzie leży cząstka. Jedyne do czego jesteśmy zdolni to obliczenie prawdopodobieństwa, w którym miejscu można spotkać przykładowy elektron. Wracając do doświadczenia ze szczelinami. Pojedynczy elektron wystrzelony w stronę przeszkody, nim dotrze do ekranu pokona wszystkie możliwe drogi prowadzące do celu. Nie jest dla niego problemem przejść przez dwie szczeliny jednocześnie, czy też odlecieć na kilometr, zawrócić i uderzyć w ekran***. Kwestią jest jedynie obliczenie, na której trajektorii szansa na spotkanie cząstki będzie największa.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://www.physics.adelaide.edu.au/theory/staff/leinweber/VisualQCD/QCDvacuum/su3b600s24t36cool30actionHalf.gif" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img src="https://www.physics.adelaide.edu.au/theory/staff/leinweber/VisualQCD/QCDvacuum/su3b600s24t36cool30actionHalf.gif" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak się bawią, tak się bawią elektrony.</td></tr>
</tbody></table>
To jest niemal jak bajka - dla fizyków raczej koszmar. Kto tak nie uważa, albo już nieco skubnął mechaniki kwantowej, albo nadal nie zdaje sobie sprawy z tego co tu piszę. Spójrzmy od drugiej strony: Jeśli obserwujemy jakiekolwiek poruszające się ciało, możemy obliczyć jego <span style="color: orange;">prędkość, pęd i przewidzieć jego położenie w przyszłości</span>. Na poziomie o wielkościach subatomowych <span style="color: orange;">nie istnieje taka możliwość</span>. A teraz puenta. Albert Einstein uważał, że jeżeli tylko połączy grawitację z elektromagnetyzmem to odnajdzie uniwersalną zasadę rządzącą wszechświatem. Mechanika kwantowa pokazała, że jedyne na co może liczyć Einstein, to odkrycie zasad rządzących światem dużych obiektów - począwszy od jabłek, kończąc na galaktykach. Nijak ma się to jednak do cząstek elementarnych. Geniusz nie mógł się z tym pogodzić, idąc w zaparte, że <i>Bóg nie gra w kości</i>! Mechanika kwantowa była dlań dziurawa, podobnie jak niegdyś model grawitacji Newtona. Ironią losu jest fakt, że przecież to sam Einstein pomógł Planckowi dać podwaliny pod tę nieznośną teorię. Teraz jednak szwajcarski fizyk zmuszony został do odwrotu, jako jeden z naprawdę niewielu ludzi stojących w opozycji do mechaniki kwantowej. Jak napisał wiele lat później Stephen Hawking: Pogubił się Einstein, nie mechanika kwantowa.<br />
<br />
<h4>
Grawitacja i elektromagnetyzm to nie wszystko</h4>
<br />
Jak wykazało następne pokolenie fizyków, atomem kierują siły dotychczas nieznane, różne od grawitacji czy elektromagnetyzmu. Nie jest to dziwne, wszak trudno było oczekiwać, że niezwykłości mechaniki kwantowej powodowane są przez znane i przewidywalne oddziaływania. W ten sposób na firmamencie fizyki pojawiły się dwie nowe, tajemnicze siły. Pierwszą było <span style="color: orange;">oddziaływanie silne</span>, odpowiadające za utrzymanie przy sobie protonów i neutronów wewnątrz jądra atomowego. Natomiast drugim <span style="color: orange;">oddziaływanie słabe</span>, powodujące rozpad atomu i powiązaną z nim radioaktywność.<br />
<br />
Znów pojawiła się idea unifikacji. Jednak tym razem aby mieć nadzieję na <span style="color: orange;">stworzenie teorii ostatecznej</span>, należało połączyć już nie dwie, a cztery moce rządzące wszystkim co nas otacza. Wydaje się tu pasować humorystyczna reguła: Teoria jest wtedy, kiedy wszystko wiemy ale nic nie działa, natomiast praktyka wtedy kiedy wszystko działa, ale nikt nie wie dlaczego. W przypadku mechaniki kwantowej naukowcy prezentowali zdecydowanie praktyczne podejście. Mimo, że ludzkość nauczyła się korzystać z potencjału atomu, to jednak oddaliła się od odkrycia zamysłu Boga. Jakby tego było mało, zaczęto budowę gigantycznych obiektów badawczych, służących do zderzania ze sobą cząstek atomowych. Akceleratory szybko ujawniły, że to co nazywaliśmy cząstkami elementarnymi, da się rozbić na mniejsze elementy. W ten sposób ukazała się cała menażeria cząstek subatomowych, na oznaczenie których niemal zabrakło liter w alfabetach. Pojawiło się więc następne pytanie: Co tak naprawdę jest elementarnym budulcem materii?<br />
<br />
<h4>
Droga do Wielkiej Unifikacji</h4>
<br />
Aby rozpocząć pracę nad próbą połączenia dawnej wiedzy fizycznej z najnowszymi odkryciami, potrzebny był człowiek o nieschematycznym, lotnym umyśle. Niewątpliwie kimś takim był amerykański kpiarz, kawalarz i kobieciarz, <span style="color: orange;">Richard Feynman</span>. Lubiący łamać bankowe szyfry i grać na bębnach ekscentryk rzucił w kąt skomplikowane równania, zastępując je graficznymi bazgrołami pełnymi kresek i strzałek. Dzięki tak zwanym diagramom Feynmana, ich autor rozrysował nową teorię - elektrodynamikę kwantową (QED, Quantum ElectroDynamics). <span style="color: orange;">Elektrodynamika kwantowa</span> dotyczyła oddziaływania fotonu z cząstkami subatomowymi, zwłaszcza elektronem. Oprócz tego Feynman chciał wiedzieć jakie są skutki wpadania na siebie cząstek elementarnych. Otóż, do tego czasu wszelkie równania mające zobrazować tego typu sytuacje nasączone były wynikami nieskończonymi, z czym oczywiście fizycy nie mogli się pogodzić. Feynman dzięki swoim diagramom i różnym sztuczkom matematycznym (nieskończoność - nieskończoność = 0) doprowadził do renormalizacji i bardzo pozytywnych rezultatów. Wbrew pozorom nie jest to rzecz na tyle doniosła, żeby laikowi warto było tę nazwę zapamiętywać, jednak po latach rozczarowań nawet nieznaczne przybliżenie do unifikacji było nagradzane Noblem. Co dla nas ważniejsze - QED dała podwaliny pod kolejny krok do połączenia oddziaływań podstawowych.<br />
<br />
Feynman zgrabnie wytłumaczył jak oddziałują na siebie elektrony - przez wymianę przenoszących energię fotonów. Fizycy wzorujący się na QED wysunęli hipotezę, jakoby za tajemnicze oddziaływania słabe odpowiadała inna cząstka, którą wymieniają między sobą elektrony z neutrinami. (Dla tych co przysypiali w szkole: Neutrina to cząstki elementarne bez ładunku elektrycznego, bardzo małe i nieuchwytne. Do tego stopnia, że w każdej sekundzie całą Ziemię przenikają biliony neutrin nie pozostawiając po sobie śladu. Neutrino ma jednak tę cechę, że reaguje na oddziaływanie słabe i tu badacze upatrywali swojej szansy.) Cząstkę tę oznaczono literą W (weak - słaby). Początkowo teoria ta szybko padła, pełna matematycznych anomalii. Wróciła w glorii już kilka lat później, gdy zastosowano skomplikowaną (dla nie-fizyka jak cholera) <span style="color: orange;">symetrię cechowania</span>. Symetria nawet podświadomie kojarzy nam się z pięknem. Kobieta o symetrycznych rysach twarzy wydaje się urodziwsza, a diament w formie symetrycznego brylantu jest wartościowszy. W fizyce symetria również robi furorę, wskazując iż natura dąży do uporządkowania i elegancji. Używając symetrii <span style="color: orange;">Adbus Salam</span> oraz <span style="color: orange;">Steven Weinberg</span>, dokonali ostatecznego wyjaśnienia oddziaływania słabego, przewidując istnienie aż trzech <span style="color: orange;">cząstek odpowiedzialnych za oddziaływanie słabe</span>: W(+), W(-) i Z(0). Zauważyli oni, że przy odpowiednio wysokiej energii, owe cząstki zachowują się podobnie. Hawking dla wyjaśnienia tej symetrii używa następującej przenośni: Ten efekt przypomina zachowanie kulki ruletki. Gdy energia jest wysoka, kulka zachowuje się zawsze w ten sam sposób - po prostu toczy się po kole. Ale gdy koło zwalnia, kulka traci energię i w końcu wpada do jednej z 37 przegródek. Inaczej mówiąc, możliwych jest 37 różnych stanów kulki w niskich energiach. Naukowcy poszli za ciosem i analogicznie potraktowali elektrony oraz neutrina - jako dwie strony tej samej monety. Na tej podstawie przewiduje się, że w pierwszych chwilach Wielkiego Wybuchu, czyli w czasie ogromnego natężenia energii, <span style="color: orange;">oddziaływanie słabe i elektromagnetyzm stanowiły jedność!</span> To było pierwsze, od czasu Johna Maxwella, przełomowe połączenie sił podstawowych. Salam i Weinberg odkryli oddziaływanie elektrosłabe.<br />
<br />
Wnet fizycy zwrócili się ku oddziaływaniom silnym. Skoro fotony przenoszą oddziaływanie elektromagnetyczne, a cząstki W(+), W(-) i Z(0) oddziaływanie słabe, to powinny istnieć jakieś cząstki odpowiadające za oddziaływanie silne. Słowo ciałem się stało, a cząstki scalające protony i neutrony, jak i tworzące je kwarki ochrzczono gluonami. Nazwa wzięła się stąd, iż gluony działają niczym klej dla subatomowych cząstek.<br />
<br />
Po zrozumieniu oddziaływania silnego wystarczyło już tylko odnieść je do świeżej teorii elektrosłabej, aby mieć pełny obraz natury świata mikroskopowego. Podjęto się tego zadania, a wynik nosi nazwę <span style="color: orange;">Teorii Wielkiej Unifikacji</span> (GUT, Grand Unified Theory). Analogicznie założono, że gluony są członkiem jednej rodziny cząstek, wraz z fotonami i cząstkami oddziaływania słabego, której podobieństwo ujawnia się przy wielkich energiach. Problem w tym, że sprawdzenie słuszności GUT jest niezmiernie trudne, gdyż <span style="color: orange;">energia potrzebna do unifikacji</span> oddziaływań silnych i elektrosłabych jest poza zasięgiem możliwości człowieka. Dowodem na prawdziwość Wielkiej Unifikacji byłby obserwowany rozpad protonu na elektrony, gdyż takie zjawisko przewiduje teoria. Tu jednak też jest problem, gdyż średni czas rozpadu protonu może trwać nawet 10^32 lat. Z tego powodu, przynajmniej obecnie, GUT nie zostanie zweryfikowany. Jednak mimo to, wszystkie płynące z niego konsekwencje oraz przewidziane cząstki przyjmuje się za prawdę, pod postacią Modelu Standardowego.<br />
<br />
<h4>
Ślepy zaułek fizyki?</h4>
<br />
Mimo bezsprzecznej rewolucji, jaką zapewniło zunifikowanie oddziaływania słabego, silnego i elektromagnetyzmu, Model Standardowy nadal boryka się z poważną bolączką, o które starano się zapomnieć przy świętowaniu triumfów. Genialni fizycy pracujący nad Wielką Unifikacją doszli do wiekopomnych odkryć i wspaniałych zaszczytów, całkowicie pomijając siłę najbliższą nam wszystkim. Grawitację. Dopiero w ciągu ostatnich 20 lat zajęto się tym problemem na poważnie. Lekarstwem na chorobę okazuje się jedna z najbardziej niezwykłych teorii w historii nauki - Teoria Strun.</div>
<br />
C.D.N.****<br />
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<br />
* Według ówczesnego stanu wiedzy, obliczano, że ilość wypromieniowanej energii jest proporcjonalna do czwartej potęgi częstości promieniowania, a to oznaczało, że ciało powinno promieniować w wysokiej częstotliwości nadfioletu. Przez to całą sytuację nazwano katastrofą w nadfiolecie.<br />
** 6,5x10^–34 erg*sek, nazywana dziś stałą Plancka, jest obecna w większości równań mechaniki kwantowej.<br />
*** Tak zwanym sumowaniem po trajektoriach zajmował się Richard Feynman.<br />
**** Teraz już nie mam wyboru, gdyż na moje skromne wpisy spogląda administrator. Jeszcze pomyśli mnie zbanować.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0yuU-fcT9vCmCYTkPjrW2zhligxlTxsNnCsZg5FydJvuDsKzwyKjaQKWaor9hheWWZEwFREq2CNO0sMG3ipDJFSw66SUeYuAufo8Ibgz-b5TwYjHsTwF-rO0xhX36iwKsoPhviVo9LHo/s1600/podpis+bez+tla+maly.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0yuU-fcT9vCmCYTkPjrW2zhligxlTxsNnCsZg5FydJvuDsKzwyKjaQKWaor9hheWWZEwFREq2CNO0sMG3ipDJFSw66SUeYuAufo8Ibgz-b5TwYjHsTwF-rO0xhX36iwKsoPhviVo9LHo/s1600/podpis+bez+tla+maly.png" /></a></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-6911169410625869992017-07-31T20:01:00.000+02:002018-03-13T10:27:58.260+01:00Opowieść o teorii wszystkiego<div style="text-align: justify;">
<b>Miałem szczery zamiar zejść na jakiś czas ze sceny forumowej, ale pewna rzecz nie daje mi spokoju. Obiecałem kilku osobom, a także samemu sobie, że popełnię wpis na temat, który nieustannie zaprząta mi głowę już od kilku lat. Jeśli byliście zawiedzeni cyklem "Kwanty nie do ogarnięcia", to i tak proszę o danie mi jeszcze jednej szansy. Tym razem bowiem, moim celem będzie zainteresowanie jak największej liczby nieuświadomionych osób, najważniejszą teorią nad jaką pracują obecnie badacze, a być może najpotężniejszą teorią w historii nauki.</b><br />
<br />
<center>
<span style="color: orange;"><b>Uwaga! Jeśli tekst Cię zainteresuje, to być może wejdziesz na nową drogę intelektualnego życia. Jeśli zaś nie, to przynajmniej dowiesz się czegoś co zaprocentuje w szkole lub przy rozwiązywaniu krzyżówki.</b></span></center>
<center>
<span style="color: orange;"><b> </b></span></center>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4vRAA-8uxG4yI0DD89adL-APHanDIqZ4aUAH2AUhPgyi91XkVIyEr-OqQ-onKG8kQ8mQQv-wUcB9DEOoIdSQX95Y4eAOxqtkzQYE-QQO2Q7lpWXljYRrQ3wIWUWN7kGg8IZTclFLK_6o/s1600/theory+of.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4vRAA-8uxG4yI0DD89adL-APHanDIqZ4aUAH2AUhPgyi91XkVIyEr-OqQ-onKG8kQ8mQQv-wUcB9DEOoIdSQX95Y4eAOxqtkzQYE-QQO2Q7lpWXljYRrQ3wIWUWN7kGg8IZTclFLK_6o/s1600/theory+of.JPG" /></a></div>
<center>
<span style="color: orange;"><b> </b></span> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4vRAA-8uxG4yI0DD89adL-APHanDIqZ4aUAH2AUhPgyi91XkVIyEr-OqQ-onKG8kQ8mQQv-wUcB9DEOoIdSQX95Y4eAOxqtkzQYE-QQO2Q7lpWXljYRrQ3wIWUWN7kGg8IZTclFLK_6o/s1600/theory+of.JPG"><br /></a></center>
<h4>
Dlaczego <i>Theory of Everything</i>?</h4>
<br />
Na wstępie muszę ostudzić emocję tych, którzy spodziewają się, iż po przeczytaniu tych kilku tysięcy słów będą mogli już brylować w tematach poświęconych Teorii Strun. Właściwie po tym odcinku nie będziecie wiedzieli niemal nic na temat samych strun, membran i M-Teorii. Jedyne co mogę teraz zdradzić, to to, że Teoria Strun to główna, a właściwie jedyna poważna kandydatka na tzw. Teorię Wszystkiego. Chcąc nie chcąc, aby dobrze wyjaśnić wagę tego zagadnienia jestem w obowiązku rozpocząć od historyjki streszczającej pokrótce dzieje najważniejszych odkryć naukowych, a jednocześnie tłumaczącej skąd w ogóle wziął się pomysł na poszukiwanie <span style="color: orange;">Teorii Wszystkiego</span> (Theory of Everything, TOE). Co w ogóle badacze rozumieją przez Teorię Wszystkiego? Każdy słyszał o teorii ewolucji, teorii Wielkiego Wybuchu, teorii gier, czy wreszcie bardziej nas interesujących, teorii kwantów i teorii względności. Każda jest zbiorem idei tłumaczących pewne zjawiska. Nasuwa się tu oczywiste pytanie - co więc powinna opisywać Teoria Wszystkiego? Otóż TOE to Święty Graal nauki, zasada od której człowiek będzie w stanie wyprowadzić wszystkie fundamentalne prawa rządzące znanym nam wszechświatem. Gra jest warta świeczki. Osoba, która odkryłaby tą kosmiczną regułę zapewniłaby sobie wieczną chwałę, i naturalnie nagrodę Nobla. Einstein powiedziałby, iż ten kto odnotuje Teorię Wszystkiego, będzie na najlepszej drodze do poznania myśli Boga. Aby osiągnąć to jedno podstawowe równanie, fizycy muszą w szczególności doprowadzić do <span style="color: orange;">unifikacji czterech głównych sił</span> rządzących wszechświatem - grawitacji, elektromagnetyzmu, oddziaływań silnych i oddziaływań słabych. Pewne kroki w tym kierunku są od dawna czynione i to na nich chcę się skupić w dalszej części tekstu.<br />
<br />
<h4>
Izaak Newton i jego jabłko</h4>
<br />
Wszystko rozpoczęło się w Anglii, w latach 60' XVII stulecia, kiedy to młodemu uczonemu - <span style="color: orange;">Isaacowi Newtonowi</span> - spadło jabłko na głowę. Oczywiście, jak to często bywa, historia o jabłku to jedynie pewien symbol, a prawda jest nieco bardziej złożona. W rodzinnych stronach naukowca wybuchła zaraza i ten siedząc w domu miał mnóstwo czasu aby snuć swoje oryginalne przemyślenia. Nie było żadną tajemnicą, że kamień rzucony do góry musi spaść. Anglika trapił jednak, związany z tym ogromny problem: Dlaczego ciała niebieskie nie spadają? Był to jeszcze czas silnych wpływów religii, a co za tym idzie tłumaczenia sobie większości zjawisk w sposób mistyczny. Newton, choć nigdy tak naprawdę nie stanął w opozycji do wiary, nie był usatysfakcjonowany nieracjonalnymi odpowiedziami. Wystarczył przebłysk geniuszu (być może faktycznie coś spadło na głowę) - nawet na ciała niebieskie, typu Księżyc, działa ta sama <span style="color: orange;">siła przyciągania</span>, którą odczuwają wszystkie przedmioty na naszej planecie. Nie spada on jednak, gdyż znalazł się na orbicie pod odpowiednim kątem, a krzywizna planety powoduje, że Księżyc będzie ją nieustannie okrążał! W uproszczeniu, newtonowską grawitację można sobie wyobrazić jako sznur trzymający przy sobie wszystkie obiekty, z siła zależną od masy i odległości między tymi obiektami. Konkretniej, jeśli dwa przedmioty oddalone od siebie o kilometr przesuną się na odległość dwóch kilometrów, będą się przyciągać z siłą cztery razy mniejszą niż uprzednio. Isaac Newton w tym momencie odkrył jedną z fundamentalnych zasad wszechświata - <span style="color: orange;">prawo grawitacji</span>. Tłumacząc w sposób naukowy, że takie same siły oddziałują na każdy obiekt, od ziarnka piasku po gwiazdy, <span style="color: orange;">połączył on fizykę Ziemi z fizyką nieba</span>. Naukowiec z miejsca stał się bohaterem, ojcem fizyki, a nawet osobą w pewien sposób nietykalną. Choć miał wielu wrogów i wraz z wiekiem prowadził coraz bardziej burzliwe życie, to jednak uzyskał tytuł szlachecki, stanowisko przewodniczącego Towarzystwa Królewskiego w Londynie i wyznaczył naukowe trendy na następne 300 lat. Jak się po tym czasie miało okazać, newtonowski model grawitacji zawierał pewne braki.<br />
<br />
<h4>
Kompas pana Maxwella</h4>
<br />
Następny krok ku rozszyfrowaniu kodu wszechświata znowu został postawiony na Wyspach Brytyjskich. Tym razem nie Anglik, a nieznany Szkot - James Maxwell - obrał sobie za cel zrozumienie praw przyrody. Jak już wspomniałem, Newton i jego grawitacja, były przyjmowane jako pewnik, toteż uczeni pracowali nad innymi dziedzinami. Maxwell wziął pod lupę dwie obserwowalne, a jednak tajemnicze siły: elektryczność i magnetyzm. Ówcześni sądzili, że magnetyzm obracający igła kompasu oraz elektryczność powodująca błyski podczas burzy to zupełnie oddzielne sprawy. <span style="color: orange;">James Makxwell</span> pozwolił sobie na niezgodzenie się z tą opinią i postawienie twierdzenia jakoby te dwie siły były ze sobą nierozerwalnie sprzężone. Nawet laik może poddać weryfikacji tę teorię. Wystarczy obserwować działanie kompasu podczas burzy i zwrócić uwagę jak igła zamiast wskazywać do znudzenia północ, zaczyna wariować (miota nią jak Szatan), poddana działaniu silnego ładunku elektrycznego. Szkot o tym wiedział, jednak wciąż było mu mało i dalej badał strukturę tego zjawiska.<br />
<br />
W końcu Maxwell wpadł na pomysł, że elektryczność i magnetyzm należy rozważać jako wzajemnie przenikające się pola sił. Można to sobie wyobrazić jako falę, której grzbiet wywołuje pole elektryczne, wytwarzające z kolei przez swoje drganie pole magnetyczne, które znów tworzy pole elektryczne. Aby jeszcze lepiej zobrazować problem skorzystam z przykładu M. Kaku: Wyobraźmy sobie, na przykład, długi rząd kostek domina. Potrącenie pierwszej kostki spowoduje oczywiście kaskadową falę padających na siebie kostek. Przyjmijmy wszakże, że ten rząd składa się z kostek białych i czarnych, ustawionych na przemian. Jeśli usuniemy wszystkie czarne domina, wówczas fala nie będzie już mogła się rozchodzić (oczywiście, jeśli kostki nie stoją zbyt blisko siebie). Aby powstała rozchodząca się fala, nieodzowne są, i białe, i czarne domina. Elektryczność i magnetyzm mieszają się ze sobą, co szkocki fizyk udokumentował za pomocą czterech stosunkowo prostych równań. W ten oto sposób, obie siły zostały zunifikowane w jedną - <span style="color: orange;">elektromagnetyzm</span>. Nie można również zapomnieć, że przy okazji Maxwell dokonał innego odkrycia. Oto, towarzyszące nam od zawsze światło zostało wreszcie konkretnie zdefiniowane - jako fala elektromagnetyczna. Pojawił się tu jednak spory problem, który ówcześnie był jeszcze pomijany. Prędkość światła nie zależy od prędkości z jaką porusza się źródło, a co za tym idzie prędkość ta jest taka sama dla różnych obserwatorów. Zatem z równań Jamesa Maxwella wynika, że dla obiektu poruszającego się z prędkością bliską fali światła... Czas będzie zwalniał!<br />
<br />
<h4>
Co z sir Izaakiem?</h4>
<br />
Nie licząc tego, że stwierdzenie o zwalnianiu czasu musiało brzmieć w XIX wieku jak majaki niedorozwiniętego, był to zamach na świętą teorię Sir Isaaca Newtona. Jak pisałem wcześniej, dla Anglika wszystkie ciała oddziaływały na siebie niczym uwiązane niewidzialnymi sznurami. Gdyby przeciąć sznur między Ziemią a Słońcem, bądź usunąć Słońce, to nasza planeta powinna natychmiast podryfować w przestrzeń kosmiczną. Ujmując sprawę inaczej - mistrz nie przewidywał aby <span style="color: orange;">czas miał tu jakiekolwiek znaczenie</span>, gdyż ten powinien być niezmienny i równy dla wszystkich. Pojawiła się jednak osoba, która stwierdziła, że wszechświat nie działa bez ograniczeń, a grawitacja i światło mają nieco inną naturę niż dotychczas przewidywano.<br />
<br />
<span style="color: orange;">Albert Einstein</span> miał dość trudną i ubogą młodość. Dobrze wykształcony i niesamowicie inteligentny, nie mógł długo znaleźć godnej pracy i ostatecznie wylądował w urzędzie patentowym. Choć nie było to marzenie geniusza, to jednak miał on dzięki temu mnóstwo czasu na pracę nad własną teorią naukową. A teoria była to poważna, mająca wkrótce wstrząsnąć nauką w posadach i tak potężna, że wyjaśni dziesiątki procesów i zjawisk. Swoją pracę rozpoczął od <span style="color: orange;">przemyśleń na temat światła</span>. Czy pierwszym prawem dynamiki Newtona można objąć światło? A czy efekty grawitacyjne poruszają się z nieskończoną prędkością, większą niż promień świetlny? Według Einsteina odpowiedzi na te pytania, musiały być negatywne. Prędkość światła jest niezmienna i niezależna od względnego ruchu źródła lub obserwatora. Jeśli weźmiemy dwa samochody jadące z prędkością 100 km/h, to jak łatwo się domyśleć, zderzą się one z prędkością 200 km/h. Światło zachowa się inaczej. Dwa fotony podróżujące z prędkością 300 tys. km/s, nie zderzą się z prędkością 600 tys. km/s, a właśnie 300 tys. km/s. To kosmiczne ograniczenie szybkości, którego nic nam znanego nie może przekroczyć (hipotetyczna cząstka, szybsza od fotonu, a więc mogąca poruszać się w czasie, nosi nazwę tachionu). Owy tekst nie traktuje jednak o samych ideach Einsteina, dlatego też skrócę jego myśl do minimum. Z absolutnej prędkości światła, z uwzględnieniem siły ciążenia wynikła znana wszystkim szczególna teoria względności. Jej implikacjami są m.in. relatywność czasu (dylatacja), spłaszczanie obiektów zbliżających się do prędkości światła (kontrakcja), <span style="color: orange;">połączenie czasu oraz przestrzeni</span> i wreszcie utożsamienie masy z energią (co wyraża najbardziej znany wzór w historii).<br />
<br />
Najważniejszym wnioskiem jest ten pierwszy - czas jest względny i w dziwny sposób łączy się z przestrzenią. Na tej podstawie geniusz Einsteina kontynuował swój pochód, w formie ogólnej teorii względności. Wracając do eksperymentu myślowego z usunięciem Słońca: Newton twierdził, że Ziemia od razu "zerwałaby się" i odleciała. Dla Szwajcara było to nie do przyjęcia. Ziemia mogłaby opuścić orbitę najszybciej po <span style="color: orange;">8 minutach</span>, tyle czasu bowiem potrzebuje światło by przebyć 150 mln km dzielących nas od Gwiazdy Dziennej. Taki pomysł wymagał <span style="color: orange;">zreformowania dawnego modelu grawitacji</span>. Einstein podjął wyzwanie i powalił wszystkich na kolana elegancją swojego pomysłu. Wyobraził on sobie czasoprzestrzeń jako rozciągnięte płótno, na którym spoczywają wszystkie obiekty. Czym cięższe ciało, jak np. Słońce, tym większe zagłębienie wokół siebie tworzyło. Mniejsze przedmioty natomiast, mogą w te doliny wpadać, jakby były przyciągane. Grawitacja nie jest więc niewidzialną liną jak u Newtona, a zniekształceniem wymiarów czasoprzestrzeni, wywołanym obecnością masy. W ten sposób ogólna teoria względności przewidziała istnienie czarnych dziur, rozszerzanie się wszechświata i zakrzywienia promieni świetlnych pod wpływem grawitacji, do dziś idealnie opisując działanie świata makroskopowego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<h4 style="text-align: left;">
I wtedy wkraczają kwanty</h4>
</div>
<br />
Nazwisko Alberta Einsteina trafiło na czołówki gazet i jest rozpoznawane chyba przez każdą osobę na Ziemi. Według mnie nauka nie mogła sobie wymarzyć lepszej ikony. Za sam pomysł sprzężenia ze sobą czasu i przestrzeni, a zaraz za tym energii i materii, Einsteina można śmiało uznać za najtęższy umysł w historii. Geniusz, nie spoczął na laurach i ostatnie kilkadziesiąt lat spędził w swoim domu w Princeton, szukając... Teorii Wszystkiego. Einstein był pewny, że jest już blisko, i wystarczy aby znalazł sposób na połączenie swojej teorii względności z elektromagnetyzmem Maxwella. Przewidywany przezeń wzór wyjaśniałby wszystkie procesy jakie interesują fizyków. Niestety, na drodze stanęła mu nowo rodząca się nauka. Wszystkich poważnych naukowców połowy XX wieku, pochłonęła praca nad fascynującą teorią opisującą zdarzenia jakie mają miejsce wewnątrz atomów - mechaniką kwantową. Einstein i jego poszukiwania śladów wielkiej unifikacji pozostały w cieniu. Jak sam stwierdził: <i>Muszę przypominać strusia, który wiecznie chowa głowę w relatywistycznym piachu, żeby nie spotkać złych kwantów</i>. Wkrótce ziściły się najgorsze obawy Alberta Einsteina - nowatorska mechanika kwantowa zupełnie nie współgrała z jego teorią względności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
C.D.N.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<br /></div>
<br />
<span style="color: #444444;"><span style="font-size: x-small;">Tekst ukazał się pierwotnie <a href="http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display&section=blog&blogid=66&showentry=30173">tutaj</a>, 21 czerwca 2011.</span></span><br />
<br /></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-14254774155525581552013-11-09T21:25:00.001+01:002014-02-14T14:37:32.795+01:00Poeksperymentujmy na społecznych odpadach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikvJTinP_3MGM5HW9NzXjf88dcsl8W5imlK-VrDzvuwQDy1yo8IFCjdJjexcso4LOwSoGAwDN411M0m9oJcAOUy7ORYEwr85_SxDhBFbcNI_AMAaNL5mzaFi1ouZwQLyRbaNj0ypSfae4/s1600/eksperyment.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikvJTinP_3MGM5HW9NzXjf88dcsl8W5imlK-VrDzvuwQDy1yo8IFCjdJjexcso4LOwSoGAwDN411M0m9oJcAOUy7ORYEwr85_SxDhBFbcNI_AMAaNL5mzaFi1ouZwQLyRbaNj0ypSfae4/s400/eksperyment.JPG" height="520" width="520" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jedna z czytelniczek bloga odkopała leciwy tekst <i><a href="http://www.kwantowo.pl/2013/02/szczury-laboratoryjne.html" target="_blank">Szczury laboratoryjne</a></i>, umieszczając pod nim komentarz o treści, która przez gros osób może zostać odebrana jako mocno kontrowersyjna:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
Nie rozumiem jednak dlaczego nie tworzymy klonów ludzkich do
eksperymentów? Albo dlaczego nie eksperymentujemy na odrzutach
społecznych? Ciągle kwestie klonowania są w kategoriach holocaustu
naukowego, podobnie jak zabijanie nieprzystosowanych do życia w
społeczeństwie - a mnie tymczasem wcale takie rzeczy nie mierżą. Nie mam
nic przeciwko aborcji, eugenice, eutanazji i in vitro. Niech
niepotrzebne jednostki poświęcą się dobru ogółu. <br />
Jeśli mam wybierać
czy szampon do włosów będzie testowany na króliku czy na jakimś
zboczeńcu, nie mam żadnych wątpliwości - wykorzystajmy zboczeńca. Po
testach na szampon - rąbnijmy jego głową o stół, rozetnijmy rdzeń
kręgowy i szukajmy zła czy tam genu zboczoności dla dobra ludzkości.</blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawostka na początek: takie doświadczenia, z udziałem elementu społecznego różnego pokroju, miały już miejsce w historii. W czasie gdy społeczeństwa państw alianckich emocjonowały się procesami zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze, naukowcy za oceanem praktykowali kontrolowane zarażanie więźniów syfilisem. Amerykańskie badania nad penicyliną z lat '40, były bulwersujące tym bardziej, że obiekty doświadczalne obierano według kryterium narodowościowego. Porcję świeżych krętków otrzymywali więc nie obywatele USA, a imigranci na czele z Gwatemalczykami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomijając kwestie amerykańskiej hipokryzji: czy testy prowadzone na żywych ludziach, nadają się jednoznacznego potępienia? Czy trzeba je traktować jako immanentną cechę systemów totalitarnych?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mamy tu do czynienia z pytaniem o moralność. Dla mnie, jest to również niezwykle ważne <b>pytanie o istotę i zakres praw człowieka</b>. Obecnie, prawdopodobnie wszystkie systemy prawne cywilizowanych państw świata, kategorycznie wyłączają opcję doświadczeń na ludziach wbrew ich woli. Wystarcza do tego obecna w niemal każdej konstytucji i większości konwencji międzynarodowych klauzula zapewniająca jednostkom godność osobistą (art. 30 w Konstytucji RP). Stąd też, dopóki nie nastąpi kryzys na miarę II Wojny Światowej, wszelkie rozważania na ten temat stanowią czyste teoretyzowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli musiałbym wyrazić własną opinię... <b>ostrożnie przyznałbym rację autorce komentarza</b>. Moje poglądy na prawa człowieka oraz ogólnie pojmowane człowieczeństwo nieco odbiegają od powszechnej doktryny i nie chciałbym ich tutaj propagować. W najogólniejszym zarysie, uważam że niektóre osoby w drodze autonomicznie podejmowanych decyzji, z własnej woli mogą się wyrzec człowieczeństwa. Kiedy słyszę o jednostkach popełniających najgorsze zbrodnie, nie mając przy tym nawet jasno uzasadnionego celu i motywu; nie pojmujących swoich własnych działań i ich konsekwencji – trudno mi myśleć o nich jak o innych ludziach. Każdy popełnia błędy, ulega agresji i emocjom. Ale pomyślmy o kimś wbijającym przechodniowi siekierę w plecy za krzywe spojrzenie, albo gwałcącym i brutalnie mordującym spotkaną dwunastolatkę. Nie potrafię sobie wmawiać, że ktoś taki wykształcił w sobie cechy pozwalające go zakwalifikować do gatunku człowieka rozumnego.<br />
<br />
Tyle jeżeli chodzi o ideę. W praktyce musimy pamiętać o ważnym kontrargumencie; tym samym, który jest często stawiany w opozycji do kary śmierci. Nikt nie zagwarantuje, że więzień, którego właśnie pozbawiamy przymiotu godności, a być może także zdrowia, rzeczywiście jest winny swojej zbrodni. Pomyłki w zakresie wykonywania kary śmierci lub dożywotniego pozbawienia wolności zdarzają się bardzo rzadko – ale jednak. Z tego też powodu, o ile sama koncepcja doświadczeń na skazanych mnie przekonuje, o tyle pod ustawą wprowadzającą ją w życie prawdopodobnie bym się nie podpisał. <br />
<br />
Jest jeszcze jeden problem. Gdzie przeprowadzić granicę między więźniami, na których eksperymenty byłyby dopuszczalne, a tymi, których godności naruszać nie wolno? Łatwo powiedzieć – "testujmy na zwyrodnialcach" – a trudniej zdefiniować kim ów zwyrodnialec jest. Dla mnie sama wysokość wyroku nie byłaby wystarczającym determinantem. Czasami różnica między degeneracją dwóch osób skazanych na podobny wyrok może być kolosalna.<br />
<br />
Na koniec chciałbym się odnieść do poruszonej w komentarzu kwestii klonów. Upraszczając sprawę, mógłbym napisać – "ludzki klon to po prostu człowiek i nie ma usprawiedliwienia dla przeprowadzania na nim doświadczeń" – bo tak uważam. Ciekawiej się robi, gdy do dyskusji wrzucimy <b>problem klonowania częściowego</b>. Pojedyncze komórki? Żaden problem. Sklonowana tkanka? Podobnie. Ale co w hipotetycznej sytuacji wyhodowania całego ludzkiego ciała, pozbawionego jedynie mózgu? Nic nie czuje, nie posiada wspomnień i żyje przy pomocy aparatury. Eksperymentujmy! Ale jeśli zezwolimy na testy na takich "skorupach", to dlaczego nie na dzieciach dotkniętych bezmózgowiem?<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/tecXa-5ECaQ?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Uwaga – drastyczne!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nie znam odpowiedzi na pytanie, w którym miejscu kończy się moralność. Wiem na pewno, że kiedy narodzi się w pełni wykształcony ludzki klon, nie powinien być traktowany w sposób odmienny od "oryginalnych" (?) ludzi. Niezmiernie mnie ciekawi, czy zanim do tego dojdzie, klony nie będą najpierw musiały przebyć drogi podobnej do tej, jaką pokonali w przeszłości czarnoskórzy niewolnicy.<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: red;"><b>A jak Wy uważacie? Pozwolilibyście na testowanie leków lub środków higienicznych na "odpadach społecznych" tudzież ludzkich klonach? </b></span></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="1026"/>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapelayout v:ext="edit">
<o:idmap v:ext="edit" data="1"/>
</o:shapelayout></xml><![endif]--> </span></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-39664970269957701392013-10-06T20:37:00.002+02:002014-02-17T01:24:38.197+01:00Fizyka made in Poland cz.2<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1zPLqYm5FiOPh5rwW0ZC9hNyw-6UTGSNedWC8163BpjKCoD3DJrofdaDuVKuMy5BmrwXOAkdGBpkHRKHHQYU4Ro23ORKo_hY2kLFghGDqdiFNZ_xyMGbHkq8_4ObVwyLu1D8PUJMy09w/s1600/polska+nauka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1zPLqYm5FiOPh5rwW0ZC9hNyw-6UTGSNedWC8163BpjKCoD3DJrofdaDuVKuMy5BmrwXOAkdGBpkHRKHHQYU4Ro23ORKo_hY2kLFghGDqdiFNZ_xyMGbHkq8_4ObVwyLu1D8PUJMy09w/s400/polska+nauka.jpg" height="520" width="520" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żaden z poniżej wymienionych fizyków nie został uhonorowany nagrodą Nobla, ale niektórzy z czystym sumieniem mogliby ją otrzymać. Zabrakło środków, siły przebicia, może po prostu szczęścia. Jednak bez względu na odznaczenia, warto wiedzieć o niektórych sukcesach rodzimej nauki. <br />
<br />
Zapraszam na kolejną porcję uczonych, którzy pokazali, że Polak potrafi.</div>
<div>
<h4>
Pionier holografii</h4>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhms0kXwJi_ZdbiC3A3S0_799aRbSlSe5v67kvfd1e7kFwihcXDeDhOcSn-YD03koeFXUZIpqmYLHgpNOiVccNhK8BSox-qJ8xkUPgdIWnv9SjDSHtsQjnpOZcf9oz6KBXjC_Clkp6NcVk/s1600/wolfke.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhms0kXwJi_ZdbiC3A3S0_799aRbSlSe5v67kvfd1e7kFwihcXDeDhOcSn-YD03koeFXUZIpqmYLHgpNOiVccNhK8BSox-qJ8xkUPgdIWnv9SjDSHtsQjnpOZcf9oz6KBXjC_Clkp6NcVk/s1600/wolfke.JPG" height="425" width="500" /></a></div>
<br />
<span id="intertext1">Nie tylko naukowiec, ale również wizjoner i wynalazca. Wśród projektów Mieczysława Wolfkego znajdował się system przesyłu obrazu za pomocą fali elektromagnetycznej </span><span id="intertext1"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></span><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span> coś co moglibyśmy nazwać pratelewizją. (Co ciekawe, pierwszy działający prototyp telewizora, tzw. telektroskop, jako pierwszy skonstruował inny Polak </span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> Jan Szczepanik.) Większą wagę należy przywiązywać do późniejszego projektu Wolfkego, tj. pionierskiego teoretycznego opisu uzyskania hologramu. Niestety dla naszego uczonego, splendor w postaci nagrody Nobla przypadł Węgrowi Dennisowi Gaborowi, który kilkadziesiąt lat później udoskonalił i zrealizował nowatorski koncept Wolfkego.</span></div>
<h4>
Z motyką na kwanty</h4>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXMALgrKhpPaor2TSPHWmARdiL4LyfSUu4vYi-jlzuh15tm708GC5eIalyt_51cB-fw8lGCb1od88LJn4g0u-ogJhQJY1UZvInCx92LvMej_TygJ_J_ycv0B_RGQ666ITIMf-NnYuLVXg/s1600/gryzinski.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXMALgrKhpPaor2TSPHWmARdiL4LyfSUu4vYi-jlzuh15tm708GC5eIalyt_51cB-fw8lGCb1od88LJn4g0u-ogJhQJY1UZvInCx92LvMej_TygJ_J_ycv0B_RGQ666ITIMf-NnYuLVXg/s1600/gryzinski.JPG" /></a></div>
<br />
<span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1">Michał Gryziński to </span></span>uczony o </span></span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1">prawdopodobnie </span></span> najbardziej kontrowersyjnych poglądach z pośród przedstawionych. Jak sam pisał w swojej książce "Sprawa Atomu": <i>Postaram się zrelacjonować czytelnikom istotę argumentów, świadczących o konieczności rewizji istniejących poglądów na temat pojmowania mikroskopowego świata.</i> W ten sposób, na przekór panującym teoriom, Gryziński rzucił rękawicę mechanice kwantowej i skonstruował własny model atomu. Mikroświat miałby być pozbawiony koncepcji (czy też <i>mistyfikacji</i> jak brutalnie twierdził) Heisenberga i Schrödingera, a możliwe do konkretnego zlokalizowania elektrony jak gdyby spadać (swobodny spadek) i odbijać się od atomowego jądra. Naukowiec miał wielkiego pecha: nie dość, że teoria sama w sobie była szokująca, to jeszcze została zaadaptowana </span></span><span id="intertext1">do wielu teorii spiskowych, przez co nie potraktowano jej w środowisku zbyt poważnie.</span></div>
<h4>
Polak w ekipie Oppenheimera</h4>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXEaPiuvVhlkRIhQRHRn25TIct2o6QKS6ug8LUcO1NHJEnzPOYQ1GalFhy6p29Bbef4rJ0Wf6zW-piPKlKOW2Q7jOHPoisMi0SQq9fHPBU_v4s0pZYWP9jdn_kq0qMvAmBhbEKPqHrTTI/s1600/ulam.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXEaPiuvVhlkRIhQRHRn25TIct2o6QKS6ug8LUcO1NHJEnzPOYQ1GalFhy6p29Bbef4rJ0Wf6zW-piPKlKOW2Q7jOHPoisMi0SQq9fHPBU_v4s0pZYWP9jdn_kq0qMvAmBhbEKPqHrTTI/s1600/ulam.JPG" height="425" width="500" /></a></div>
<br />
<span id="intertext1">Również w naukach matematycznych udało się zabłysnąć Polakom. Szczególnym autorytetem cieszyła się tzw. lwowska szkoła matematyczna. Jednym z jej najciekawszych przedstawicieli był Stanisław Ulam, który bujną karierę rozpoczął bardzo wcześnie: pierwsze prace naukowe zaczął publikować jako nastolatek, a w wieku 20 lat zapraszano go już do dyskusji </span><span id="intertext1"><span id="intertext1">organizowanych przez </span><span id="intertext1"><span id="intertext1">legendarnego prof. Stefana Banacha,</span></span> odbywających się w Kawiarni Szkockiej</span><span id="intertext1">. Jeszcze przed wojną Ulam wyjechał do USA, gdzie zwiedził kolejno uniwersytety Princeton, Harvard i Medison, oraz nawiązał bliską współpracę ze wybitnym matematykiem Johnem von Neumannem. </span><span id="intertext1">Do tego zestawienia Stanisław Ulam trafił jednak przede wszystkim, jako polski akcent Projektu Manhattan. Przebywając w laboratorium Los Alamos, pracując nad problemem powielania neutronów, naukowiec po raz pierwszy zajął się praktyczną fizyką i wniósł wkład w konstrukcję bomb jądrowych.</span></div>
<h4>
Odkrywca nowych światów</h4>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEges9DIf7T0K1mVVztS2HvYrZYXmYixcwmao9wx2fQhOToohNUBu82GGZOjX6P_F7w6kShtAnsxUA6bb-5_t776duy77h8lujjcuzszxE3wP9lWUIw93SPWZ5QFY1ZMENi3fD66R9O7umA/s1600/wolszczan.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEges9DIf7T0K1mVVztS2HvYrZYXmYixcwmao9wx2fQhOToohNUBu82GGZOjX6P_F7w6kShtAnsxUA6bb-5_t776duy77h8lujjcuzszxE3wP9lWUIw93SPWZ5QFY1ZMENi3fD66R9O7umA/s1600/wolszczan.JPG" height="425" width="500" /></a></div>
<br />
<span id="intertext1">Jak przystało na absolwenta Uniwersytetu Toruńskiego, nazwisko Aleksandra Wolszczana jest kojarzone głównie z astronomią. Na swoje największe sukcesy musiał poczekać jednak aż do wyjazdu zagranicę i uzyskania dostępu do największych obserwatoriów. W roku 1992 w "Nature" pojawiła się wiadomość o przełomie w badaniach kosmosu: ekipa prof. Wolszczana udowodniła, iż obserwowany pulsar PSR B1257+12 posiada układ planetarny, tym samym weryfikując ważną tezę o istnieniu planet </span><span id="intertext1"><span id="intertext1">poza naszym Układem Słonecznym</span>. Po raz drugi w historii torunianin udowodnił, że Słońce nie jest żadnym unikatem w skali uniwersum. Wypatrywanie systemów planetarnych szybko stało się jedną z najbujniej rozwijających się dyscyplin astronomicznych. Jako, że poza Wolszczanem, swoje cegiełki dołożyli tu również m.in. Bohdan Paczyński i Andrzej Udalski (patrz program OGLE) </span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> niektórzy mówią nawet o istnieniu polskiej szkoły poszukiwania egzoplanet.</span></div>
<h4>
Badacz rozbłysków</h4>
<div style="text-align: justify;">
<span id="goog_1150603263"></span><span id="goog_1150603264"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmUTTnFxvOJixXhgXFBk8zpFp4ZlH4ks_CsjuKmi4MFhfB-pN05RjQ8TkQrYnTfP8r88bcFDSImFcQifqH0O7YM47ftERpCPs_N3iZLEB8Y6KPlEAwXZuZ8G5D5MWWVYI97kk6gNEyhWM/s1600/paczynski.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmUTTnFxvOJixXhgXFBk8zpFp4ZlH4ks_CsjuKmi4MFhfB-pN05RjQ8TkQrYnTfP8r88bcFDSImFcQifqH0O7YM47ftERpCPs_N3iZLEB8Y6KPlEAwXZuZ8G5D5MWWVYI97kk6gNEyhWM/s1600/paczynski.jpg" height="425" width="500" /></a></div>
<span id="goog_1150603263"></span><span id="goog_1150603264"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="intertext1">Bohdan Paczyński bez wątpienia należał ekstraklasy światowej astrofizyki ubiegłego wieku. Profesurę uzyskał w wieku 34 lat, wkrótce został najmłodszym członkiem PAN, a w latach '80 opuścił Uniwersytet Warszawski na rzecz Princeton, gdzie po kilku latach objął kierownictwo nad katedrą astrofizyki. W Stanach Zjednoczonych uczony zajął się badaniami nad ewolucją gwiazd. Jego uwagę zwróciły bardzo tajemnicze, kilkusekundowe błyski o wysokich energiach, nazywane rozbłyskami gamma. Ilości promieniowania jakie rejestrowano sugerowały, że owe zjawiska mają swoje źródło stosunkowo blisko Ziemi. Paczyński zdecydowanie przeciwstawił się tej hipotezie, twierdząc że mamy do czynienia z potężnymi eksplozjami o gwiazdowym rodowodzie, obserwowanymi z odległości milionów lat świetlnych. Teoria ta zyskała powszechne poparcie i jak dotąd wydaje się poprawna, a Polak stał się jednym z największych autorytetów w tej dziedzinie oraz kandydatem do nagrody Nobla. Pod koniec swojego życia, Paczyński poświęcił się pracy nad ważną metodą obserwacyjną mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Program OGLE, który zainicjował, nadal działa i przysłużył się zarejestrowaniu wielu supernowych oraz odkryciu nowych planet pozasłonecznych.</span><br />
<br />
<br />
<span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1">Polska fizyka nie wypada tak źle jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Poza wymienionymi naukowcami byli też inni</span></span></span></span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1">: Tadeusz Godlewski, Aleksander
Jabłoński,
Jerzy Spława-Neyman, Janusz Groszkowski, czy Władysław Natanson. </span></span> Dwaj uczeni </span></span></span></span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">– </span></span>Wolszczan i przede wszystkim Pac</span></span></span></span>zyński – mieli realne<span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span id="intertext1"> szanse na nagrodę Nobla.</span></span> Pech chciał, że cenne odkrycia astronomiczne od kilkunastu lat pozostają w cieniu innych dyscyplin fizycznych, zwłaszcza tych dotyczących mikroświata. Z tego powodu, nadal musimy się zadowolić wyróżnieniami madame Curie, sprzed ponad wieku.</span></span><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" /></a></div>
</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-66305488742482550902013-10-03T18:31:00.000+02:002014-02-17T01:23:08.031+01:00Fizyka made in Poland cz.1<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKmqKpwanbA5HkYpVljq-Zcvo9sb1UnUqdPvB2ULDPGC-W2Qr8cZurVJjSarnxLljOICWtIXBokSZ3NbMMgz5dCxlZ3Jx72g9ktzenzusGUYLzTPtuA30bED5MRyL-R1Ha-XpdqzSMZYg/s1600/polska+nauka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKmqKpwanbA5HkYpVljq-Zcvo9sb1UnUqdPvB2ULDPGC-W2Qr8cZurVJjSarnxLljOICWtIXBokSZ3NbMMgz5dCxlZ3Jx72g9ktzenzusGUYLzTPtuA30bED5MRyL-R1Ha-XpdqzSMZYg/s400/polska+nauka.jpg" height="520" width="520" /></a></div>
<br />
<span id="intertext1">Najlepsze polskie uczelnie </span><span id="intertext1"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></span><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span> Uniwersytet Warszawski oraz Uniwersytet Jagielloński </span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> mogą liczyć co najwyżej na miejsca w trzeciej lub czwartej setce ogólnoświatowych rankingów. Od wielu dekad praktycznie nie mamy naukowych powodów do dumy. Kopernik żył pięć wieków temu, a Skłodowska zapisała się w historii jako francuska profesor Sorbony. </span><span id="intertext1"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="intertext1">Jednak mimo wszechobecnej akademickiej degrengolady, w ostatnim stuleciu trafiło się również kilka pozytywnych akcentów. Nie było ich wiele </span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> większość godnych zapamiętania uczonych żyła dawno lub daleko od ojczyzny </span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> ale udowodnili oni, że Polska niekoniecznie musi być kojarzona z naukową pustynią.</span></div>
<h4>
Skroplili tlen</h4>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm-GS-JRJHuaVcWKvWfOKc_pGC8RVYozd2cglWK_L7s0QZoU2Uo7VO3l4AUEc2vsprzJwubf6IkCDk7mwP4UTqYMoj4G1URHuhYSi95TSLThNb9E_09ZaBULijM0iS0ZzO2Modm-xizC4/s1600/olszewski.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm-GS-JRJHuaVcWKvWfOKc_pGC8RVYozd2cglWK_L7s0QZoU2Uo7VO3l4AUEc2vsprzJwubf6IkCDk7mwP4UTqYMoj4G1URHuhYSi95TSLThNb9E_09ZaBULijM0iS0ZzO2Modm-xizC4/s1600/olszewski.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="intertext1">Para wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego </span><span id="intertext1"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></span><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span> Karol Olszewski i Zygmunt Wróblewski </span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> spędziła długie lata na interesującym zadaniu: sprowadzania spotykanych w przyrodzie gazów do stanu ciekłego. </span><span id="intertext1"><span id="intertext1">Podobno praca profesorów nie należała do
najbezpieczniejszych, a zabawa z wysokimi ciśnieniami i mieszankami
gazów doprowadziła do kilku groźnych wybuchów. </span>Ryzyko się jednak opłaciło. Począwszy od roku 1883 Olszewski i Wróblewski, jako pierwsi na świecie skroplili tlen, niedługo później azot a w przyszłości również metan, argon oraz dwutlenek węgla. Odkrycia nie pozostały bez praktycznego znaczenia </span><span id="intertext1"><span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> wystarczy sobie przypomnieć choćby chłodnicze zastosowania ciekłego azotu.</span></div>
<h4>
Mistrz entropii</h4>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhY_AeapRDpBgheFutXmnYRX_tE6SUX3NhW3kg8NeVoJPiQimh9l0qBJAYIohXw3_k140QlLrYpO9Np5keeX7Oov1_q4plVCOB-j5QPmfR9owaMahbm8c6vh9hyphenhypheniuszGk79jbEU_XqHd0/s1600/smoluchowski.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhY_AeapRDpBgheFutXmnYRX_tE6SUX3NhW3kg8NeVoJPiQimh9l0qBJAYIohXw3_k140QlLrYpO9Np5keeX7Oov1_q4plVCOB-j5QPmfR9owaMahbm8c6vh9hyphenhypheniuszGk79jbEU_XqHd0/s1600/smoluchowski.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na początku ubiegłego stulecia, nazwisko rektora UJ <span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> Mariana Smoluchowskiego <span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> cieszyło się międzynarodowym uznaniem. Smoluchowski był przede wszystkim autorytetem w dziedzinie badań nad entropią. Pamiętacie ze szkoły zjawisko zwane ruchami Browna? W zasadzie, moglibyśmy równie dobrze nazwać je ruchami Einsteina-Smoluchowskiego, bowiem tak naprawdę to ci dwaj naukowcy <span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> niezależnie od siebie <span id="intertext1"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">–</span></span> jako pierwsi dokonali jego poprawnego opisu. Biolog Robert Brown co prawda zainteresował się tematem pierwszy, ale całkowicie błędnie starał się tłumaczyć przypadkowe ruchy zawieszonych w cieczy drobin, obecnością mikroskopijnych form życia.</div>
<h4>
Kolega Borna i Einsteina</h4>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglkeWg3vkxY-Ey_XabZmnQJTIjMG3SfwB2fjKxvFS80TK5mwiucGJNCTha-xX6Fm8FrhPacuCcsmuQMnHQgi5qA2NXJ3eTuQlQTOk0piJGYAnIRgIx3g11zrthtZV_Gd-GXo8qBd3yEew/s1600/infeld.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglkeWg3vkxY-Ey_XabZmnQJTIjMG3SfwB2fjKxvFS80TK5mwiucGJNCTha-xX6Fm8FrhPacuCcsmuQMnHQgi5qA2NXJ3eTuQlQTOk0piJGYAnIRgIx3g11zrthtZV_Gd-GXo8qBd3yEew/s1600/infeld.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="intertext1">Człowiek renesansu: fizyk, pisarz i działacz społeczny. Prawdopodobnie lepiej znany zagranicą niż w Polsce. Może dlatego, że ojczyzna źle go potraktowała? Leopold Infeld, jeszcze jako młody doktorant i jeden z pierwszych fizyków teoretyków w Polsce, miał problem ze znalezieniem godnej posady i musiał dorabiać jako nauczyciel w wiejskich szkołach. Jego kariera nabrała wielkiego rozpędu po uzyskaniu stypendium i stażu w Cambridge. Wkrótce doczekał się współpracy z samym Maxem Bornem, a później <a href="http://66.90.101.64/arkblog/einstein%20and%20infeld%201938.jpg" target="_blank">z Albertem Einsteinem</a>. Owocem znajomości z tym pierwszym było powstanie teorii elektrodynamiki Borna-Infelda; natomiast dyskusje prowadzone z Einsteinem w Princeton, pozwoliły na wydanie książki wspólnego autorstwa pt. "Ewolucja fizyki".</span></div>
<h4>
Neutronowy pionier</h4>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Qx3hZY1Vn93oJTFe3O06lvJgdcWkKqGU8RIZt2NWkI_r5YsSyZQZRbl18pqIo_bSWi-oZFReac2f7Ay3v_O5ljG8YKKox5bnXidQZgAO57UiDdKFN_CIWlVA8k8RTaQIQXvsP8ImHqQ/s1600/soltan.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Qx3hZY1Vn93oJTFe3O06lvJgdcWkKqGU8RIZt2NWkI_r5YsSyZQZRbl18pqIo_bSWi-oZFReac2f7Ay3v_O5ljG8YKKox5bnXidQZgAO57UiDdKFN_CIWlVA8k8RTaQIQXvsP8ImHqQ/s1600/soltan.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="intertext1">Być może najwybitniejszy polski fizyk jądrowy. Podobnie jak Infeld, Andrzej Sołtan miał szczęście otrzymać zagraniczne stypendium i studiować w Caltechu. </span>Wraz z tamtejszymi naukowcami, bombardował jonami ciężkiego wodoru lit i beryl, dzięki czemu
wytworzyli strumienie neutronów. W ten sposób Sołtan znalazł się wśród pionierów badań nad sztucznym wytwarzaniem neutronów, a wynalezione w Pasadenie metody zaczęto stosować w laboratoriach na całym świecie. Po wojnie powrócił do Polski zakładając Instytut Badań Jądrowych, noszący do dziś jego imię.</div>
<h4>
Twórcy hiperjąder</h4>
<div style="text-align: justify;">
<span id="intertext1"> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span id="intertext1"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAkz54MrDAMVUWfPnpqZCq4ZcNLwbUGvFGihUa7CkB2VQLBijRXQeCU4Co_W-3eFVPPcvZTBdxI9mEaK6p0486p6_ihcP9LlP2KzSx4Q4NPlpZYOJRQuCdV2eBqrzgLP8FKtc9sq7jX58/s1600/danysz_pniewski.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAkz54MrDAMVUWfPnpqZCq4ZcNLwbUGvFGihUa7CkB2VQLBijRXQeCU4Co_W-3eFVPPcvZTBdxI9mEaK6p0486p6_ihcP9LlP2KzSx4Q4NPlpZYOJRQuCdV2eBqrzgLP8FKtc9sq7jX58/s1600/danysz_pniewski.JPG" /></a></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Był moment, kiedy Wydział Fizyki UW posiadał potencjał, mogący go wprowadzić do europejskiej elity. W stolicy pracowało wielu wybitnych uczonych, organizowano prestiżowe międzynarodowe konferencje z udziałem największych postaci świata fizyki, a ambitne badania i nowoczesna organizacja stanowiły powód do dumy. Szczególnie zaawansowane prace prowadziła grupa Jerzego Pniewskiego i Mariana Danysza. Uczeni postawili sobie za cel sprawdzenie, czy istnieje możliwość stworzenia jądra atomu z użyciem innych cząstek niż standardowe protony i neutrony. Odpowiedź okazała się pozytywna: Pniewski i Danysz zarejestrowali jądra zbudowane z protonów, neutronów i dodatkowej, niestabilnej cząstki znanej jako hiperon. Jak wiemy obecnie, hiperony podobnie do nukleonów posiadają strukturę wewnętrzną, tyle że poza kwarkami dolnymi i górnymi zawierają przynajmniej jeden kwark dziwny. Warszawskie badania nad tzw. hiperjądrami stanowiły doskonały wstęp do przyszłych badań z zakresu fizyki jądrowej.<br />
<br />
Następna porcja znakomitych polskich uczonych, w drugiej części, już pojutrze. <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" /></a></div>
</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-52293919556102735402013-07-05T18:12:00.002+02:002013-11-14T01:13:59.610+01:00aPytanie #10: Czym jest prędkość światła?<iframe width="560" height="315" src="//www.youtube.com/embed/5DEbgB3H5hM" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziesiąty odcinek aPytań obraca się wokół zacnego tematu prędkości światła w próżni. Światło, jak udowodniły prace Maxwella, Lorentza i Einsteina ma wyjątkową naturę - niezależnie od ruchu obserwatora i źródła promieniowania, instrumenty zawsze pokażą ten sam wynik. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście zachęcam do subskrybowania i polecania znajomym.</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-26531986684998649642013-05-03T21:54:00.003+02:002013-05-03T21:54:37.592+02:00aPytanie #9: Jak umiera gwiazda? (część 2)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Z4j9qY0PoxA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dziewiątki odcinek kontynuuje tematykę ostatnich etapów ewolucji gwiazdy. Tym razem przerzucamy się na najmasywniejsze gwiazdy, które żyją krótko i odchodzą z wielkim hukiem jako supernowe lub hipernowe. Ich pozostałościami są jedne z najbardziej fascynujących obiektów występujących w kosmosie: gwiazdy neutronowe i czarne dziury.</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-22540507936364335692013-04-21T20:37:00.000+02:002013-04-21T20:37:03.761+02:00aPytanie #8: Jak umiera gwiazda? (część 1)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object width="320" height="266" class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://i.ytimg.com/vi/IxlFmH4_A0I/0.jpg"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/IxlFmH4_A0I?version=3&f=user_uploads&c=google-webdrive-0&app=youtube_gdata" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="http://www.youtube.com/v/IxlFmH4_A0I?version=3&f=user_uploads&c=google-webdrive-0&app=youtube_gdata" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oglądalność ostatnich odcinków aPytań, zwłaszcza w porównaniu z pierwszymi, wypada bardzo blado. Sytuacja o tyle dziwna, że przynajmniej pod względem technicznym, każdy nowy materiał jest lepszy od poprzedniego. Mimo to, za wcześnie aby się zniechęcać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ósmy odcinek odpowiada pokrótce o ostatnich etapach <b>ewolucji gwiazdy</b>. Przedstawienie wszystkich wariantów, okazało się całkowicie niewykonalne w ciągu zakładanych 2 minut. Dlatego też, filmik dotyka jedynie gwiazd podobnych Słońcu, a temat śmierci masywniejszych obiektów i związanych z nimi narodzin gwiazd neutronowych oraz czarnych dziur, pozostawiam na raz następny. </div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-52819850769779869852013-04-13T20:09:00.001+02:002014-02-18T02:19:06.151+01:00Człowiek idealny made in China<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_PqDt752jh-3amEphyphenhyphenC-Kh5whIuIO4RPfOAfBjmV_kJSBz2ThXhHNSfhrp1JH_TzgvdmEPp1RBqDbVa98GNgtVmqLlEnV_dXnUjIvMZVPqjwN0iVmAnw_e83rAYJiw1IQsixWINE-kyY/s1600/eugenika.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_PqDt752jh-3amEphyphenhyphenC-Kh5whIuIO4RPfOAfBjmV_kJSBz2ThXhHNSfhrp1JH_TzgvdmEPp1RBqDbVa98GNgtVmqLlEnV_dXnUjIvMZVPqjwN0iVmAnw_e83rAYJiw1IQsixWINE-kyY/s400/eugenika.JPG" height="520" width="520" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mówi się, że rodzice powinni bezwarunkowo kochać dzieci. Myśl, z którą trudno polemizować, a jednak nie mogę sobie wyobrazić ojca lub matki nie życzących swojemu potomstwu atrakcyjnego wyglądu, ponadprzeciętnej inteligencji i perfekcyjnego zdrowia. Rzecz o tyle ciekawa, że już wkrótce nie będzie zależeć już tylko od rzucanych w stronę opatrzności życzeń. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszym chętnym do wprowadzenia możliwości "upgrade'u" człowieka są <b>Chiny</b> -
współczesny raj dla eugeników. Tamtejszych naukowców nie obowiązuje
zachodnia moralność, nie krępują fundusze, a ambitni rządzący chętnie wesprą badania, aby tylko wybić się w kolejnej dziedzinie. Kilka miesięcy temu, bez zbędnego zażenowania <b>Pekiński Instytut Genetyczny</b> poinformował o pobraniu DNA od grupy dwóch tysięcy osób o ponadprzeciętnej inteligencji,
w celu zidentyfikowania alleli odpowiadających za wysokie IQ. Kiedy
naukowcy zgromadzą potrzebne dane, pójdzie już z górki. Przy
zapłodnieniu metodą in vitro, odbywać się będzie selekcja, w której
wybrany zostanie zarodek o największym potencjale. W ten sposób, chińskie mocarstwo wyhoduje sobie w kilka pokoleń, pokaźne stado geniuszy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie
powinniśmy się oszukiwać. Chińczycy bez skrupułów będą wykorzystywać
nowe odkrycia jeżeli tylko przyniesie im to profity, a reszta świata będzie zmuszona do dokonania wyboru między kontrowersyjnym rozwojem a pewnym zacofaniem. Europa z kolei, stanie oko w oko z
demonami przeszłości. Aktion T4 i cała <b>nazistowska eugenika</b> wypaliły
piętno na naszej historii i jestem całkowicie pewien, że nawet po
upływie stu lat wątpliwości związane z eksperymentami na ludziach nie znikną. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oponenci idei ulepszania człowieka podpierają się etyką i trudno nie przyznać im chociażby szczątkowej racji. Ingerując w genotyp, będziemy wybierać wedle zachcianki, niczym w supermarkecie, odpowiadające nam cechy. Stąd już tylko krok do zabawy w boga. I nie chodzi mi tu wcale o argument religijny, ale o pewną granicę, po przekroczeniu której nie będzie już odwrotu. Czy "człowiek idealny" nadal będzie <b>człowiekiem</b>? Czy inni ludzie będą z nim równi? Czy on sam nie będzie traktował "ludzi naturalnych" jako podgatunek, zasługujący jedynie na pozycję siły roboczej? I jakie to wszystko będzie miało skutki społeczne?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyobraźmy sobie sytuację, w której mamy swobodę w ustalaniu potencjału intelektualnego mającego się urodzić dziecka. Jakie mu damy IQ? 120? Nie po to tyle kombinujemy żeby tworzyć przeciętniaka. 140? To już materiał na geniusza, ale czemu nie dać więcej? 150. Byłoby w sam raz, ale znajoma para zamówiła sobie 160...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W ten sposób możemy wywindować inteligencję przyszłych pokoleń do niebotycznych wartości. Takich, w których wszystko wymknie się <b>spod kontroli</b>, a my maluczcy okażemy się tylko głupim, brzydkim i podatnym na choroby balastem. W chwili, w której rodzic będzie decydował o przyszłym umyśle i ciele swojego potomstwa, trzeba będzie od nowa wytyczać granice etyki a także jeszcze raz zdefiniować człowieka. To wysoka cena postępu. Nie wiadomo jednak ani jak wysoka jest owa cena, ani jak daleko idące skutki przyniesie postęp. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" /></a></div>
</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-30321706435705577912013-04-12T15:23:00.002+02:002013-04-12T15:23:35.930+02:00aPytanie #7: Ile jest gwiazd na niebie?<div style="text-align: justify;">
<b>Minęły już dwa miesiące od ostatniego odcinku aPytań. Przez ten czas nie próżnowałem i szukałem sposobów na dalsze udoskonalanie serii.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Siódmy odcinek poświęcony jest podstawowemu pytaniu: ile gwiazd widnieje na nocnym nieboskłonie? Choć wydaje nam się, że widzimy sporo, tak naprawdę nasze możliwości obserwacyjne są bardzo, bardzo ograniczone. Zapraszam do materiału.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/2cYsAeMemhY?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jak zawsze zachęcam do subskrybowania i dzielenia się z innymi.</div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-30655901510700121182013-03-28T15:00:00.000+01:002013-03-28T16:26:16.511+01:00Kot Schrödingera jako mem<div style="text-align: justify;">
<b>Zastanawiam się, co przyniosło większą sławę Erwinowi Schrödingerowi. Słynne równanie falowe opisujące prawdopodobieństwo w świecie kwantów, czy może jednak pobudzający wyobraźnię eksperyment myślowy z niezwykłym kotem w roli głównej? </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsze osiągnięcie austriackiego teoretyka stanowiło krok milowy w badaniach mikroświata, ale to zamknięty w pudełku kot spowodował, że nazwisko Schrödingera przebiło się na stałe do kultury masowej. Pierwotnie doświadczenie miało ukazać jak dziwne są wnioski płynące z mechaniki kwantowej, jeżeli spróbujemy je zastosować w rzeczywistości obiektów dużych. Skoro cząstka elementarna, do czasu pomiaru, może się znajdować w kilku stanach jednocześnie, to czy odizolowanego zwierzaka można uznać równocześnie za martwego i żywego? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wdając się w przemyślenia na temat ewentualnych błędów takiego rozumowania, różni nie-fizycy od lat starają się w zabawny i pomysłowy sposób interpretować zagadkę kota Schrödingera. </div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://mybfolder.com/pics/4284-1307046188.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" src="http://mybfolder.com/pics/4284-1307046188.jpg" title="Zemsta kota Schrodingera" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://comic.granotamorta.com/tmp/schrodinger.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://comic.granotamorta.com/tmp/schrodinger.png" height="238" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiqCr5TT1-UX3ChcrKZRH6RyiTGoqN1-L6F-WXymwvOg33vsJBGJOJASlx9Fu5kIfES6uMoiet-6xkBjpY_GLwbwGPdgzFQzlm0DP-PK2zXAQd5y1OUHNRaJqVeqaNFpeM_OsYxbNKwzGf/s1600/SciencePPSchrodingerCat.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiqCr5TT1-UX3ChcrKZRH6RyiTGoqN1-L6F-WXymwvOg33vsJBGJOJASlx9Fu5kIfES6uMoiet-6xkBjpY_GLwbwGPdgzFQzlm0DP-PK2zXAQd5y1OUHNRaJqVeqaNFpeM_OsYxbNKwzGf/s1600/SciencePPSchrodingerCat.JPG" height="576" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Zobaczymy jak Tobie się spodoba (do Schrödingera)!</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://cdn4.theshirtlist.com/wp-content/uploads/2012/10/Schrodingers-Cat-T-Shirt.jpg" /> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"> Poszukiwany żywy i martwy.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2010/348/3/c/schrodingers_cat_by_sirice-d34v3ze.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2010/348/3/c/schrodingers_cat_by_sirice-d34v3ze.jpg" height="640" width="464" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixlf2BFOvr_e-f2Nq0i7qRvEzcNM-z0pfqbUDTQ7NqhTP1s88dFIlgWHWxJd88VuC8HAJ0gxiKkXu5thrsgEh0LwOIlyXod6Ta-fWSLhHCZDe8amE-YXvkp1SXwRN_4MHFwEbRlhjhcw/s1600/SC+2.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixlf2BFOvr_e-f2Nq0i7qRvEzcNM-z0pfqbUDTQ7NqhTP1s88dFIlgWHWxJd88VuC8HAJ0gxiKkXu5thrsgEh0LwOIlyXod6Ta-fWSLhHCZDe8amE-YXvkp1SXwRN_4MHFwEbRlhjhcw/s1600/SC+2.gif" height="328" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Jeśli kot </span><span style="font-size: x-small;"><span style="font-size: x-small;">Schrödingera</span> żyje, to niewątpliwie w depresji.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://fc02.deviantart.net/fs70/i/2010/180/b/0/Schrodinger__s_Cat_by_RaggedyAnarchist.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://fc02.deviantart.net/fs70/i/2010/180/b/0/Schrodinger__s_Cat_by_RaggedyAnarchist.jpg" height="400" width="374" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.geekosystem.com/wp-content/uploads/2010/11/schrodinger-cat.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.geekosystem.com/wp-content/uploads/2010/11/schrodinger-cat.jpeg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"> Jedna z najbardziej pomysłowych prac<span style="font-size: x-small;">.</span> <span style="font-size: x-small;">O</span>ddaj<span style="font-size: x-small;">e</span> istotę rzeczy nawet bez mieszania w to sylwetki kota.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://ktw.chorwong.com/ha3/schrodinger.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://ktw.chorwong.com/ha3/schrodinger.jpg" height="390" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"> "Genialny" sposób na sprawdzenie czy kot żyje bez otwierania pudełka.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://talklikeaphysicist.com/wp-content/uploads/2008/11/schrodinger-cat-costume.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://talklikeaphysicist.com/wp-content/uploads/2008/11/schrodinger-cat-costume.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://cdn.memegenerator.net/instances/400x/19119853.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://cdn.memegenerator.net/instances/400x/19119853.jpg" /></a> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"> Filozozaur i jego cenne przemyślenia.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://godsowncrunk.files.wordpress.com/2012/04/1334885903374.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://godsowncrunk.files.wordpress.com/2012/04/1334885903374.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Oczywisty wynik doświadczenia, przeprowadzonego przez rudego pechowca.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://cdn.memegenerator.net/instances/400x/29595880.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://cdn.memegenerator.net/instances/400x/29595880.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">To wyjaśnia kwaśną minę grumpy cat'a.</span><i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na zakończenie Sheldon Cooper udzielający porady miłosnej Penny. Oczywiście stosując przy tym celne (?) porównanie strachu przed nieudanym związkiem do paradoksu kota Schrödingera:</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/LFBrRKnJMq4?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-19951136289041216942013-03-06T22:48:00.003+01:002013-04-08T12:53:42.032+02:00AstroPasek #9: Niewidzialna tarcza Ziemi<div style="text-align: justify;">
<b>Choć nie uświadamiamy sobie tego na co dzień, pod naszymi nogami znajduje się gigantyczny magnes, a my jesteśmy zanurzeni w jego niewidzialnym polu magnetycznym. To kolejny, spośród wielu faktów, determinujących możliwość istnienia życia na Ziemi.</b><br />
<b><br />
Poprzedni AstroPasek: <a href="http://atezy.blogspot.com/2012/08/astropasek-8-srebrny-glob.html">Srebrny Glob</a>. </b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://zapodaj.net/images/76d10c9df1675.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://zapodaj.net/images/76d10c9df1675.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Początkowo miałem zamiar stworzyć rozbudowany wpis na ten temat, ale mecz United z Realem tak mnie rozbił, że starczyło sił "tylko" na AstroPasek.</div>
<br />
<br />
<br />Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-20658121873421253282013-03-03T12:06:00.004+01:002014-02-18T02:23:59.487+01:00Ostrzeżenie przed wróżbitami? Raczycie żartować...<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Ostatnio otrzymałem prośbę o ustosunkowanie się do tematyki wszelkiej maści wróżbiarstwa oraz do pewnej treści, jaka pojawiła się na stronie głównej jednego z popularnych portali obrazkowych. Chętnie to zrobię, choć nie będzie to sympatyczny tekst.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://img2.demotywatoryfb.pl/uploads/201302/1361924017_k8genw_600.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://img2.demotywatoryfb.pl/uploads/201302/1361924017_k8genw_600.jpg" /></a> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co jest złego w powyższym demotywatorze? Idea szczytna: autor wbił ważny znak ostrzegający pośrodku sieciowego mrowiska. Nie powiem, nawet treść nie jest najgorsza. <b>James Randi rzeczywiście wypowiedział wojnę zjawiskom paranormalnym</b>, oferując milion dolarów dla magika, który dokona swoich sztuczek pod okiem niezależnych ekspertów. Wszyscy iluzjoniści, kuglarze i wróżbici to mniejsi lub więksi oszuści, wykorzystujący ludzką naiwność. Każdy z nich, przewiduje to, co jest statystycznie najbardziej prawdopodobne i przynajmniej w jakimś ułamku musi się sprawdzić. To wszystko prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: #cc0000;">Tylko dlaczego, do cholery, taki transparent jest potrzebny?</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Autor obrazka chciał dobrze, ale jeżeli człowiek żyjący w XXI wieku, potrzebuje informacji o tym, że czary nie istnieją, to coś tu jest nie w porządku. Jak widać, lekceważący stosunek do nauki, niedocenianie uczonych i ślepe poddawanie się sztucznym autorytetom, zbierają swoje żniwo. Nie od wczoraj wiadomo, iż ludziom łatwiej jest wierzyć, niż rozumieć, ale wszystko powinno mieć swoje granice.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/W7W1Vf_CMCc/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="https://www.youtube.com/v/W7W1Vf_CMCc&fs=1&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="https://www.youtube.com/v/W7W1Vf_CMCc&fs=1&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby ktoś mi nagle powiedział - "Hej, wiedziałeś o tym, że w Polsce hochsztaplerzy wyciągają co roku dwa miliardy złotych" - to w życiu bym nie uwierzył. Nadal w to nie wierzę i mam nadzieję, że ta liczba jest przesadzona, co najmniej dziesięciokrotnie. W innym wypadku, albo większość z nas łazi po kryjomu do cyganki na wróżenie z fusów; albo mamy grupę zapaleńców, którzy przepuścili w ten sposób całe majątki. W każdym przypadku, <b>spora część naszego społeczeństwa to kretyni</b>, niebezpieczni dla reszty cywilizacji. Rozejrzyjcie się wokół siebie - być może wasz sąsiad, wujek lub kolega - wymaga stałej opieki psychiatry, bądź powrotu do podstawówki, w celu uzupełnienia podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania rzeczywistości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powstaje też pytanie, kto jest <b>typowym nabywcą "magicznych" usług?</b> Z jednej strony mamy wierzących (w Polsce głównie katolików), którym Kościół zabrania wszelkich okultystycznych praktyk. Z drugiej, stoją ateiści, zazwyczaj odrzucający możliwość istnienia fatum i jakichkolwiek sił nadprzyrodzonych. Naciągacze żerują zapewne, tak na jednych jak i na drugich. Dokładniej na jednostkach najsłabszych i najgłupszych, nie potrafiących nawet konsekwentnie trzymać się własnego światopoglądu. Apeluję więc!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chrześcijanie: Jezus się na was obrazi, jeśli zaczniecie uprawiać bałwochwalstwo i wierzyć, że jakieś pogańskie rytuały pozwolą przewidzieć przyszłość, którą zna tylko Najwyższy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ateiści: Jeżeli racjonalizm kazał wam odrzucić ideę istnienia Boga, to dlaczego pozwala wam wierzyć w przesądy i czary?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli choć raz przeszła Ci przez głowę myśl - "a może jednak prawdziwi wróżbici istnieją" - to weź pierwszą lepszą książkę poświęconą nauce i przemyśl to raz jeszcze. Jeśli to nie pomogło, to ściągnij z półki najcięższy wolumin jaki znajdziesz i walnij się mocno w głowę. I tak już nic z Ciebie nie będzie. Jeżeli zaś zareagowałeś na powyższy demotywator jak i ten tekst słowami "thx capitan obvious", to możesz być z siebie dumny. Jak widać, jesteś w mniejszości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3D1nJGlCAwLLcqERZjddnWmv7OH6tMDn_3oBTlYxj1_-hwVu-tvMNb1hVL3co7Arz2oZdQIsQ8GOynVdCPudUvbHfTiOFnVml-QlMEzy_OW4q-cK3Bs5Ak5OqV8hxJecsDiTSajZlyA/s1600/podpis+czarny.png" /></a></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7316722287036159697.post-58000257412072865522013-02-15T14:18:00.002+01:002013-04-08T12:39:27.313+02:00Nagrania czelabińskich meteorytów<div style="text-align: justify;">
<b>Położony w głębi Rosji Czelabińsk, znów znalazł się na ustach internautów. Tym razem jednak, nie za sprawą osobliwych gryzoni, a z powodu niespodziewanego bombardowania z kosmosu.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do traumatycznego wydarzenia doszło o 4.22 polskiego czasu - skalne odłamki pochodzenia pozaziemskiego spadły w okolicach Uralu. Konkretniejszych informacji, które uznałbym za wiarygodne, na razie nie spotkałem. Szczególnie interesujące wydaje się pytanie o źródło owych kamieni - niektórzy piszą o wcześniejszej eksplozji większego ciała, którego pozostałości miałyby narobić tego bałaganu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Świeżymi filmikami prosto z miejsca zdarzenia, podzielili się z nami rosyjscy youtuberzy. Warto obejrzeć, choć mam nadzieję, że nie będzie mi nigdy dane oglądać takiego zjawiska z bliska.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/KG3mhbUHgUU?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Ten prawdopodobnie nie spowodował szkód, poza wybitymi szybami.</div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/b0cRHsApzt8?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Błysk i bum. Uderzył w ziemię czy eksplodował?</div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Mwieex7gFAs?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Autor twierdzi, że doszło do serii kilku pomniejszych eksplozji.</div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/b7mLUIDGqmw?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Warto zobaczyć - fala uderzeniowa wywaliła szyby i włączyła alarmy samochodów.</div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/TSdZtcEKess?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Ładne ujęcie.</div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Qin41lP9r2U?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
A tu coś z miejskiej kamery, która zarejestrowała silny błysk.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Kwantekhttp://www.blogger.com/profile/11397196611078180548noreply@blogger.com6